Ostatnie wieczory spędziłam z interesującą książką Weroniki Umińskiej "Klejnot z Bizancjum". Jest to pierwsza część sagi o rzymskich jubilerach, która przenosi nas do Włoch, gdzie rodzina Azzurrich od wieków prowadzi swoje interesy związane z wykonywaniem drogocennych klejnotów. W przeszłości ich kolekcje trafiały na dwory cesarzy, królów, do skarbców papieży, biskupów oraz na aukcje. Ambra jest kolejną spadkobierczynią rodowego imperium. Zgodnie z tradycją na swoje 25 urodziny musi przedstawić autorską kolekcję biżuterii, która zostanie oceniona przez koneserów i krytyków. Od tego, czy stworzone przez nią dzieło odniesie sukces zależy dalsza życiowa droga młodej bohaterki. W związku z tym wzniosłym wydarzeniem poznajemy bliżej historię rodziny Azzurrich sięgającą pięć wieków wstecz i powiązaną z dynastią Paleologów - ostatnich bizantyjskich cesarzy. Cofamy się w przeszłość aż do czasów Konstantynopola, jesteśmy świadkami wzruszających wspomnień pochodzącej z Sycylii babci Ambry - Svevy, która szczegółowo opowiada swoje zawiłe koleje losów. Następnie poznajemy kulisy tragicznej śmierci matki Ambry - Karoliny, która przybyła do Rzymu na wymianę studencką i tu, w wiecznym mieście znalazła szczęście u boku Ladislao Azzurriego. W ten sposób krok po kroku odkrywamy tajemnicę niezwykłego naszyjnika, zaginionego klejnotu, który przed wiekami opuścił pracownię Azzurrich.
Weronika Umińska ma niezwykły dar do opowiadania zawiłych dziejowych historii. Umiejętnie łączy i przeplata ze sobą płaszczyzny czasowe, dzięki czemu uzyskujemy szeroki i obiektywny pogląd na wydarzenia. Aż trudno uwierzyć, że "Klejnot z Bizancjum" to jej pierwsza wydana powieść. Opisowy styl i barwny, plastyczny język sprawiają, że bez trudu przenosimy się do Włoch aby razem z bohaterami spacerować malowniczymi uliczkami, delektować się smakiem regionalnych potraw, uczestniczyć w pokazach mody, poznawać nowe trendy w jubilerskiej sztuce oraz zastanawiać, co się stało z bezcennym naszyjnikiem, czyli tytułowym klejnotem z Bizancjum, który w tajemniczych okolicznościach zniknął przed pięciuset laty.
Autorka bardzo ciekawie wykreowała sylwetki bohaterów. Są to osoby zaradne, przedsiębiorcze, które wiedzą czego chcą od życia i nie boją się stawiać czoła wyzwaniom. Ich losy, intrygują, wzruszają i dalekie są od sielanki. Bardzo dobrze czujemy się w ich towarzystwie. Takich ludzi nie da się nie lubić. Jeśli dodamy do tego odpowiednią oprawę w postaci włoskich klimatów ze słoneczną Sycylią i wiecznym Rzymem oraz przepiękną biżuterię i historyczne klejnoty, których pochodzenie zdumiewa, to otrzymamy wyjątkową zaskakującą opowieść, gdzie polskie wątki idealne dopełniają całość.
Lektura tej książki jest prawdziwą przygodą, w której zamierzchła przeszłość przeplata się ze współczesnością. To jedna z tych lektur, które potrafią zachwycić czytelnika od pierwszej strony, a po zakończonej lekturze pozostawiają w naszej pamięci burzę myśli. Moim zdaniem "Klejnot z Bizancjum" jest wspaniałym materiałem na film, który na pewno przypadłby do gustu wielu widzom.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tego dojrzałego i dopracowanego w każdym szczególe debiutu. Cieszę się bardzo, że niebawem będę mogła powrócić do bohaterów w powieści "Tiary z Albanii" i wraz z nimi udać się na poszukiwania kolejnego historycznego skarbu. Jeśli odpowiadają Wam takie klimaty, to koniecznie sięgnijcie po "Sagę rzymskich jubilerów". To będzie piękny czas.