Catherine Ryan-Hyde to amerykańska aktorka, którą poznałam za sprawą dwóch niezwykle interesujących powieści. Opowieści te do dziś są obecne w mojej pamięci. Od historii Nathana i małego Nata opisanej w książce "Dzień, który zmienił wszystko" dosłownie nie mogłam się oderwać, a losy samotnej dziewięcioletniej Grace z powieści "Nie pozwól mi odejść" poruszyła najgłębsze struny mojej duszy. Tym razem skuszona intrygującym tytułem sięgnęłam po "Elektrycznego Boga" i znów się nie zawiodłam.
Hayden Rees to mężczyzna z kalifornijskiej prowincji, którego szczęśliwe i poukładane życie zamieniło się w popiół. Jego porywczy charakter, niekontrolowane wybuchy agresji i nieumiejętność panowania nad emocjami doprowadzają do przykrych i brzemiennych w skutki konsekwencji. Bohater ponosi z tego tytułu bardzo wysoką cenę. Pobyt w więzieniu, utrata rodziny, konflikty z prawem oraz... przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć to tylko część kłopotów, jakie ściąga na siebie główny bohater. I pomimo, że Hayden za każdym razem stara się rozpoczynać życie na nowo, zawsze coś lub ktoś staje mu na drodze. Kiedy po piętnastu latach mężczyzna otrzymuje niespodziewaną wiadomość od rodziny po raz kolejny zostaje postawiony pod ścianą. Budzą się w nim wątpliwości oraz... skrupuły i nadchodzi czas rozliczenia się z przeszłością. Czy Hayden odzyska spokój i równowagę przeczytacie w książce. Emocji i wrażeń na pewno nie zabraknie.
Catherine Ryan-Hyde pisze naprawdę dobre powieści psychologiczne, w których to bohater jest wartością nadrzędną. Problematyczna osobowość, obdarzona trudnym charakterem i skomplikowanym życiorysem często nie potrafi poradzić sobie sama ze sobą. "Elektryczny Bóg" to właśnie taka intrygująca historia, w której od razu na wstępie czytelnik jest informowany z kim ma do czynienia. A dalsze zdarzenia pomagają nam jedynie ustosunkować się do bohatera, próbować go zrozumieć, bądź potępić, albo zwyczajnie rozgrzeszyć. Należy pamiętać, że nikt nie jest z gruntu zły, a naganne postępowanie jest wynikiem wielu elementów. W przypadku Haydena zdecydowaną rolę odegrała przeszłość, trudne dzieciństwo u boku surowego i apodyktycznego ojca, tragedia w rodzinie oraz wyrzuty sumienia, które potrafią zniszczyć nawet najodporniejszą psychikę. Jedyną szansą dla niego jest miłość w swojej wielowymiarowej postaci. Tylko ona może skruszyć najtwardsze mury i uleczyć najbardziej nawet nieczułe serca.
"Potrzebuję miłości bardziej niż snu" - te słowa są istotą nie tylko tej opowieści, ale sednem życia w ogóle.
W swojej książce autorka stworzyła niesamowity klimat. Historia urzeka naturalnością i prostotą, jest niezwykle życiowa. Odnalezienie wewnętrznej równowagi jest możliwe dopiero po definitywnym rozliczeniu się z przeszłością. To mądra, inteligentna i emocjonująca opowieść, w której można czytać między wersami i wyciągać wnioski. Warto wziąć do ręki notes i wypisać sobie kilka zdań o ponadczasowej wymowie jak chociażby:
"Nie jest trudno się zakochać. Trudniejsze to znaleźć kogoś, kto może naprawdę dać ci z siebie coś dobrego."
Chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt. Liczne retrospekcje przenoszące czytelnika w różne momenty z przeszłości głównego bohatera mogą chwilami powodować zagubienie się w treści. Jednak tak naprawdę w ogólnym, całościowym odbiorze nie stanowią jakiegoś większego problemu.
Jeśli poszukujecie wartościowych, dobrze napisanych powieści, z których można czerpać życiową wiedzę to zapoznajcie się z książkami Catherine Ryan-Hyde. To naprawdę dobra literatura psychologiczno - obyczajowa i warto po nią sięgnąć. Polecam.