Znacie takie rodziny, w których nagromadzenie nieszczęść jest szczególnie duże? Czasami wręcz wydaje się, że ciąży na nich jakaś klątwa, bo np. w podobnym wieku w wypadku ginie dziadek, potem ojciec , a następnie jego syn. O takich rzeczach pisze w swojej książce Anne Ancelin Schutzenberger, która jest psychologiem i psychoterapeutą, zajmującym się pracą z psychogenealogią. Psychogenealogia to, jak pisze sama autorka, zarówno nauka jak i sztuka, która powstała na bazie psychologii klinicznej i psychoanalizy. W skrócie chodzi o przekaz międzypokoleniowy – wszystko to, co było owiane tajemnicą, przemilczane i nieprzepracowane może być dziedziczone, przejść na kolejne pokolenia i mieć nad nimi władzę, wpływając na zachowanie. Autorka omawia między innymi takie zjawiska jak nagłe śmierci w rocznicę jakiegoś ważnego wydarzenia rodzinnego, nieodżałowane straty, nieodbyte żałoby, które „pracują” nadal w potomkach z powodu niedomknięcia. Te nieprzepracowane wydarzenia to takie „gorące kartofle” – coś czego chcemy się jak najszybciej pozbyć, bo parzy nam ręce, więc przekazujemy to dalej. Doświadczony terapeuta wysłucha i będzie nam uważnie towarzyszył w wydobywaniu rodzinnych sekretów, traum i przemilczeń, żebyśmy mogli się od nich uwolnić. „Zaakceptuj rodzinę z całym bałaganem i wybierz własną drogę.” Bo to jest właśnie celem – podróż do swojego wnętrza i akceptacja przeszłości rodzinnej, przez co możliwe jest wybranie swojej własnej drogi i pokierowanie swoim życiem. Przy czym wybaczenie pewnych spraw nie znaczy, że wyrzucimy je z pamięci. Chodzi o to, żeby ten „gorący ziemniak” nie parzył już kolejnych pokoleń. Co ciekawe rodzinne zawirowania, których staliśmy się ofiarą mogły rozegrać się dużo wcześniej, dziesiątki a nawet setki lat wcześniej.
To, co ujęło mnie już od pierwszych stron to przekonanie autorki, że należy poddawać się stałej superwizji, kontynuować okresowo psychoterapię i ciągle aktualizować swoją wiedzę o najnowsze badania. Po tych słowach byłam spokojna, że mam do czynienia z literaturą popularnonaukową na wysokim poziomie a nie wróżeniem z fusów. Chociaż jest to książka dotycząca wąskiej gałęzi psychologii to nie uświadczymy tu zbędnego żargonu, jest napisana bardzo przystępnie. Autorka opisuje ciekawe metody, które stosuje w swojej pracy – psychodramę grupową oraz tworzenie geneosocjogramu, również w kilkuosobowych zespołach, żeby pobudzić pamięć innych osób i dotrzeć do różnych wydarzeń, często wspólnych. Z jednego z rozdziałów dowiemy się, jak taki geneosocjogram stworzyć samodzielnie, zamieszczone są znaki graficzne, których należy używać a nawet wskazówki co do wyboru papieru, taśmy i przyborów piśmienniczych.
Dużym plusem książki są przykłady z terapii i psychodramy rzeczywistych osób, chociaż nie są one bardzo rozbudowane. Chętnie przeczytałabym więcej na temat rozpracowywania konkretnych rodzinnych traum.
Myślę, że osoby zainteresowane psychologią rodziny i psychoterapią odnajdą w tej książce wiele wartościowych treści. Polecam!