W świecie, w którym jeden błąd może na zawsze przekreślić dorobek życia, Amanda Skenandore tworzy opowieść nie tyle o medycynie, co o człowieczeństwie. „Lekarka z Galveston” to powieść, która wciąga, porusza i zostaje z nami na długo po skończeniu tej powieści.
Bohaterką tej niezwykle złożonej i przejmującej historii jest dr Tucia Hatherley – kobieta, której odebrano nie tylko prawo do wykonywania zawodu, ale i godność. Jej los, naznaczony błędem popełnionym w sali operacyjnej, staje się lustrem odbijającym społeczną niechęć do kobiet w nauce, uprzedzenia i cynizm epoki. A mimo to Tucia, choć zepchnięta na margines, nie poddaje się - dla syna, dla siebie, dla sprawiedliwości.
Skenandore z precyzją kreśli rzeczywistość przełomu XIX i XX wieku, ukazując medycynę jako pole bitwy – nie tylko z chorobami, lecz z patriarchatem, pogardą i fałszywą moralnością. Gdy Tucia dołącza do objazdowego show Hueya, przebiegłego, charyzmatycznego, ale i złowrogiego organizatora medycznych przedstawień, trudno nie dostrzec metafory: oto kobieta, która była lekarką z powołania, teraz staje się „ozdobą” spektaklu, atrapą autorytetu, lekarzem jedynie z nazwy.
A jednak – właśnie w tym upadku, w tej podróży przez małe miasteczka i niepokojące marginesy społeczeństwa, rodzi się coś głębszego. Tucia odnajduje siłę, której wcześniej nie znała – nie w podręcznikach czy medycznych tytułach, lecz w relacjach z innymi wyrzutkami, w cichej solidarności, w bezwarunkowej miłości do syna. Szczególnie poruszające są fragmenty, w których widzimy jej macierzyństwo: kruche, ale nieustępliwe, pełne bólu i heroizmu.
Skenandore nie szczędzi emocji – każda strona tej powieści tętni niepokojem, ale i nadzieją. Kiedy nadchodzi huragan i Galveston staje się miejscem ostatecznej próby, czujemy się, jakbyśmy tkwili w samym centrum burzy – nie tylko tej meteorologicznej, ale przede wszystkim egzystencjalnej. To nie tylko kataklizm natury, lecz symboliczna kulminacja wewnętrznego chaosu bohaterki. I to właśnie tam, pośród ruin i śmierci, Tucia po raz pierwszy od lat dotyka życia – naprawdę.
Autorka z ogromną czułością i wyczuciem balansuje między faktami historycznymi a literacką fikcją. Sceny medyczne, opis objazdowego show, kontekst społeczny i tło huraganu – wszystko to jest dopracowane, ale nigdy nie przytłaczające. Najważniejsza pozostaje bowiem postać kobiety: niedoskonałej, zranionej, ale wciąż gotowej walczyć o siebie i innych.
„Lekarka z Galveston” to nie jest tylko powieść historyczna. To głęboka opowieść o odkupieniu, o kobiecej sile, o tym, że czasem najgłębsze upadki są początkiem prawdziwego odrodzenia. To także gorzki komentarz do czasów, w których kobiety musiały oddać wszystko, by zostać zauważone… i zbyt często płaciły za to cenę niewyobrażalną.
To książka, która potrafi złamać serce i uleczyć duszę. Książka, która pokazuje, że wśród ruin – zarówno miasta, jak i życia – może zakwitnąć coś pięknego. Dla miłośników literatury historycznej, dla tych, którzy cenią silne bohaterki i historie z moralnym ciężarem. Ale przede wszystkim – dla tych, którzy wierzą, że każdy zasługuje na drugą szansę.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @skarpawarszawska (współpraca recenzencka)🩷.