Ciężko nie odnieść wrażenia, że co książka to inna wersja tego, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami Pałacu Buckingham. Trochę to już męczące. Jak jest naprawdę? Sądzę, że tego nigdy się nie dowiemy. Każdy broni swojej racji i jest to zrozumiałe. Niemniej mądrzejsza o te cztery powieści (Elżbieta, Filip, Diana i Meghan. Zmierzch świata Windsorów, Ten Drugi i Korona - choć ta nie opowiada bezpośrednio o bohaterach największej dramy w dziejach monarchii brytyjskiej to pozwala zrozumieć pewne kwestie dlaczego jest tak, a nie inaczej) jestem skłonna stwierdzić, że najbardziej w tym wszystkim koglu moglu szkoda mi Księcia Harrego.
Skrzywdziło go pochodzenie, z góry, od urodzenia był tym drugim, zastępczym i - jak przyznaje wielu historyków - mało znaczącym. Doświadczyło go również życie, gdy będąc małym chłopcem musiał zmierzyć się z utratą matki - prawdopodobnie jedynej osoby w tym towarzystwie, która nie uważała go za "drugiego". Kolejne lata były różne, raz było o nim głośno raz nie, a wszystko to było próbą zwrócenia na siebie uwagi.
Natomiast Meghan. Skłamałabym pisząc, że byłam jej fanką. Nie byłam. Co więcej, nawet nie słyszałam wcześniej o takiej osobie, a słynny serial W Garniturach oglądałam na Netfliksie chyba już po jej ślubie z Harrym, albo jakoś na krótko przed - nie pamiętam. Aktorką - przynajmniej w tym serialu - była mierną, ale nie sprawiło to, że byłam źle nastawiona do jej osoby. Przeciwnie. byłam ciekawa, jak - bądź co bądź c e l e b r y t k a zostanie przyjęta w tym środowisku spiętych tyłków.
Jak wiemy, od samego początku były tam jakieś problemy. I jak już napisałam - każdy miał swoje racje. Książe Harry w swojej książce skupia się w dużej mierze na sobie i swoim życiu jeszcze sprzed małżeństwa, a wszelkie wydarzenia z Meghan są w moim odczuciu opisane dość szczerze. Ale! O ile wierzę Harremu, o tyle absolutnie nie wierzę Meghan. Jest w niej coś takiego... sama nie wiem, dwulicowego? Jeśli chodzi o książkę to faktycznie potwierdziła ona większość moich przypuszczeń, że Księżna Sussex nie jest szczera, a łzy wylewane na kanapie u Oprah to wynik wieloletniej pracy aktorskiej.
Meghan to jedna z tych postaci w historii monarchii brytyjskiej, którą w przyszłości raczej będzie się uznawać, za niegodną księcia i tytułu, jednak tak zwyczajnie kierując się doświadczeniem życiowym nie można zapomnieć, że do konfliktu, jak do tanga - trzeba dwojga. Księżna Sussex jest sprytna, prawdopodobnie nawet niezła z niej manipulatorka, ale przypomnijmy sobie Dianę. Ona też nie miała łatwo i ... śmiem twierdzić, że po drugiej stronie konfliktu zarówno z Dianą jak i z Meghan stoi ta sama osoba. Lub duet, jak kto woli. Wystarczy spojrzeć na to, co teraz zaczyna się dziać wokół Księcia Williama i Kate Middleton. Komu może tak bardzo zależeć na zepsuciu ich reputacji? To przecież proste - tym, którzy ponad 70 lat czekali na to by lud ich miłował i skandował ich imiona, a tymczasem ten lud woli uśmiechniętego Williama od nadętego Karola i z całą pewnością sympatyczną Kate od próżnej Camilli.
Podsumowując - lektura jest ciekawa, ale moim zdaniem tylko dla obiektywnych czytelników, w przeciwnym razie będąc po stronie Sussexów nieźle się wpienicie, a będąc po stronie Króla i Małżonki prawdopodobnie zanudzicie się na śmierć bo większość z tych rzeczy można było czytać na portalach plotkarskich. Natomiast uzbrojeni w obiektywizm spędzą całkiem przyjemne chwile z tą lekturą i uzupełnią sobie pewne popularne wątki i będą mieli okazję wysnuć własne - niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami autora wnioski. A autorem - co muszę na koniec dodać - jestem bardzo rozczarowana. Fakt, że Tom Bower jest fanem Króla i jego małżonki jest widoczny od początku tej książki. I okej, rozumiem. Niemniej od dziennikarza oczekiwałam raczej rzetelnej opowieści, a tymczasem Zemsta to nic innego jak wylewanie pomyj na Meghan i prawdopodobnie najbardziej stronnicza książka na świecie. Naprawdę czytało się to bardzo niesmacznie, a rasizm autora aż bije po oczach.
Współpraca z wydawnictwem Marginesy