Poszukując skarbów i przygód można wpakować się w niezłe tarapaty. Nadzieja i adrenalina często mącą w głowie przez co przestajemy racjonalnie myśleć. Nie zauważając niebezpieczeństwa (jedynie przez bezmyślność) samoistnie się na nie narażamy. Oczywiście, niektóre okazje trafiają się tylko raz w życiu. Kiedy o nich rozmyślamy, mamy wrażenie, że nagle znaleźliśmy się w odrealnionym świecie, zupełnie nie pasującym do tego, w którym na co dzień żyjemy. Jednak czy kłamstwem będzie, kiedy powiem, że im dłużej żyjemy bajką, tym bardziej nasze faktyczne życie właśnie nią się staje. Wraz z brutalną prawdą, która prędzej czy później musi człowieka dopaść, tracimy grunt pod nogami i orientację. Ogarnia nas rozpacz i zdenerwowanie na samych siebie. Przecież nie każda historia dobrze się kończy. Ale po co się zadręczać? Jak wiele (no dobra, może nie tak wiele) opowieści i szalonych przygód ma pozytywny finisz. Coś czuję, że dzisiaj będzie bardzo optymistycznie. Szczególnie, że oczekiwania i bohaterki książki "Wszystkie dziewczyny kochają brylanty", i moje osobiste zostały sowicie zaspokojone.
Historia ma całkiem sporo wątków. Jednak głównym, prowadzącym i towarzyszącym nam przez całą książkę motywem, który autor jedynie ubarwiał innymi informacjami, jest opowieść o Tani, młodej Rosjance. Jest to piękna, wykształcona, niezależna i młoda kobieta. Ma matkę, która ze względu na brak pracy, poświęca się poszukiwaniu swoich dawnych krewnych. Ma bowiem pewne domysły, iż posiada rodzinę królewską w swym drzewie genealogicznym. Poszukiwania stają się owoce. Otrzymują list od paryskiej księżnej, który traktuje o wielkim skarbie, ukrytym w jednym z rosyjskich miast. Kobieta zdradza im sekret położenia "tajemnicy rodu", licząc na to, iż kobiety będą starały się go odnaleźć. Mimo niepewności i wątpliwości matki, Tania buntuje się i wyrusza na poszukiwania bogactwa jej rodziny.
Czytając opis tej książki myślimy: "Pierwszy, lepszy kryminał. Co może być w nim ciekawego?". Czy tak pomyślałam? Po części tak, po części nie. Podejrzewam, że gdyby nie fakt, iż fabuła jest osadzona głównie w Rosji, to prawdopodobnie nawet bym nie spojrzała na tę pozycję. Właśnie to byłoby moim potężnym błędem. Jest to bardzo dobra książka. Wszystkie wątki kryminalne są świetnie zbudowane. Na ogół jest tak, że ten gatunek jest pisany w dwojaki sposób. Albo jest tak banalny, że nim będziemy chcieli pomyśleć nad zagadką, to autor poda nam jej rozwiązanie jak na dłoni, albo wszystkie zawiłości będą tak skomplikowane, że nie będziemy w stanie się połapać o co chodzi i o czym jest cała historia. Tu natomiast są zachowane idealne proporcje. W odpowiednich momentach czasu, dowiadywałam się tyle ile było mi potrzebne do zaproponowania zakończenia owej historii. Oczywiście, z racji tego, że niestety nie najlepiej idą mi tego typu sprawy, to moje wszystkie teorie okazywały się błędne. Na dodatek autorzy, za każdym razem kiedy byłam już o włos od rozwiązania zagadki, wpakowywali mi kolejny wątek, który zupełnie zbił mnie z tropu. Tu mafia, tam romans, a z jeszcze innej strony morderstwa. No i jak tu za nimi nadążyć?! Ale to było w tym wszystkim najlepsze. To dzięki temu ja wciąż byłam szczerze zafascynowana potyczkami Tani, która stała się dla mnie po części pewnego rodzaju autorytetem.
Kolejnym, być może nie zamierzonym plusem, jest sposób opisania powojennej, komunistycznej, skostniałej od zasad Rosji. Przez całą książkę przewijały się, niby to zupełnie niemające znaczenia szczegóły z codziennego życia mieszkańców tamtego kraju w latach 70. Oczywiście każdy z nas wie ogólnie jak to wszystko było. Jednak często ciężko jest nam uzmysłowić sobie niektóre rzeczy, ze względu na ogromną przepaść i pokoleniową, i kulturalną. Tu natomiast podane są epizodyczne momenty, typu prowadzenia auta, czy dwuosobowe pokoje hotelowe, które wynajmować mogły jedynie małżeństwa. To przybliża nam nieco okrucieństwo i nienormalność idei komunistycznej. Oczekiwałam tego, iż dzięki tej książce poznam kilka obyczajów tego kraju i dowiem się o sposobie życia mieszkańców. Nie zawiodłam się. Oczywiście wszystkie złe cechy Rosji przedstawione są wyjątkowo delikatnie. W końcu kto chce mówić źle o swoim własnym kraju.
Jest jedna, aczkolwiek niewielka skaza. Postacie są potraktowane trochę po macoszemu. Według mnie, choć w kryminale zależy nam głównie na profilu psychologicznym kryminalisty, zbrodniarza (etc.), to mimo wszystko należy każdemu bohaterowi dać wystarczającą możliwość i przestrzeń do "przedstawienia się". Jednak, jest to rzecz zupełnie nie istotna dla ogólnego odbioru książki, która wypada naprawdę dobrze.
Niepozorna rzecz, często okazuje się czymś wcale nie tak niepozornym. Tym maślano-masłowym wywodem mogę podsumować wartość tej książki. Wybitną nazwać jej nie mogę. Jednak jest lekka, przyjemna, ale nie banalna. Uczy i bawi. A czy właśnie nie o to chodzi w obecnej edukacji? Polecam.
8/10