Jedna z lepszych „prawdziwych” powieści, w jakie miałem przyjemność wgryźć się ostatnimi czasy. Przy czym nie mam na myśli ani objętości ani antykwarycznego pyłu, który przykrył zniszczone PIW-owskie wydanie z 1975 roku – "Niecierpliwość serca" to powieść totalna, porywająca nie wartką akcją, lecz psychologiczną głębią i wcale niejednoznacznymi odpowiedziami na pytanie: jak byś postąpił/a na miejscu bohatera? Wiedzcie także, że Zweigowi udało się stworzyć barwne panoptikum osobowości.
Bohaterem jest austriacki oficer (mamy rok bodajże 1913) – czyli hulaka i wiernie służący Jaśnie Miłościwemu Panu miłośnik koni oraz pięknych dam. Poprzez splot zaskakujących przypadków kompromituje się w trakcie przyjęcia urządzonego w jednym z bogatszych domów w okolicy. Pozwala sobie bowiem na niewinną z pozoru uwagę skierowaną do młodziutkiej, choć nie porywającej urodą, panienki, wypominając jej to, że – mówiąc oględnie – podpiera ściany, zamiast bawić się i pląsać w podskokach. Okazuje się jednak, że dziewczyna jest sparaliżowana, stąd jej smętna twarzyczka i usteczka w ciup. Poruszony swą niezręcznością stara się naprawić gafę, a im dłużej spędza czas z tą nerwową, rozentuzjazmowaną, niecierpliwą i całkowicie szaloną Edytą (żeby nie napisać dosadniej: wariatką), tym bardziej wikła się w sercowe sprawy i uczucia, których nie potrafi okiełznać.
Tło ubarwia postać dobrotliwego doktora Judyma, tfu, Condora, który z poczucia obowiązku rezygnuje z kariery, by ratować niewidomą Klarę żeniąc się z nią bez miłości. To ideał człowieka, który bezinteresownie poświęca się dla innych (a robi to w imię czegoś znaczniejszego niż honor) – i co przeraża Hofmillera, oczekuje tego samego od niego. Jest też Kekesfalva (co za imię!), starzejący lecz poczciwy ojciec Edyty (który notabene równie ciekawie co zaskakująco „dochrapał się” wielkiego majątku po niespokrewnionej z nim księżnej Orosvar), są inni oficerowie – tryskający testosteronem wymieszanym z dumą i honorem wypisanym złotymi zgłoskami na czołach młodzieńcy, a to wszystko osadza Hofmillera w świecie tak sprzecznym ze sobą, tak bardzo się wykluczającym, że traci w nim głowę. Oficer i córka kupca? Blamaż! Mezalians! I jeszcze nie daj Boże Żydówka!?
„Niecierpliwość serca” to opowieść o manipulacji, najwyższym stopniu poświęcenia oraz o litości, nieograniczonym altruizmie, unikaniu odpowiedzialności ale i odwadze, by podjąć niewygodne dla siebie decyzje. To jak przejście z jednej klatki w drugą wraz z wyrzuceniem kluczyka; pod pozorem wygody i blichtru – więzienie uczuć i niewola serca.
Hofmiller to postać doskonała literacko – w jego miotaniu się i niezdecydowaniu nurzałem się z najwyższą przyjemnością. Oj, napsuł mi krwi Herr Hofmiller!
W istocie niewesoła to powieść. Tajemnicą nie jest fakt moralnego upadku Hofmillera (o tym dowiadujemy się na trzeciej stronie tekstu), który wprawdzie został uznany za bohatera wojennego, jednak wiele lat później dotkliwie odczuwa zwątpienie we własne męstwo (nazywa siebie nie-bohaterem). Paradoksalnie wojna była ucieczką przed odpowiedzialnością za własne losy. Gnał na nią nie z obowiązku walki o ojczyznę lecz z powodu decyzji, którą podjął tamtego straszliwego dnia…
Absolutnie polecam!