Do tej pory słyszałam sporo o książkach McEwana, głównie o "Pokucie". Ale nie miałam szansy żadnej z nich poznać, aż do teraz.
Muszę przyznać, że opis książki jest dosyć trafny jeżeli chodzi o fabułę. Książka wciągnęła mnie praktycznie od pierwszych stron, a w momentach kulminacyjnych czytałam prawie, że z zapartym tchem :). Właściwie trudno tutaj zadecydować dlaczego, bo ogólnie akcja nie toczy się błyskawicznie, sytuacja nie zmienia się co dwie strony, nie ma prawie żadnych gwałtonych wydarzeń. Ale to, co dzieje się między bohaterami książki dostarcza wystarczającej ilość emocji, by poczuć się wciągniętym.
Leonard, młody, niedoświadczony mężczyzna przyjeżdża z Anglii do Berlina, by podjąć swą pracę – wyzwanie. Pierwsze samodzielne mieszkanie i wszystkie szczegóły z tym związane, odpowiedzialna praca, inny kraj, mieszkanie z dala od rodziny, same nowości. Leonardowi zdecydowanie wszystko to sprawia frajdę, odkrywa świat :). W pewnym momencie spotyka kilka lat starszą Marię i wraz z nią zanurza się w odkrywanie tego, cóż oznacza miłość. Jego pierwsza miłość, pierwsze doznania cielesne, pierwsza odpowiedzialność za drugą osobę. Od tej pory "Niemcy już nie byli dla niego eks-nazistami, byli rodakami Marii." [1]. Leonard jest bardzo nieporadny w tej miłości, nie wie, jak się zachować, jak ją okazywać, czego unikać. Przeżywa to wszystko bardzo biegunowo, od szczęścia w siódmym niebie, do rozpaczy. W pewnym momencie zakochanej parze przytrafia się sytuacja, w której podejmują decyzję, która zaważy na całym ich dalszym życiu. Decyzję słuszną, czy nie? Każdy z nas musi zadecydować sam.
Autor bardzo pięknie operuje językiem, umiejętnie tka sieć w której umieszczona jest historia Marii i Leonarda, buduje struktury psychologiczne. Bawi się słowami. A szczególnie tytułowym słowem "niewinni". Kto jest niewinny? Dlaczego? W jakim kontekście? Interpretacji tytułu jest chyba kilka, jeżeli nie kilkanaście. Ich odkrywanie to dodatkowa przyjemność jaką mamy w trakcie czytania tej książki. Kusiło mnie, by opisać tutaj przynajmniej kilka z moich interpretacji, ale wolę zostawić Wam przyjemność znalezienia własnych, nie chcę krzywić perspektywy :)
"Niewinni" to książka wyważona, bardzo dobrze napisana, zostawiająca w naszym umyśle wiele pytań, polecam!
PS. Dla mnie dodatkowym smaczkiem był Berlin – moje ukochane miasto. Dzięki tej książce mogłam dowiedzieć się trochę więcej o rzeczywistości powojennego Berlina, o tym, jak wyglądał, jak się wtedy tam żyło. Oraz odwiedzić niektóre z moich ulubionych miejsc ;)
[1] Ian McEwan, "Niewinni", Albatros 2004, str. 84.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com/2009/12/16/niewinni-ian-mcewan/]