Ślub księcia Harrego z Meghan Markle miał być początkiem nowej ery dla brytyjskiej monarchii. W ducie z księciem Williamem i jego żoną Kate mieli tworzyć fantastyczną czwórkę i być symbolem nowoczesności „korony”. Ale niepokorna amerykanka miała własny pomysł na siebie i nie chciała podporządkować się sztywnym wymogom. Piękny sen o byciu księżniczką przerodził się w koszmar.
Tom Bower zaprasza czytelników na dramat niejednego aktora, a jego główną bohaterką będzie Meghan Markle. Autor reportażu pt. „Zemsta. Meghan, Harry i wojna Windsorów” chce nam bliżej przedstawić kobietę, która usidliła księcia i doprowadziła do rozłamu w rodzinie królewskiej. Efekty śledztwa przeprowadzonego przez Toma Bowera nie spodobałyby się zainteresowanej. Meghan zostaje pokazana jako kobieta, której ambicje przerosły talent. Miała wysokie wymagania. Chciała być sławna, bogata, obsypywana prezentami i pochwałami. Podczas gdy jej życie zawodowe wyjątkowo mozolnie posuwało się do przodu, a raczej zbliżało do martwego punktu. Aż poznała jego. Nieco zagubionego, łaknącego miłości i zrozumienia, księcia Harry'ego. Miał być jej bramą do sławy i dobrobytu. Wydawało jej się, że jest gotowa na tytuł księżnej, że zostanie drugą Dianą, jednak życie ściągnęło ja brutalnie na ziemię.
Po przeczytaniu „Zemsty” chyba nie można powiedzieć nic dobrego o Meghan Markle. Autor książki podkreśla same negatywne zjawiska: pozerstwo, kłamstwa, manipulacje, materializm, mobbing i stara się je podeprzeć konkretnymi sytuacjami oraz wypowiedziami „bliskich” Meghan i Harrego. Szczerze mówiąc to na nikim nie zostawia suchej nitki, bo Windsorów przedstawia jako biernych na ataki prasy, nie mających pomysłu, jak „utemperować” młodych i jak im pomóc. Chociaż przyznać trzeba, że o nich nie pisze tak ostro, jak o samej Meghan
Jest to książka „brudna”. Miodek, dla tych, którzy lubią taplać się w pomówieniach i ploteczkach. Przyznam, że czyta się ją wybornie. Dzięki Tomowi Bowerowi czytelnik trafia w świat intryg oraz konwenansów i ze złośliwą przyjemnością patrzy na walkę młodej księżnej o utrzymanie się na powierzchni. Chce mu się śmiać z jej niezrozumienia pewnych sytuacji. Upaja się pogardą, jaką żywi do niej za jej miłość do luksusu. Krótko mówiąc, może sobie poużywać.
Jak już wspomniałam, „Zemstę” czyta się wybornie. Tom Bower potrafi zainteresować czytelnika. Jednak kiedy przyjrzymy się dokładnie jego pisarstwu zauważymy wiele powtórzeń, czego ja osobiście nie lubię. Przykładowo, kilkukrotnie podkreśla, że królowa poszła młodym na rękę i pozwoliła na szybsze wprowadzenie Meghan do rodziny. Czasami autor trochę „kręci”. Na przykład, kiedy opisuje przygotowania do ślubu raz sugeruje, że Meghan nie chciała zaprosić ojca, po czym pisze, że była zrozpaczona, iż go nie było. Faktem też jest, że najgłośniej krzyczą pokrzywdzeni. Dlaczego mamy wiele wypowiedzi odrzuconego ojca, a nie ma cytatów matki, która była obok córki? Wnioski wysnute z niektórych wypowiedzi, też nie zawsze były dla mnie oczywiste. Dodam również, że nie przepadam za tak agresywnym stylem, za tak jednoznacznym kreowaniem bohaterów reportażu. Zawsze zapala mi się lampka ostrzegawcza.
Tom Bower ulega stereotypom chociażby przedstawiając Harrego, jako pijaka i łobuziaka, z jakim to wizerunkiem nie zgadza się sam książę, co rozwija w książce „Ten drugi”. Zresztą zestawianie tych dwóch publikacji jest bardzo interesujące i niejako daje całokształt tego co się wydarzyło. Niejako, bo właściwie prawdy nigdy nie poznamy. Przypuszczam też, że każda ze stron ma swoją wersję prawdy. Natomiast w „Zemście” padają bardzo ważne słowa: „Niewiele osób rozumiało, w jaki sposób książę i księżna definiują prywatność”[1]. Dzięki zapoznaniu się z materiałem zebranym przez Toma Bowera można to zrozumieć, a pewne ich posunięcia, uznawane jako dwulicowość, zaczynają nabierać sensu.
[1] Tom Bower, „Zemsta. Meghan, Harry i wojna Windsorów”, przeł. Olga Dziedzic, Paulina Surniak, wyd. Marginesy, Warszawa 2023, s. 314.