Wysłuchałam audiobooka w trzech częściach, które słuchało się bardzo przyjemnie, chociaż czasem po plecach chodziły ciarki. Pani Agnieszka potrafiła mimo przedświątecznego nastroju stworzyć niesamowity nieco mroczny klimat. Nie jest to typowo świąteczna opowieść, jakby się wydawać mogło po tytule. To niezła opowieść kryminalna i mimo tego, że niezbyt skomplikowana, to jednak słuchało mi się z lekkim napięciem tej historii. Dobra robotę zrobił tu również Mateusz Drozda, znakomicie sprawdził się w roli lektora.
Audiobook podzielony na części jest również ciekawą propozycją, bo zdecydowanie zachęcał do sięgania po następną i kolejną...
Zbliżają się święta i chociaż to zazwyczaj wtedy ma się wspaniały nastrój i niemal wszyscy chodzą jakoś bardziej uśmiechnięci, lecz nie wszyscy. Świątecznego nastroju zabrakło Idze, co od razu zauważył jej dziadek. Wnuczka wyżaliła się, bo ma do niego zaufanie. Okazuje się, że od kilku dni Iga nie ma żadnego kontaktu ze swoim chłopakiem. Bartek zaginął kilka dni temu, jego rodzice zgłosili to na policję, ale ani ich, ani poszukiwania na własną rękę nic nie dały. Dziewczyna ma nadzieję, że dziadek może jej pomóc w poszukiwaniach, gdyż zna wielu mieszkańców i może wypytać o chłopaka. Tak to już jest, że nie wszyscy chcą rozmawiać z policjantami, niemal zawsze cywilnej osobie są w stanie zdradzić więcej.
Jerzy przyjaźni się z emerytowanym policjantem, który nudzi się i często zwraca głowę swoim następcom, więc z jego pomocą próbuje zabawić się w detektywa. Dużą rolę w szukaniu Bartka odgrywa pies Kusy, który uwielbia tropienie...
Kilka dni poszukiwań nie przyniosło żadnego śladu, chłopak zaginął i nie ma po nim żadnego śladu, jakby zapadł się pod ziemię. Iga zaczyna tracić nadzieję na odnalezienie go żywego. Dziadek także zaczyna podejrzewać, że coś złego stało się z Bartkiem, ale nie daje tego poznać po sobie. Próbuje ciągle podtrzymywać wnuczkę na duchu i żeby nie wątpiła w to, że Bartek się odnajdzie cały i zdrowy. A to całe zaginięcie da się jakoś w prosty sposób wytłumaczyć.
Co tak naprawdę się stało? Dlaczego Bartek zniknął tak nagle, nikomu nic nie mówiąc? Czy miał coś do ukrycia? A może się przed kimś ukrywa? Czy dwaj starsi panowie sprawdzą się w roli detektywów? Co odkryją zupełnie przypadkowo?
Im bliżej świąt, tym bardziej wszyscy się denerwują zniknięciem chłopaka. Dziadek zabiera Igę na przedświąteczne zakupy, bo wigilia jest jak zawsze u niego. Sam dałby oczywiście radę, lecz chce chociaż na chwilę oderwać wnuczkę od zamartwiania się.
Akcja powoli nabiera tempa i słuchając aż sama zastanawiałam się nad tym, gdzie można znaleźć chłopaka...
Wciągająca, nieoczywista historia krążąca wokół świąt z zabarwieniem kryminalnym.