Wkraczam w zimny świat. Dziedzinę Odyna, Freji i Lokiego. Wchodzę do Midgaardu pełnego wieszczb i czarownic. Wiedzie mnie tam moc run, jak i tego, którego przeznaczenie dano mi oglądać. Authuna Bezlitosnego. Początku i końca. Tego, który z łatwością odbierał innym życie, którego boją się wszyscy, a pieśń o jego wyczynach karmi młodych. Jednak też tego, który postanowił sprzeciwić się losowi i rzucić wyzwanie nornom. Pana bez następcy. Ojca, który zrobi wszystko by stać się nim w pełni. To on zgodnie z nakazem Królowej czarownic ma porwać matkę i niemowlęta, dwóch chłopców. Bliźnięta zrodzone z okaleczonej matki i nieznanego ojca.
Jeden z nich zostanie jego następcą, drugi pokarmem dla pragnień czarownic.
Bronią.
Jednak tym razem nie jestem tylko czytelnikiem, owym podglądaczem, ale kimś więcej. Częścią historii, czymś, co mnie pochłania, zmienia, manipuluje wrażeniami, podporządkowuje sobie moje zmysły. Dane mi jest poznać każdy kamień i każde drzewo, zajrzeć w każdy umysł i wsłuchać się w każdy oddech. Jestem jednocześnie złem i dobrem, ale też do końca nie jestem w stanie określić, która z moich części powinna nosić dane miano. Znam każdą myśli i każdy szczegół otoczenia, a jednak… i tak ten świat mnie zaskakuje. Jestem elementem tej historii, ale i tą najbardziej zdziwioną, zaskoczoną. Bardem, który ma stworzyć pieśń, ale i poddaną bogów, którzy wciąż śmieją się za moimi plecami, gdy myślę, iż panuję nad swoim małym światem…
Czym są „Synowie boga” M. D. Lachlana – debiutem fantasy autora, a może raczej spełnionym marzeniem pisarza? Na pewno wspaniałą sagą, opowieścią z dalekiej przeszłości, opętaniem berserków, siłą wikingów, mocą czarów, pięknem run, ale przede wszystkim historią o walce z tym, co oznajmiają norny. Przeznaczeniem. Fatum. Losem.
Dwaj bohaterowie, bracia, którym dano tak różny początek w rzeczywistości nigdy się nie rozstają. Nici ich żyć splątały się, a może od początku były jednym? Tym co pragnęło miłości, jej jednej. Tej samej. Kobiety. Ale to też historia magii, Królowej czarownic, która chce panować nad mocą Odyna, oraz mężczyzny, który zapragnął jedynego niemożliwego – potomka. Wspaniała, urzekająco spójna, ale też specyficznie zaskakująca. Przynosząca w sobie bohaterów, których lubimy, ale nie potrafimy do końca zrozumieć i tych, których nienawidzimy od początku, by potem zmienić zdanie. „Synowie boga” to epicka saga, zawierająca w sobie wszystko to, co w definicji: Północ, magię, runy, bogów, przeznaczenie i rodzinę. Ale też opowieść specyficznie mocniejsza, bardziej intensywna, męska, waleczna i sensacyjna, choć równoważąca idealnie pierwiastki męski i żeński.
„Synowie boga” to z jednej strony prosta opowieść: ot dwóch porwanych braci dorasta do dnia, w którym przyjdzie im się zmierzyć z bestią. Bestią, która w rzeczywistości jest częścią ich jestestwa. Z drugiej strony będą musieli w tym samym czasie udowodnić swoje człowieczeństwo. Może i oddać to, co najcenniejsze… miłość i życie? Z drugiej strony, „Synowie boga” powoli wciągają nas w fascynującą otchłań czasów panowania Odyna i, wkraczającego w tę część świata, nowego boga. Ludzie zdają się być tylko pionkami na szachownicy bóstw.
Czy w ogóle mogą myśleć o tym, by się im sprzeciwiać?
Język powieści, który stroni od współczesnych wyrażeń, opis zachowań i przyrody, wszystko to sprawia, że nie tyle czytamy, co naprawdę sami wkraczamy w tę historię. Autor raz wykazuje się aż nadmierną drobiazgowością, by potem oddalić od nas to, czego nie powinniśmy być świadomi. Bawi się nami. Jest bogiem tej historii. Ciągle coś skrywa… i pozostawia kilka niedopowiedzeń. Z jednej strony wydaje się, że opowieść dobiegła końca, z drugiej, zamykając książkę mam pewność, iż to dopiero początek. Początek sagi, fascynującej historii o tych, którzy postanowili sprzeciwić się przeznaczeniu.
Nie mogę się doczekać kontynuacji.