Wyścig szaleńców recenzja

"Wyścig szaleńców" to książka, która mocno wgniotła mnie w kanapę.
O żeglarstwie nie wiem nic, nigdy nie interesowałam się takim rodzajem spędzania czasu, ale widząc ten tytuł pomyślałam, że książka może być ciekawa. Bardzo lubię wszelkie reportaże, literaturę faktu - więc tym bardziej, że coś miało miejsce w rzeczywistości, wzbudziło moją ciekawość. I całe szczęście!

Zacznę od tego, że książka została napisana w ciekawy sposób, prowadzi czytelnika przez historie mężczyzn, którzy zdecydowali się na wzięcie udziału w konkursie na opłynięcie świata. Używane jest fachowe słownictwo charakterystyczne dla żeglarstwa, budowy jachtów - więc to może być smaczek dla osób, które się w tym orientują. Ale osoby, które nie znają się na tym temacie - nie zrażajcie się. To nie przeszkadza i nie wytrąca z czytania.
Czytelnik poznaje genezę powstania konkursu na opłynięcie kuli ziemskiej, nastroje panujące wtedy na rynku wydawniczym oraz sylwetkę każdego z uczestników: ich doświadczenie zawodowe, sytuację rodzinną, doświadczenie w żeglarstwie oraz ogólny zarys charakteru.

Przebieg wydarzeń został przedstawiony w dynamiczny sposób i każdy fragment był ciekawy i istotny. Konstrukcja treści została przemyślana i absolutnie nie nudziła. Rejs zawodników trwał wiele miesięcy, a autor przekazał ważne informacje, ciekawostki - wszystko, co mogło mieć wpływ na przebieg podróży. Przedstawiony został również sposób komunikowania się uczestników z organizatorami i rodziną, sposób w jaki przygotowali się na wielomiesięczną podróż bez zawijania do portów oraz jak radzili sobie z samotnością.

Nie wszyscy dotarli do mety. Ktoś został tam na zawsze, inni musieli zakończyć swoją podróż wcześniej niż zamierzali, a jeszcze ktoś inny postanowił opłynąć kulę ziemską raz jeszcze. Czytelnik poznaje zapaleńców, którzy poświęcili bardzo dużo, by wystartować w tych zawodach; ludzi, którzy mieli pasję, miłość do morza oraz wiarę we własne możliwości.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.