Miałam takie szczęście, że nie raz spotkałam na swojej drodze zająca, ale przyznam szczerze, że porównanie jego kicania do kołyszącego się fotela bujanego nigdy nawet nie przeszłoby mi przez głowę. Tym właśnie ujął mnie John Lewis – Stempel, takimi nieoczywistymi spostrzeżeniami, poetyckością i czułością w opisywaniu przyrody i jej piękna. Już pierwsza jego książka „Prywatne życie łąki” pochłonęła mnie bez reszty i sprawiła ogromną frajdę podczas czytania. Najnowsza, czyli „Szarak za miedzą. Prywatne życie pola” okazała się jeszcze lepsza, może też dlatego, że przypomniała mi moje dzieciństwo i ukochanych dziadków, którzy uprawiali ziemię. Pamiętam, jak bardzo to kochali i ile ja czerpałam frajdy pomagając im. Miałam wtedy okazję spotkać wiele żyjątek na polu i cieszyć się całym sercem tymi spotkaniami.
Ta książka jest właściwie dziennikiem, w którym John Lewis - Stempel dokumentuje rok ze swojego życia, dzieląc się codziennością i wyzwaniami, które stawia przed nim uprawa wydzierżawionego kawałka pola. Co ważne autor nie idzie na łatwiznę, ale eksperymentuje i liczy przede wszystkim na pracę swoich rąk, próbując nie zaszkodzić i nie zaburzyć ekosystemu pola, a przede wszystkim stworzyć pewnego rodzaju oazę dla przyrody i samego siebie. Codzienne obserwacje skłaniają go do ważnych wniosków na temat zniszczeń, jakie już od dawna dokonują się w środowisku w wyniku bardzo agresywnej polityki rolnej. Nie chodzi tylko o nadmierne wyeksploatowanie gruntów i wyjaławianie ziemi, ale przede wszystkim straty w przyrodzie związane z wymieraniem gatunków i konsekwencje tego dla nas wszystkich. John Lewis – Stempel jest zatroskany losem tytułowego szaraka oraz innych bohaterów swojej książki. Zmierzamy wszyscy w bardzo złym kierunku, za chwilę może nie być już odwrotu ani nadziei dla zwierząt...
Myślę, że każdy będzie zachwycony tą pozycją, bo powstała z pasji, wypływa z niej miłość i zatroskanie losem przyrody, do tego można w niej znaleźć ogrom wiedzy w postaci różnych ciekawostek. Autor sięga również do literatury dzieląc się wieloma przyrodniczymi cytatami, co bardzo wzbogaca treść i wielokrotnie nadaje głębszy sens poruszanym tematom. Jestem zachwycona sposobem narracji, poetyckością języka i magią, jaka kryje się niemal na każdej stronie.
Przekicałam przez książkę „Szarak za miedzą. Prywatne życie pola”, jak tytułowy szaraczek, po drodze przystawałam, czasem poskubałam co nieco, udało mi się nawet uszczknąć trochę magii, ale przede wszystkim nasyciłam się pięknem i niezwykłością opowieści zakochanego w przyrodzie pasjonata.
Dziękuję Wydawnictwu Poznańskie za egzemplarz do recenzji!
PS Bardzo doceniam przekład Hanny Jankowskiej!