„Bo my, migranci, jesteśmy jak zarodniki unoszące się w powietrzu i spójrzcie, wiatr niesie nas, gdzie chce, aż mościmy się w obcej ziemi, gdzie bardzo często (…) daje się nam do zrozumienia, że nie jesteśmy mile widziani, bez względu na to, jak piękne owoce zwisają z gałęzi w sadach, które z nas wyrosły.”
Wszyscy bohaterowie tej powieści są tak jak autor migrantami z Indii. To ich oczami widzimy Amerykę i to oni próbują się odnaleźć w tym kraju i w tej kulturze. Pragną być bardziej amerykańscy, czy angielscy niż ludzie tam urodzeni. Padają gorzkie słowa autora: „Kroczymy nieświadomi wśród cieni przeszłości, a zapominając o historii, tracimy wiedzę o sobie. „ Czy można żyć pełnią życia i być szczęśliwym odcinając się od przeszłości, od swoich korzeni?
Nawiązanie do powieści Carvantesa jest proste, choćby przez sam tytuł i zachowanie głównego bohatera. Mnie zaciekawiło nawiązanie do opowiadania Borgesa „Koliste ruiny”. W opowiadaniu główny bohater wyśnił swojego syna, wykreował go. Tylko czy sam nie był tylko kreacją kogoś innego. W tej powieści główny bohater powołał swojego syna wpatrując się w gwiazdy, ale czy sam nie jest też kreacją. Powiązań z popkulturą, z bohaterami literackimi, a także z otaczającą nas rzeczywistością jest bardzo dużo i zabawne jest ich odkrywania. Pojawia się nawet wzmianka o Miłoszu.
„Mówiłem o tym, że chciałbym podjąć temat destrukcyjnej, otępiającej kultury śmieciowej swoich czasów, tak jak Carvantes wypowiedział wojnę kulturze śmieciowej swoich czasów. Powiedział, że próbuje pisać o nierealnej, obsesyjnej miłości, więzi między ojcem i synem, kłótniach rodzeństwa i tak, o rzeczach niewybaczalnych; o indyjskich imigrantach, o doświadczanym przez nich rasizmie, o oszustach w tym środowisku; o cyberszpiegach, science fiction, splątaniu się rzeczywistości fikcyjnej i „prawdziwej”, o śmierci autora, końcu świata. Powiedział jej, że chciałby wpleść elementy parodii, satyry, pastiszu. (…) I jeszcze o uzależnieniu od opioidów (….) na temat epidemii opioidowej w Ameryce i związanych z nią przekrętów.”
Powstała w ten sposób powieść wielopłaszczyznowa i wielowątkowa, która dotyka tematów ważnych dla każdego. Oczywiście głównym wątkiem jest wędrówka podstarzałego Quichotta przez Amerykę, aby sobie zasłużyć i zdobyć kobietę nieosiągalną, Salmę R. Jednak jest to współczesna wersja, ona jest gwiazdą telewizyjną, on jest przedstawicielem handlowym dawniej zwanym komiwojażerem, rozmiłowanym w ogłupiających programach telewizyjnych. Przemierzając Amerykę w czasie gdzie „Wszystko Się Może Zdarzyć” przeżywając różne spotkania z ludźmi. Oczywiście jest i Sanczo. Jednak postaci w tej książce jest o wiele więcej i każda z nich niesie swoją historię i swoje dylematy. Powieść ta dotyka ważnych spraw, problemu winy i przebaczenia, nietolerancji i ślepej agresji, szukania szczęścia w uzależnieniu, skłonności przedkładania fikcji nad fakty, gdzie wyznacznikiem prawdy jest telewizja i najważniejszy szukania miłości i szczęścia. Ciężko tą książkę opisać, ale myślę, że każdy znajdzie wątek dla siebie ważny.Choćby wpływ popkultury i wszelakich mediów na nasze życie. Dla mnie najważniejszy jest wątek samotności człowieka we współczesnym świecie i nieumiejętność porozumienia się nawet w najbliższej rodzinie. Warto sięgnąć po tą książkę i zobaczyć świat oczami Rushdie.