Miłość na sprzedaż recenzja

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Wybrałam ją ze względu na okładkę. I w tym przypadku moja intuicja mnie nie zawiodła. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku powieść jest przyjemna i ciekawa. Po przeczytaniu mogę z całą pewnością stwierdzić, że dzieło Sandry Robins "Miłość na sprzedaż" jest napisana w stylu filmu "Pretty woman". Historia może nie jest zupełnie taka sama, ale mamy tutaj pokazaną miłość prostytutki i bogatego mężczyzny, który ją wynajmuje.
Główną bohaterką jest Sarah, studentka farmacji, która nie ma pieniędzy na opłacenie pobytu babci, osoby która ją wychowała, w specjalnym ośrodku. Aby zdobyć trochę kasy, postanawia zatrudnić się w ekskluzywnej agencji towarzyskiej. Jej pierwszym klientem jest Alex z którym spędza miłe chwile, zaprzyjaźnia się z nim. Pewnego dnia Sarah otrzymuje poważniejsze zadanie od Alexa. Ma z nim jechać na weekend do jego rodziców w charakterze jego dziewczyny. Tam poznaje brata swojego zleceniodawcy - Borysa, który od początku ją intryguje. Z biegiem akcji, okazuje się, że ten jest właścicielem ekskluzywnej agencji towarzyskiej w której pracuje Sarah. Staje się on jej jedynym klientem. Ma dziewczynę na wyłączność. Między nim a nią wybucha namiętny romans, który kończy się wielką miłością. Oczywiście są też chwile dramatyczne, smutne, o których nie wspomnę, musicie doczytać sami. Zdradzę tylko, że koniec końców jest upragniony happy end, który moim zdaniem jest nieco naciągany, gdyż zabrakło mi akcji pomiędzy końcowymi wydarzeniami. Myślę, że autorka nie miała pomysłu na zakończenie i tylko o nim wspomniała. Dla mnie to było przerwanie ciekawych wydarzeń.
Mimo to, powieść czyta się szybko i przyjemnie. Najważniejsze, że czytelnik nie gubi się przy czytaniu. Wszystko jest klarowne. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że ta książka jest przeznaczona dla kobiet, które lubią romans z happy endem. Dzięki niej czytelniczki poznają przepiękną historię miłości dwojga bohaterów.
Gorąco polecam i życzę miłego czytania :)