„ Wojna (…) , to czas, gdy nie można za dużo myśleć i czuć. „
Z wielkim entuzjazmem podeszłam do premiery najnowszej książki Manuli Kalickiej. Dopełnienie losów rezolutnej Irenki, która skradła moje serce w „ Dziewczynie z kabaretu”, a później w „ Początku i końcu „, to było to, na co czekałam, ale jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że ta część, to zupełnie inna opowieść znacznie odbiegająca formą od dwóch pozostałych. O ile przedtem byłam zachwycona sposobem narracji, kreacją bohaterów, stylem pisania, lekkim językiem niepozbawionym humoru, to tym razem niestety do tego zachwytu było mi daleko. Pomimo, że dopisano powieść do cyklu „ Irenka Górecka”, to jednak nie potrafiłam doszukać się specyficznego stylu i klimatu z poprzednich części czy wspólnych cech. Jedynie powieść podobnie jak dwie poprzednie części cyklu, można czytać bez znajomości pozostałych gdyż każda z nich jest oddzielną historią.
„ Jej drugie życie „, to książka bardziej historyczna niż powieść obyczajowa, zupełnie różna od dwóch pozostałych. Akcja wywiadu w zamku Wildstein, skradziony Ołtarz Mariacki, polski historyk sztuki ratujący zabytki z rąk nazistów – to tylko niektóre fakty historyczne, wokół których osnuta jest historia „Jej drugiego życia”. Raczej trudno mi ją uznać za kontynuację losów mojej ulubionej bohaterki Irenki Góreckiej, która pojawia się zaledwie w małym epizodzie. Dopisanie tej książki do cyklu wprowadza częściowo czytelnika w błąd, bo tym razem główną bohaterką jest historia. Autorka włożyła ogromny wysiłek w research, aby jej powieść wypadła wiarygodnie, ale mnie ogólnie całość nie przypadła do gustu i nie zachwyciła tak samo jak dwie poprzednie książki, gdyż oczekiwałam zupełnie czegoś innego. Nie jestem zagorzałą fanką historii, więc ta duża ilość postaci historycznych zupełnie popsuła mi przyjemność z czytania. Lektura książki dokończona bardziej z obowiązku aniżeli z przyjemności.
Piękny język i rzetelność historyczna to niewątpliwie atuty tej książki. Gdyby nie ta mnogość postaci i trochę więcej Irenki byłabym bardziej usatysfakcjonowana lekturą. Obiecanego w blurbie napięcia, ani sensacji też niestety nie znalazłam. W pewnym sensie czuję się zawiedziona, gdyż z wielką radością przyjęłam informację o tym, że Pani Kalicka napisała ciąg dalszy historii Irenki, której tak naprawdę w powieści poza małym epizodem zupełnie nie ma i za bardzo nie wiem, kogo dotyczy tytuł książki. Jest mi niezmiernie przykro, bo nie lubię wystawiać tak niskich ocen powieściom moich ulubionych autorek, których twórczość sobie cenię, ale musi być ona zgodna z moimi odczuciami.
Gratka dla wielbicieli historii, ale dla czytelnika oczekującego kontynuacji historii z poprzednich części, to niestety rozczarowanie.
„ Podbić Europę, wymordować Żydów, a potem Słowian. To był dobry plan. Uczynić świat podległy Niemcom. „