Karen Chance jest autorką jednej z najpopularniejszych serii urban fantasy na świecie, której każdy tom gości na najbardziej prestiżowych listach bestsellerów i został przetłumaczony na kilkanaście języków. Karen Chance urodziła się na Florydzie, potem mieszkała m. in. we Francji, Wielkiej Brytanii, Hong Kongu. Uczyła historii, jednak ostatnio postanowiła skoncentrować się na pisaniu. Jej seria o przygodach jasnowidzki Cassandry Palmer porównywana jest do bestsellerowych serii Patricii Biggs czy Harlaine Hariss. „Dotyk ciemności” to pierwszy tom o młodej Cassie.
Cassandra Palmer marzy o normalnym życiu. Jednak, jako że została wychowana przez wampiry i od dziecka poznawała ich świat, nie będzie to proste. Sprawy nie ułatwia także jej zdolność jasnowidzenia i widzenia duchów. Na dodatek wszystkie jej wizje przyszłości przedstawiają koszmarne rzeczy, po których normalny człowiek nie mógłby spać. Cassie jest samotna, a jedynymi jej towarzyszami są duchy. Doświadczenie już dawno ją nauczyło, że gdy komuś zaczyna ufać, sprowadza na siebie nieszczęście i zdradę. Cassandra traci resztki normalnego życia, gdy widzi nekrolog w rogu ekranu komputera… swój nekrolog. Najwidoczniej wampir-mafioso, któremu uciekła kilka lat temu, ma zamiar wyrównać rachunki. Panna Palmer szukając ocalenia, szuka pomocy w Senacie wampirów, lecz oczywiście oni nie udzielą jej pomocy za darmo. Jest więc zmuszona współpracować z potężnym wampirem mistrzem, który jest także niebezpiecznie uwodzicielski. Pozostaje coraz mniej czasu, zbliża się wielka walka, czy młoda wieszczka wygra ten wyścig z czasem?
Cassie była nieufna i twarda. Mało co mogło ją złamać, po tym co przeszła w dzieciństwie. Nie jest słodką dziewczynką, a groźną jasnowidzką, jednak nie do końca w siebie wierzy i ciągle ucieka. Ale jest sprytna. Widzi to czego inni mogliby nie zauważyć. Polubiłam tę bohaterkę, gdyż była samowystarczalna i odważna. Jednak przy tym pozostała jak najbardziej ludzka i realna. Niestety wampiry w tej powieści strasznie mnie irytowały. Między innymi Tomas, który wydawać by się mogło, że chce jej dobra, jednak i tak ją oszukiwał. Strasznie mnie denerwował, na szczęście był tylko postacią drugoplanową. Mircea, kolejny wampir, był wykwintny. Mógł być także przerażający, innym zaś razem bardzo miły. Aczkolwiek, jak dla mnie umiał on po prostu świetnie grać i tyle. Jedyną postacią poza Cassandrą, która była dla mnie znośna, był jeszcze mag, który próbował ją nawet zabić, ale to nie jest w tej chwili ważne. Był on bardziej normalny, na swój lekko szalony sposób, jednak naprawdę zapałałam do niego sympatią. Na szczęście nie ma tutaj słodkich wampirów w stylu Edwarda, jednak to nadal nie jest to i wydawało mi się, że niektórzy bohaterowie byli trochę sztuczni. Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że postacie są słabo wykreowane, co jest dużym minusem tej książki.
Pozycja ta jest pełna akcji, tak że czytelnik nie może się nudzić w trakcie czytania. Mamy liczne zwroty akcji, od których niekiedy może się nam zakręcić w głowie, jednak fabuła pozostaje miejscami dość mocno przewidywalna. Niektóre wydarzenia mogą być nam znane zanim się wydarzą, niektóre sytuacje są aż nazbyt oczywiste. Jednakże nie psuje to całkowicie lektury, ponieważ są także momenty zaskakujące, które całkowicie zmieniają postać rzeczy. Fabuła jest obfita w fascynujące wydarzenia, które nawet jeżeli nie zaskakują odbiorcy, to i tak skutkują zaciekawieniem i przemyśleniami. Czasami natłok wydarzeń może wydać się denerwujący i przeszkadzać, gdyż myśli czytelnika za szybko muszą zmieniać swój tor, co może zamienić się w rozkojarzenie i gorsze kojarzenie faktów. Aczkolwiek całokształt powinno się uznać za pomyślny, ponieważ, mimo że, jesteśmy atakowani wielką ilością wiadomości i sytuacji, to i dzięki temu przez książkę można przejść szybko i z zaciekawieniem przechodzić od jednej do drugiej sceny i wątku.
Styl pisania autorki nie sprawiał żadnych problemów. Pani Chance barwnie opisała nam wszystkie sytuacje, pomijając zagłębiania się w zbędnych szczegółach. Operowała prostym językiem, zrozumiałym dla każdego. Sposób pisania Karen Chance był plusem, gdyż łatwiej było się odnaleźć w danej sytuacji, po nagłych szybkich zwrotach akcji oraz zagłębić się w lekturze i szybko, z przyjemnością ją przeczytać.
Widać, że książka jest pewnego rodzaju wprowadzeniem. Mimo że już teraz wiele się działo, to dopiero wstęp do czegoś większego. „Dotyk ciemności” jest prosty w odbiorze i przyjemnie się go czytało, jednak bez żadnych rewelacji. Była to tylko interesująca powieść, do której zapewne już nie wrócę, aczkolwiek i tak zapewniła mi miłe chwile. Pozycję tę czytało się szybko, chyba nawet automatycznie próbując nadążyć za pędzącym przebiegiem akcji. Podsumowując, mało wyraziści i nieciekawi bohaterowie, bardzo wiele akcji (momentami aż za dużo) i bardzo przystępny styl pisania, dają nam całkiem niezłą, jednakże i tak dość średnią lekturę. Polecam ją osobom, które nie maja co czytać i nie znudziły się jeszcze wampirami oraz nie oczekują zbyt wiele od książki.
Moja ocena 6,5/10