Zazwyczaj w książkach i filmach o zaginionych skarbach jeśli już udaje się odnaleźć te upragnione kosztowności, to dzieje się to pod sam koniec. Przez większość czasu bohaterowie analizują wskazówki czy też mapy prowadzące tajnych skrytek by następnie je odnaleźć. „Wszystkie dziewczyny kochają brylanty” autorstwa rodzeństwa Anny i Sergieja Litwinow, również można zaliczyć do powieści o poszukiwaniu skarbów. Jednak czy akcja będzie wyglądać podobnie jak w tych znanych już pozycjach? Jest to druga część sagi o młodej Tanii, pierwszą mam za sobą i uspokajam, że nie ma żadnych nawiązań do poprzedniej części.
Tania Sadownikowa jest młodą dziewczyną mieszkającą w Moskwie. Jej znudzona matka, Julia Nikołajewna w poszukiwania swoich francuskich przodków umieszcza ogłoszenia w prasie. Po jakimś czasie otrzymuje list od kobiety podającej się za księżną oraz krewną Rosjanek. Kobiety zbliżają się do tego stopnia, że księżna opowiada swym krewnym o ukrytym skarbie, a na dowód przesyła mapę. Spragniona przygód Tania bez chwili zastanowienia wybiera się więc w podróż w celu odszukania rodzinnego skarbu. Czy uda się jej go odnaleźć i jakie konsekwencje będzie miała ta podróż, warto się przekonać.
Fabuła w książce pędzi naprawdę szybko, jest dynamiczna i pełna przeróżnych, ciekawych zwrotów akcji. Czyta się to dobrze i szybko. Co jakiś czas czytelnik cofa się w czasie o kilkadziesiąt lat by poznawać losy studenta Antona. W jakim celu te retrospekcje są zamieszczone dowiadujemy się dopiero pod koniec, a wcześniej możemy się tylko domyślać. Autorzy bardzo ciekawie prowadzą tę zawiłą intrygę, w którą zamieszana jest również mafia. Rzekłbym, że na 99% nie da rady zgadnąć o co w tym całym zamieszaniu chodzi, bowiem informacje są odkrywane stopniowo a tajemnica spisku odkryta dopiero na końcu. Finał i wyjaśnienie tej historii choć niespodziewane, nie zaskakuje aż tak mocno jak by się chciało. Jest skarb, mafia, ładna bohaterka, nie zabrakło również małego, dobrze wpasowującego się w całość wątku romantycznego.
Bohaterów mamy tu różnych, poczynając od energicznej, uparcie dążącej do celu Tanii, poprzez bezwzględnych członków mafii aż po nader tajemniczą księżną. Do tego jeszcze ojczym bohaterki - były funkcjonariusz KGB, przystojny dziennikarz i wiele innych ciekawych postaci. Tania jest zdecydowanie pozytywną bohaterką i chyba nie da się jej nie lubić. Za każdym razem gdy ma jakieś problemy, a tych trzeba przyznać, jest tu naprawdę dużo, gdzieś w środku chce się, żeby jakoś z tego wybrnęła i wyjaśniła sprawę skarbu.
Wszystko dzieje się w Rosji więc jest okazja by trochę sobie przybliżyć to jak się żyje w tym szczerze mówiąc, pod względem tradycji czy obyczajów, niezbyt mi znanym kraju. Ukazane jest coś w stylu bezprawia, państwo rządzące się własnymi prawami, mafia mająca w kieszeni całe miasta. Trudno mi określić na ile jest to prawdą a na ile fikcją literacką, aczkolwiek stworzyło to ciekawy klimat i uzupełniło chociaż w jakimś małym procencie wiedzę na temat naszych wschodnich sąsiadów.
Choć „Wszystkie dziewczyny kochają brylanty” raczej nie wnosi nic nowego do gatunku to i tak trzeba przyznać, że jest to dobra i ciekawa książka, godna polecenia nie tylko fanom zakręconych opowieści z mafią w tle. Jednak sam nie wiem czemu, ale coś we mnie sprawia że podchodzę do tej książki jak do takiej typowo lekkiej, niezobowiązującej do jakichś głębszych refleksji książki, idealnej na nudny wieczór.