Magdalena Grzebałkowska "Wojenka" O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia,
Jakie wspomnienia z dzieciństwa przychodzą Wam do głowy jako pierwsze? Z czym kojarzy się Wam dom rodzinny? W co lubiliście się bawić? Czy grymasiliście przy jedzeniu? Z dużym prawdopodobieństwem większość odpowiedzi, które padłyby z naszych ust, ukazałaby cudownie idylliczny, pełen ciepła i fantastycznych wspomnień czas. Naznaczony beztroską, miłością rodziców, spełnianymi zachciankami.
Dzieciństwo kilkunastu bohaterów reportażu, o którym sami opowiadają autorce, bardzo różniło się od naszego. Przypadło na czas wojny. W dodatku dla wielu z nich największa na świecie wojna niejednokrotnie zaczęła się dużo wcześniej niż 1 września 1939 i nie skończyła się 8 maja 1945 r. wraz z podpisanym dzień wcześniej aktu bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy, ani wraz z kapitulacją Japonii, która miała miejsce 2 września. Nie skończyła się nawet po zawarciu pokoju paryskiego w 1947 ani też po śmierci Józefa Stalina. Dla niektórych, jak chociażby Dina Michajłowna Szulkiewicz, która nadal poszukuje informacji o swoim pochodzeniu, trwa do dnia dzisiejszego.
Lilia Salmonowna. Urodzi się w łagrze AŁŻIR, gdzie zostanie oddzielona od matki, która będzie mogła przychodzić do żłobka tylko na karmienie dziewczynki.
Niklas Frank. Najmłodszy syn "tego" Franka, generalnego gubernatora napisze o ojcu książkę.
Minoru Tonai. Zamknięty w Stanach Zjednoczonych w obozie dla Japończyków, również tych posiadających amerykańskie obywatelstwo, któregoś dnia podczas lekcji zapyta, dlaczego skoro zostali zamknięci w celu ochrony przed Amerykanami, pilnujący strażnicy w ich stronę kierują swoje karabiny.
Tadeusz Tarkowski. W lipcu 1953 roku na już 23 lata i od dziewięciu jest w wojsku.
Dina Michajłowna Szulkiewicz. Ma kilka różnych życiorysów. Nie wie jednak, który z nich jest prawdziwy.
Michael Wieck. Mieszkający podczas wojny w Königsbergu należy jednocześnie do narodu oprawców i ofiar.
To tylko niektórzy z bohaterów.
Trwająca wiele lat wojna rozpętana przez dorosłych, toczyła się w wielu miejscach świata. Dotknęła również setek tysięcy dzieci, które z dnia na dzień utraciły swoje dzieciństwo, rodziców, godność. Odbierane rodzicom, wywożone do obozów, pracujące w trudnych warunkach, głodne, chwytające za broń. Każdy z bohaterów ma do opowiedzenia osobistą, wstrząsającą historię. Ta natomiast, stanowiąc często zbiór drobnych, zapamiętanych przez dziecko szczegółów, ukazuje okropieństwo i drastyczność wojennej zawieruchy.
Moja mama nie znała już wojny. Urodziła się w Niemczech niedługo po jej zakończeniu. Pamiętam jednak słyszaną od najmłodszych lat opowieść, przekazaną przez dziadka, jak to na drogę do Polski dostali śledzie. Kilkumiesięczna dziewczynka również.
Jestem wdzięczna autorce za tak ogromny przekrój rozmówców, osób różnych narodowości, zamieszkujących wiele miejsc, o różniącym się statusie społecznym i światopoglądzie. Oni uczynili ten reportaż opowieścią, która wzrusza, wstrząsa i daje do myślenia. Także nad historią swojej rodziny, bo w końcu wszyscy, pokolenie lub dwa wstecz, naznaczeni jesteśmy wojną.
"Wojenkę" uzupełniają liczne zdjęcia rodzinne jej bohaterów, fotografie pamiątek, które po tamtych czasach pozostały. Największe jednak wrażenie robią obrazujące wojnę reprodukcje dziecięcych rysunków. Przyznam, że chcąc poznać ich genezę, zaczęłam lekturę od jej końca. Prace te są wynikiem konkursu ogłoszonego w 1946 roku przez Ministerstwo Oświaty w Warszawie. Ciekawa jestem, w jaki sposób narysowałby wojnę współczesne dzieci?
Przy okazji premiery "Wojenki" wznowiona została również inna świetna książka Magdaleny Grzebałkowskiej "1945 Wojna i pokój".