Choć zdaję sobie sprawę, że Internet jest pełen stron, na których można znaleźć całe mnóstwo przepisów kulinarnych, łatwiejszych i trudniejszych, tradycyjnych i bardziej wyrafinowanych, ja jednak chyba jestem starej daty, bo najbardziej na świecie lubię korzystać w tym zakresie z książek kucharskich. Zwłaszcza teraz, kiedy można znaleźć w tym temacie wydawnictwa niezwykle staranne, piękne graficznie i przebogate, jeśli chodzi o zakres smaków, składników, a do tego dostosowane do umiejętności każdego kucharza, nawet początkującego. Mając to na względzie, zwróciłam uwagę na nowość – książkę Jolanty Naklickiej – Kleser „Zupa dobra na wszystko”, która ukazała się w ubiegłym miesiącu nakładem wydawnictwa Rebis, a kiedy dostałam ją w swoje ręce, przepadłam w kuchni.
Ale od początku. Na wstępie autorka dzieli się swoją osobistą historią o tym, jak gotowanie stało się częścią jej codziennego życia, pasją, a następnie wyzwaniem zawodowym. W dalszej kolejności udziela kilku rad ogólnych dotyczących koniecznych składników, które powinny się znaleźć w każdej spiżarni, przydatnego sprzętu kuchennego, ulubionych dodatków, które często wrzucamy do zup oraz przygotowania różnorodnych bulionów, będących podstawą wielu dań. Następnie wchodzimy już w świat przepisów, do skorzystania z których zachęcają nas piękne, barwne, apetyczne zdjęcia ilustrujące każdą recepturę.
Przepisy w tej książce zostały podzielone dosyć niestandardowo. Zwykle spotykałam się z klasyfikacją według pór roku i dostępnych wtedy produktów. Tutaj jednak pani Jolanta skupiła się na zaspokajaniu potrzeb korzystającego, proponując zupy na poprawę humoru, na brak czasu, na pustki w lodówce, czy na wzmocnienie. Echa tych typowych podziałów widać jeszcze w wydzieleniu przepisów dobrych na upalne lato, pluchę za oknem i mroźne wieczory. Nie pominięto też dań wykwintnych, dobrych na wytworne przyjęcia. Korzystając z tej książki można przyrządzić dania tradycyjne, znane od lat w naszych kuchniach, jak zupa szczawiowa, barszcz czerwony, kapuśniak czy grochówka, ale również dania kuchni światowej – japońskiej czy włoskiej, czy też szerzej – śródziemnomorskiej. Wiele z nich jest twórczych, wykorzystuje nieoczywiste połączenia smaków, zaskakujące pomysły, dzięki którym można uzyskać naprawdę niebagatelne dania.
Wiadomo też, że trochę je się oczami. W tej książce ogromną rolę odgrywają zdjęcia przygotowanych dań. Kiedy ją otwieramy, na jednej stronie możemy zobaczyć zapisany przepis, a na drugiej jego rezultat. To sprawia, że książka jest przejrzysta i ułatwia korzystanie z niej. Każda przepis poprzedzony jest krótkim wstępem, z którego dowiemy się czegoś o daniu, skąd pochodzi, na co należy zwrócić szczególną uwagę podczas jego przygotowania, jakich smaków możemy się spodziewać, czy nawet osobiste anegdoty z nim związane. Potem to, co zwykle, czyli znajdziemy tam listę potrzebnych składników oraz sposób przygotowania. Podana jest również informacja o liczbie porcji, jaką otrzymamy z podanych składników oraz orientacyjnym czasie przygotowania zupy.
Jestem niezmordowaną fanką zup. To danie, które zaspokaja różne potrzeby, jest zdrowe, zwykłe łatwe w przygotowaniu, no i wydajne, bo można jednego dnia ugotować tyle, by wystarczyło na pół tygodnia. Jest też wiele innych powodów, dla których zupy często goszczą na moim stole. Książka „Zupa dobra na wszystko” w ciągu kilku dni stała się moim kuchennym niezbędnikiem, dlatego szczerze ją polecam wszystkim, bo pozwala przygotować urozmaicone dania nawet początkującym kucharzom. Każdy znajdzie coś dla siebie. Proponuje nie tylko znane i trochę bardziej egzotyczne smaki, ale również sprawia, że gotowanie staje się zmysłową przyjemnością.