„Słowa czasem ranią, zwłaszcza gdy wymkną się spod kontroli. Ale to nieprawda, że nie można ich cofnąć.”*
W życiu bywa tak, że z czasem zapominamy o tym co dla nas najważniejsze. Nie zwracamy uwagi na to, że wtedy gdy powinniśmy być szczęśliwi udajemy te szczęście. Zapominamy o tym jacy chcieliśmy być i stwarzamy pozory i oszukujemy siebie samych. Gdy coś się psuje przez stworzone pozory ciężko czasem zauważyć prawdziwą istotę problemu. Jedno jednak jest pewne - musimy odnaleźć siebie samych by móc pokonać resztę przeszkód. Najważniejsze to wiedzieć czego się chce.
Trzydziestokilkuletnia Gabriela jest sławną pisarką. Od jakiegoś czasu marzy o tym by napisać coś innego niż dotychczas, niestety wydawcy niezbyt się ten pomysł podoba. Tym bardziej, że chce zakończyć dość drastycznie serię, która przynosi duże zyski wydawnictwu. Kobieta musi podjąć decyzje - ulec wydawnictwu czy postawić na swoim. Nie jest to jednak jej jedyny problem. Jest mężatką od roku, ale nadal czuje się obco w nowym domu. Jakby była intruzem próbującym ingerować w cudze życie. Jej mąż Marek uważa, że wszystko jest w porządku i nie zauważa tego, że domem zamiast Gabi rządzi gosposia i była teściowa. Kobieta coraz bardzie odczuwa, że musi walczyć z cieniem byłej pani domu oraz fakt, że gdzieś po drodze się zagubiła. Z radością zatem pomaga przyjaciółce, która natychmiast musi wyjechać. Wprowadza się na tydzień do jej domu by zająć się zwierzętami... Tam też zaczyna tworzyć historię Celiny... Jaki będzie finał opowieści?
Twórczość Anny Szepielak znam jej debiutanckiej powieści „Zamówienie z Francji”, która to mnie oczarowała okładką, lekkim stylem przekazu no i oczywiście samą historią. Długo przyszło mi jak i innym czytelnikom czekać na jej kolejne dzieło, ale teraz już mogę powiedzieć, że było warto. Wiem, że wyboru powieści nie powinno dokonywać się na podstawie okładki, ale tym razem gdybym nie znała nazwiska i tak sięgnęłabym po „Dworek pod Lipami”. Ta stylowa okładka mnie oczarowała. Jak zapewne każdego innego czytelnika i mnie nurtowały pytania co też spotkam w tej książce oraz czy się nie rozczaruje. Gdy zabrałam się za czytanie już po kilkunastu stronach wiedziałam, że o żadnym zawodzie nie będzie mowy. Wciągnął mnie świat Gabi oraz Celiny, która jest jej nową bohaterką. Szepielak w swojej najnowszej powieści przybliża nam jak wygląda powstawanie książki. Nie wystarczy usiąść i napisać, nie jest też to wcale takie proste. Trzeba zebrać jak najwięcej informacji, stworzyć wszystko od początku. Nawet pisarze mają gorsze dni i wtedy nic mu nie wychodzi. Cieszę się, że powieść pisana przez Gabrysie była tak obszernie o pisana i mogliśmy widzieć to samo co pisarka. Muszę też przyznać, że niecierpliwie wyczekiwałam nowych fragmentów o życiu Celiny.
Druga rzecz, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie to fabuła powieści, ściślej mówiąc chodzi mi teraz o świat Gabi i jej życie. Powieściopisarka skupiła się na problemach jakie mogą występować u małżeństw z krótkim stażem. Gdy wiążesz się z kimś na stałe wszystko się zmienia i żeby można było normalnie funkcjonować trzeba iść na ustępstwa, starać się zrozumieć postępowanie drugiej osoby. Ważne jest również zaufanie, szczere rozmowy. Gariela jest drugą żoną Marka i mieszka teraz z nim i resztą rodziny, w domu który był wybudowany dla pierwszej żony. Rozumiem jej postępowanie i pobudki, którymi się kierowała.
„Dworek pod Lipami” wciąga od samego początku. Opowieść stworzona przez panią Szepielak wywołała we mnie masę emocji. Śmiałam się w momentach gdy Gabi przeklinała, irytowałam gdy młode małżeństwo nie mogło się porozumieć tylko kluczyło wokół siebie. Bałam się gdy głównej postaci mogło się coś stać. Z zafascynowaniem patrzyłam jak powstaje powieść. Zakończenie jest słodko-gorzkie. W życiu nie można mieć wszystkiego, ale trzeba wybrać tak by nie żałować. To, że nie dostajemy wszystkiego na raz nie znaczy, że za jakiś czas tego nie uzyskami. Właśnie to daje zakończenie tej książki, nadzieję, że Gabrysia i Marek będą mieli wszystko co chcą.
To książka o poszukiwaniu siebie, spełnianiu marzeń oraz pokonywaniu przeszkód. Lekki i przyjemny styl pisania okraszony dużą dawką humoru sprawia, że czytamy tracąc poczucie czasu. Chcemy bowiem więcej i więcej... Liczyłam, że się nie zawiodę i tak było. Polecam!
*cytat pochodzi z książki