"Jeśli się kocha, to się kocha. Jeśli jesteście stworzeni dla siebie, nie powinniście pozwolić, by cokolwiek stanęło wam na drodze"
Lahey to dziewczyna, która wręcz idealnie potrafi znaleźć innym miłość. Problem jest taki, że dla siebie tego jedynego nie potrafi znaleźć. Nawet nie ma na to czasu, bo tak zajmują ją problemy miłosne innych osób. Budzi to jej frustrację i do tego jeszcze jej znienawidzona kuzynka, która zawsze stara się ją upokorzyć. Dlatego zbliżające się urodziny kuzynki, mają stać się okazją do tego, aby pokazać, że jak chce to Lahey będzie w stanie znaleźć partnera. Czuje się to uda? W końcu to tylko 6 dni.
"Żaden facet nigdy na mnie nie spojrzał dwa razy, z wyjątkiem lekarza, który odbierał mój poród, i to tylko dlatego, że zrobiłam się sina"
Książka już od pierwszej strony rozbawia. Jest jedną z naprawdę niewielu komedii romantycznych, które czytałam i które faktycznie wzbudzają śmiech. Gówna bohaterka doświadczyła wielu śmiesznych dla nas sytuacji. Jest to dziewczyna, która innym pomaga znaleźć miłość i naprawdę jest w tym bardzo dobra. A ona? Czuje, że tak naprawdę nikt nie uważa jej za kogoś więcej niż przyjaciółkę. Zaskakujące jest nawet to, że pomogła znaleźć miłość swojej znienawidzonej kuzynce, której zachowanie było dosyć rozczarowujące. Lahey jej pomogła, a ona korzysta z każdej okazji żeby upokorzyć główną bohaterkę. Taki ma też cel, kiedy wręcza jej zaproszenie na urodziny i jako jedynej nie zaprasza z partnerem. Jednak nasza nastolatka ma zamiar udowodnić, że kogoś będzie w stanie przeprowadzić bez problemu. Tylko jak tu kogoś znaleźć? Tylko w ciągu sześciu dni?
Dziewczyna rozpoczyna poszukiwania i zaczyna umawiać się na randki, żeby znaleźć tego, który wyrazi zgodę na to, żeby pójść z nią na imprezę. Smutne jest trochę jej postępowanie w tym zakresie. Ona nie jest sobą, a zachowuje się tak, żeby wzbudzić zainteresowanie w swoich partnerach. Wręcz stara się przypodobać. Udaje kogoś kim nie jest.
Każda randka wzbudza wiele emocji i śmiechu. Już pierwsza randka nie do końca kończy się tak jak miała. Nie dość, że nic nie idzie tak jak miało iść, to jeszcze jej partner zainteresował się inną dziewczyną. A Lahey? Pomaga mu z nią zawiązać kontakt. Im dalej tym nie idzie jej wcale lepiej. A kto jest świadkiem jej porażek? Nikt inny niż Adler. Najlepszy przyjaciel jej siostry. Chłopak, który wręcz z przyjemnością patrzy na jej porażki, a zarazem nie raz jej pomaga. Bardzo go polubiłam. Jest to postać, która już od początku wzbudza sympatię a jego cierpliwość w stosunku do zachowania bohaterki? No cóż, dosyć godna podziwu.
Czy uda jej się znaleźć partnera?
"Ludzie ciągle mi mówią, jaka jestem wspaniała, i chcę i im uwierzyć, ale nie czuję się wspaniała. i zdecydowanie nie jestem traktowana tak, jakbym była wspaniała"
Historię bardzo przyjemnie się czyta, choć niestety im dalej tym coraz mniej podobało mi się zachowanie głównej bohaterki. Ja ją naprawdę od początku bardzo polubiłam, ale im dalej tym jest gorzej. Miałam wrażenie, że ma wręcz obsesję na tym, żeby znaleźć partnera na urodziny. Im dalej tym jest coraz bardziej zdesperowana w taki sposób, że umawia się wręcz z kilkoma chłopakami na raz i to w tym samym miejscu i w podobnych godzinach. To chyba nie ma szans się udać, prawda? Dla niej priorytetem jest znalezienie partnera i nie zwraca uwagi na nic i nikogo oprócz siebie. Nie tylko ignoruje problemy przyjaciółki, która swoją drogą jest wspaniała to jeszcze w ogóle nie czuje się winna. Rani swoim zachowaniem inne osoby i nie widzi tego. Wręcz jeszcze robi z siebie ofiarę. Jest lekkomyślna i nigdy chyba nie była zmuszona brać odpowiedzialności za swoje działania. Wypadek samochodowy, zepsute auto? Po co się przejmować, rodzice zapłacą przecież, prawda?
O nic nie musi się martwić. Nie wiem dlaczego, ale dosyć gryzł mnie jej stosunek do pieniędzy. Mam wrażenie, że w ogóle nie interesowało ją to, że ktoś chce pracować. Tak jakby była to dla niej abstrakcja. A przecież ma 17 lat i praca to nic dziwnego, prawda? Czy dostrzeże swoje błędy? Czy zmieni swoje zachowanie zanim będzie za późno?
Urodziny są tuż tuż. Ona szuka miłości. Partnera na urodziny. Ale może jest bliżej niż myśli? Może jest już przed nosem? Może wystarczy tylko się rozejrzeć?
"Przez cały ten czas randka, której pragnęłam – romans, do którego nigdy nie odważyłam się przyznać, że chce – był tutaj. Tuż obok. W mojej łazience, w kawiarni dla kotów, prowadząc mnie po lodowisku"
Przez całą lekturę towarzyszył mi uśmiech na twarzy. Historia jest dosyć ciekawa i mimo końcowego zachowania bohaterki to bardzo mi się podobała. Trochę mi przeszkadzały imiona sióstr, a raczej imiona głównej bohaterki i jej starszej siostry. Nie ukrywam, że dla mnie były za bardzo podobne i momentami po prostu miałam problem żeby stwierdzić, która co mówi. Jednak nie zepsuło mi to wrażeń z lektury. Bardzo polubiłam Adlera, którego intencje jak dla mnie od początku są bardzo widoczne i który jest naprawdę bardzo cierpliwy w stosunku do bohaterki. Ponadto, okazuje się że Summer nie jest taka zła jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Sama boryka się ze swoimi własnymi problemami i powiem szczerze, że w pewien sposób jej zachowanie wobec kuzynki jest zrozumiałe. Czy uda im się w końcu pogodzić? Czy zatopią topór wojenny?
"Plus one" to książka, z którą bardzo przyjemnie spędziłam czas. Zabawna, pełna humoru. Idealna dla każdego, kto nie tylko przyjemnie chcę spędzić czas, ale przy okazji się pośmiać. Polecam, miłego!