Nie wiem, jak Wam, ale mnie często się zdarza, że gdy spojrzę na okładkę książki i jej krótki opis, to zostaję w momencie zafascynowana, tak bardzo, że muszę dany tytuł mieć. Tak właśnie było z „Trupiarzem” Iana Weira – amerykańskiego scenarzysty i pisarza, autora powieści „Daniel O'Thundre” uznanej przez „Library Journal” za jedną z najlepszych książek historycznych roku 2011. Mnie nazwisko autora nic nie mówiło, zresztą ze świecą szukać o nim informacji, przynajmniej na polskich stronach. Tak więc mój wybór był strzałem w ciemno, ale na szczęście był to udany strzał, bo „Trupiarz” jest powieścią niezwykłą, w pewien sposób magiczną, niepokojącą, i humorystyczną.
Jest Londyn, rok 1816. Naszym Wielce Uniżonym Narratorem jest Will Starling. Wychowanek dziecięcego przytułku, młodzieniec „nie wyższy niż pięć stóp, o ciekawej ciemnej twarzy, złożonej z samych trójkątów i zwycięskim uśmiechu świecącym niczym wschodzące słońce”. Will pomaga prowadzić praktykę znakomitemu i poczciwemu chirurgowi Alecowi Comriemu. Jednak mimo że panowie należą do uczciwych i szanowanych osób, to aby móc szkolić swoje umiejętności nie raz muszą wchodzić w układy z trupiarzami. Obrzydliwymi osobnikami rabującymi groby, a dokładniej dostarczycielami zwłok. Proceder jest haniebny i karany śmiercią, ale chętnych do zarobienia kilku funtów nie brakuje, zwłaszcza że popyt na truposzy jest niemały. Największe zamówienia składa Dionysus Atherton, wschodząca gwiazda chirurgii. Chodzą słuchy, że ów lekarz praktykuje na trupach nie całkiem martwych, podobno zamierza odkryć tajemnicę życia i śmierci. Will planuje rozszyfrować zamiary Athertona. Pomaga mu w tym słodka aktoreczka, w której nasz Wielce Uniżony Narrator się podkochuje. Poznanie tajemnic pionierskiego chirurga nie będzie łatwe, jednak upór Willa jest wielki, nie daje za wygraną i konsekwentnie podąża śladami wielkiego Athertona, które wiodą do najgorszych dzielnic Londynu.
Kiedy człowiek jest martwy? Według Willa „człowiek jest martwy, kiedy zaczyna śmierdzieć, a wdowa po nim okrywa się kirem. Jest martwy, kiedy przyjaciele wyolbrzymiają zasługi, a robaki biorą się do roboty”[str.101] Niby prosta sprawa, a jednak moment, w którym człowiek przechodzi na drugą stronę, jest subtelny i trudny do zdefiniowania. W powieści Weira jest ktoś, kto za cel obrał sobie uchwycenie tej chwili. Szkoda tylko, że kosztem wielu istnień.
Wierowi doskonale udało się ująć istotę dziewiętnastowiecznych kontrowersyjnych badań naukowych. Ukazał butę chirurgów, ich ciemną stronę, ale też innowacyjne metody zabiegów medycznych, powiedziałabym dość niejednoznaczne i szokujące. Poza tym do intrygującego wątku, co nieco podobnego do „Frankensteina” Mary Shelley, dodał oryginalnych bohaterów, być może na pierwszy rzut oka przerysowanych, jednak ich cudaczne cechy dodają im charakteru, zwłaszcza że najczęściej to mieszkańcy najuboższych dzielnic. Menele korzystający z burdeli i spelunek, posługujący się rynsztokowym językiem, prostym i wulgarnym, ale niepozbawionym maniery ówczesnych czasów i humoru. Mnie wiele dialogów doprowadzało do śmiechu. Wiele postaci rozbrajało swoja prostolinijnością. Nie powiem, czytając tę powieść można się świetnie bawić, ale też... zniesmaczyć. Ponieważ ilość grubiańskich i makabrycznych opisów jest ogromna. Co prawda bezceremonialna strona książki nadaje historii osobliwy smaczek, w końcu londyński smrodliwy cmentarz, ze smrodliwymi zwłokami, nocą najlepiej się prezentuje, podobnie jak dokładne opisy z ceremonii wieszania skazańców, z zabiegów chirurgicznych, do których nie podawano choremu znieczulenia, czy z okrutnych sesji ze zwłokami. Mnie w to graj, ale obawiam się, że wrażliwi czytelnicy mogą mieć momentami mdłości. Jednak ta powieść to nie tylko ordynarność, ale też piękna historia odkryć naukowych i tajemnic, w której nie bez znaczenia są romantyczne motyw, zgrabnie łączące się z kryminalnym wątkiem i intrygującym tłem Londynu, który kisi się we własnym smrodzie. Bez wątpienia „Trupiarz” jest specyficzną powieścią, być może ze względu na tematykę oraz scenerię, nie każdemu przypadnie do gustu, ale z całą pewnością Weir genialnie oddał klimat kontrowersyjnych odkryć chirurgicznych, dzięki czemu powieść jest sugestywna i pasjonująca, w sam raz dla fanów mocniejszych wrażeń oraz mrocznych i plugawych zaułków i zakamarków Londynu.