Róża, korespondentka specjalna, wyrusza w rejs statkiem. Ma przygotować recenzję dań z krewetek serwowanych przez Kapitan Musztardę. W trakcie podróży przez dżunglę poznaje Bartka, członka Ptasiej Brygady. Nie jest on „najlotniejszym” członkiem grupy – ma zaledwie jedną odznakę, i to za temperowanie ołówka. Jednak Bartek się nie zraża. Bardzo chce zostać odkrywcą i odnaleźć tajemniczego ptaka lirogłosa srebrzystego. Jest to „święty Graal” ornitologii. Do tej pory zwierzę skutecznie wymykało się badaczom. Niektórzy z nich, między innymi Generał Hornycz – przywódca Ptasiej Brygady – twierdzą, że ptak ten nie istnieje. Czy Bartek z pomocą Róży odkryje prawdę?
„Róża na tropie” to cykl dość szalonych kryminałów dla dzieci. Czytelnicy pierwszego tomu - „Zagadka ekspresu polarnego” - już mogli się przekonać, że rozwikłanie wymyślonej przez Hannah Peck sprawy jest (bardzo) nieoczywiste. W przypadku drugiego tomu - „Poszukiwanie lirogłosa srebrzystego” - do tego szaleństwa dodać musimy (wyjątkowo) wartką akcję. Nasi bohaterowie zawędrują do gęstej dżungli, aby rozwiązać zagadkę. Zarówno w tropikalnym lesie, jak i na pokładzie statku przeżyją wiele niebezpiecznych przygód.
Perypetie Róży bardzo mi się podobały i myślę, że oczarują humorem i dynamiką również młodych czytelników. Jednak jako mama muszę wychowawczo, wytkną dwie rzeczy z fabuły „Poszukiwania lirogłosa srebrzystego”. Podkreślę to jeszcze raz, robię to jako rodzić, bo z perspektywy czytelnika wszystko mi gra.
Róża wchodzi na statek z konkretnym zadaniem, które porzuca, bo „wzywa ją” zew przygody. Co prawda na końcu sama zleceniodawczyni pisze do Róży: „Nauczyłaś się także, że czasami trzeba oddać komuś dobry temat”[1]. Być może jest w tym trochę racji i są takie sytuacje, kiedy warto odpuścić i poświęcić uwagę czemuś innemu, bo przyniesie nam to więcej korzyści. Natomiast w kontekście tej historii wygląda to trochę tak, że główna bohaterka porzuca swoje obowiązki, bo coś ją zainteresowało. Ja zwróciłam na to uwagę, bo moja córka łatwo się dekoncentruje i bywa chaotyczna w działaniu. Ubiera się do wyjścia na dwór, aby nagle zacząć coś rysować, ponieważ fajny pomysł na obrazek zrodził się jej w głowie. Bywa to uciążliwie, dlatego zabiegam o dobre wzorce.
Poruszyć chciałam też temat dzikości, który nota bene świetnie wpisuje się w charakter książek o Róży, ale też wyprawy do dżungli. Jeden z bohaterów mówi: „(…) skończ z tym życiem w terrarium. Obudź w sobie dzikość!”[2] I to jest piękne, ale Hannah Peck i jej postać za bardzo poniosło w uwalnianiu się z „terrarium”. Pokazywanie pupy?! Pani pisarko, chyba możemy być dzicy w bardziej cywilizowany sposób? Niemniej sama scena jest nawet zabawne i przyznaję, ze przyczepiam się jej trochę „pro forma”.
Cykl o Róży to książki dla dzieci rządnych przygód. Jego dociekliwa bohaterka czasami łamie zasady, ale wydaje się w tym dość roztropna. Książkom nie brakuje też fajnej nutki szaleństwa. Przy rozwiązywaniu opisanych przez Hannah Peck spraw musimy inaczej spojrzeć na świat i dać się ponieść wyobraźni. I to jest naprawdę świetne doznanie.
[1] Hannah Peck, „Poszukiwanie lirogłosa srebrzystego”. Przeł. Barbara Górecka, wyd. Świetlik, Białystok 2023, s. 167.
[2] Tamże, s. 125.