Pierwotnie, w starożytnej Grecji, słowo to oznaczało tajne głosowanie, podczas którego dochodziło do wskazania i wygnania osób uważanych za zagrożenie dla demokracji. Współcześnie, określeniem tym nazywamy, wykluczenie z towarzystwa lub środowiska osoby, która mu się naraziła, ale także wrogość i niechęć otaczająca taką osobę. Mam na myśli ostracyzm. Praktykę, która często dotyka osób uzależnionych. Uzależnionych od alkoholu, narkotyków, hazardu i... seksu.
Wiktor Krajewski, dziennikarz, który postanowił dowiedzieć się jakie są powody, dla których "ludzie robią takie rzeczy", co im daje zachowania, które zdecydowanie odbiegają od normalności, kiedy i czym spodowowane jest przekroczenie granicy, w której seks zamiast przyjemności zaczyna wyniszczać.
"Dla seksoholika seks jest jak słodycze dla innych ludzi. Niby nie jesz, bo nie masz na nie ochoty, ale gdy skusisz się na jeden kawałek czekolady, tak niby od niechcenia, to nagle masz ochotę na kolejny i kolejny, aż zjadasz całą tabliczkę."
Książka składa się z jedenastu rozdziałów, a każdy z nich poświęcony jest jednemu rozmówcy. Poznamy historię dziewięciu osób, seksoholików, którym stosunki seksualne, fetysze, czy ciągłe, nadmierne obcowanie z tematem, zaburzyły normalne funkcjonowanie. To kobiety, które z powodu swojego uzależnienia są samotne, którym ponadprzeciętne libido zniszczyło życie, które nie potrafiły stworzyć normalnego związku albo zyć, w na pozór idealnej rodzinie. To także mężczyźni, którzy zarabiają na swojej słabości niemałe pieniądze, dla których seks to nie tylko przyjemność, ale również mechanizm do zarabiania. Autor poświęcił również dwa rozdziały na wywiady z osobami współuzależnionymi, bo tak nazwałabym tych, którzy trwali w związkach z seksoholikami.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zaskoczenia wywołanego przeczytanymi historiami. Absurdalność poziomu uzależnienia niektórych rozmówców nie mieści się na żadnej skali. Myślałam, że sporo wiem, że czytanie książek, nierzadko w formie wywiadów, otworzyła mi już oczy na wiele odchyleń, że naprawdę mam wiedzę na temat uzależnień, nie tylko tą zdobytą na studiach psychologicznych, ale również z życiowego doświadczenia. Aż tu nagle... Wiktor Krajewski, człowiek, który zebrał rzeczy tak niespodziewane, często obrzydliwe, wybiegające daleko poza pojęcie człowieczeństwa, gorszące i jednocześnie przykre. Zdarzały się momenty kiedy naprawdę było mi tych ludzi szkoda, kiedy bezpośrednio, albo między wierszami, widziałam ich ból, nienawiść, czy poczucie obrzydzenia do samych siebie, czułam, że naprawdę chcieliby pozbyć się nałogu raz na zawsze, zacząć normalne, przeciętne życie.
Cieszę się, że powstają takie książki, bo tak jak wciąż szokuje społeczeństwo alkoholizm u kobiet, tak problem, jakim jest seksoholizm, zamiatamy jest pod przysłowiowy dywan, nie traktuje się go poważnie. A wystarczy przeczytać chociażby zmagania osób, które z takimi uzależnionymi partnerami żyją na codzień. Dostajemy obraz prawdziwej męki, bezradności, obraz odgrywającego się między nimi koszmaru.
Historie o farmie suk, czy pragnienia, które spełnia męska prostytutka naprawdę wbiły mnie w fotel.
Nie dostaniemy tutaj psychologicznego profilu seksoholików, naukowego wytłumaczenia tego złożonego problemu, ale będę to podkreślać do skutku- literatura faktu zawsze otwiera czytelnikowi oczy, na problemy, inność, różnice kulturowe, uczy empatii, przestrzega i rozwija.