Książek historycznych jest wiele, jednak nie każda potrafi zaciekawić i wciągnąć czytelnika swoim wykonaniem. Osobiście nie darzę tego typu literatury sympatią, jednak dla książek Santiago Posteguillo postanowiłam zrobić wyjątek. Za sprawą pierwszej części „Africanusa” przełamałam niechęć do historii i powoli zaczęłam przekonywać się do gatunku. A to z kolei zaowocowało lekturą kolejnej części, zatytułowanej „Wojna w Italii”. Nie ukrywam, że po raz kolejny przeżyłam interesującą lekcję, ale również spędziłam miłe godziny z lekturą.
216 rok p.n.e. Rzym szykuje się do ostatecznej bitwy z nadciągającymi wojskami Hannibala. Do walki rusza także młody Publiusz Korneliusz, Scypion Afrykański, syn rzymskiego konsula, świeżo mianowany trybunem. Niestety nic nie idzie po myśli Rzymian, to, co miało stać się ostatnią walką, przeciąga się w czasie, w którym kartagińskie wojska sieją spustoszenie. Aby pokonać żołnierzy Hannibala, potrzebna jest skuteczna strategia, która zapewni zwycięstwo Rzymowi. Dlatego tak ważny staje się młody Scypion Afrykański…
Opowieści Santiago Posteguillo są bardzo charakterystyczne, nie skupiają się jedynie na faktach historycznych, ale równoważą się z fikcją literacką. To właśnie ten element, obok dobrze rozwiniętej narracji, zdołał mnie do siebie przekonać. Czytając książki tego hiszpańskiego autora można śmiało zagłębić się w historię, ale również przeżyć ją. Cenne w tej kwestii są opisy, które przeważają w całej książce. Nie są to jednak jakieś szczególnie długie, mętne i rozbudowane opisy, skupiają się na ukazaniu danej przestrzeni, sytuacji bądź osoby. W połączeniu ze stylem, jakim posługuje się autor, wyglądają one jeszcze lepiej, a przedstawiony obraz – jeszcze barwniej. Dlatego każda ukazana bitwa, strategia lub zwyczaj jest nadzwyczaj „żywa”, łatwo ją sobie wyobrazić, a później jeszcze lepiej zapamiętać.
Co najbardziej przyciągnie nie-miłośników historycznych książek do opowieści Santiago Posteguillo? Z pewnością fakt, iż autor poświęcił fabułę nie tylko na same bitwy, walki oraz strategie, ale również na sztukę, miłość i normalne ludzkie życie. Nie ważne, że wszystko oblepia się otoczką historii, jeśli odpowiednio podejdziemy do lektury odbierzemy ją jako zwykłą książkę, w której łączy się wiele wątków (poprzez romans do obyczaju oraz dobrą przygodówkę). Łatwo jest odnaleźć się w fabule, która na pozór wydaje się ciężka; zapewnić mogę, że to faktycznie jedynie pozór. Opisana historia wciąga niesamowicie, a ponadto wywiera ogromne wrażenie na czytelnika z dobrze rozwiniętą wyobraźnią.
„Wojna w Italii”, tak jak wspomniałam, to nie tylko opowieść o samej wojnie. W tej części mamy do czynienia z teatrem, który był bardzo ważny dla bohaterów. Autor w swojej książce zdołał ukazać tą pasję, potrafił również umiejętnie połączyć ten wątek z wątkiem głównym tak, aby nie kolidowały ze sobą. Dzięki temu tekst jest wyraźny, łatwo się go czyta i czerpie z niego ogromną przyjemność.
Myślę, że po lekturze „Africanusa” (nie tylko drugiej części, ale również pierwszej) będę częściej skłaniała się do czytania lektur historycznych. Choć nie pałam do nich sympatią, być może uda mi się odnaleźć coś podobnego do historii Santiago Posteguillo. Jego książki nie tyle, co uczą, przywołują wspomnienia lekcji historii, ale przede wszystkim zapewniają wiele godzin spędzonych na pasjonującej lekturze. Wbrew pozorom łatwo jest się zatracić w ich barwnych opisach oraz polubić narratora prowadzącego, który na czas czytania staje się naszym kompanem i przewodnikiem po całej Italii i jej okolicach. Ta sztuka nie udaje się każdemu autorowi, dlatego warto jest docenić ten szczegół. Podobnie jak i całą książkę, którą bardzo gorąco polecam. Uprzedzenia wyrzucamy w kąt i sięgamy po „Africanusa”. Naprawdę warto.