Craig Smith to autor, który na czytelniczym rynku pojawił się stosunkowo niedawno – jego pierwsza książka pt. „Przeklęty zakon” ujrzała światło dzienne w 2007 roku, a kolejna, czyli „Włócznia przeznaczenia” została wydana rok później . Na polski rynek obydwie książki trafiły w bieżącym roku.
Z krótkiej notki umieszczonej w książce możemy się dowiedzieć, że autor jest doktorem filozofii i wykładał język angielski i inne przedmioty humanistyczne na University of North Colorado. Czas przeszły w tej notce może sugerować, że postanowił zająć się zawodowo czymś innym, być może pisarstwem…
„Włócznia przeznaczenia” to książka sensacyjna, której akcja toczy się w dwóch planach czasowych – okresie międzywojennym i w czasach współczesnych. Punktem wyjścia w obydwu przypadkach jest tragedia w górach.
Otóż 16 marca 1939 roku w Alpach u podnóża góry Wilder Kaiser grupa żołnierzy SS znajduje ciało Otto Rahna, naukowca zatrudnionego przez Himmlera do poszukiwania cennych artefaktów, m.in. Świętego Graala.
58 lat później, 24 marca 1997 roku w ramach podróży poślubnej, zapaleni alpiniści lord Robert Kenyon i jego młoda żona Kate, postanawiają zdobyć Eiger, jeden z niebezpieczniejszych alpejskich szczytów. Do obozujących na skalnej półce wspinaczy dołączają w pewnym momencie dwaj Austriacy, którzy po kilku minutach rozmowy mordują przewodnika, Kate strącają w przepaść, a następnie zrzucają tam też ciało jej męża. Kate udaje się jednak cudem uratować i zemścić na zabójcach męża. Nie rozumie powodów tej zbrodni i przysięga sobie znaleźć zleceniodawców zamachu.
W dalszej części powieści poznajemy losy Otto Rahna młodego naukowca, zafascynowanego średniowiecznymi dziejami francuskiej Langwedocji, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. „Kościoła Katarów”. Była to organizacja religijnej działając na tamtych terenach w średniowieczu, tępiona przez Kościół Katolicki do tego stopnia, że zorganizowano nawet krucjatę przeciw Katarom. Legendy głosiły, że w posiadaniu Katarów były szczególnie cenne relikwie związane z Jezusem , a więc Święty Graal, włócznia, którą miał być przebity Chrystus na krzyżu czy wreszcie płótno w które zawinięto ciało Chrystusa po śmierci. Rahn, który nie posiada zbyt wielu funduszy poznaje latem 1931 roku niemieckie małżeństwo Elizę i Dietera Bachmanów i zostaje ich przewodnikiem po okolicy. Luźna znajomość przeradza się w przyjaźń i kiedy Hitler dochodzi do władzy Bachman poleca Rahna Himmlerowi jako obiecującego naukowca i poszukiwacza skarbów. Młody człowiek, który do tej pory trzymał się z daleka od polityki znajduje się w samym jej centrum i musi wybrać po której stronie stanie.
Wątek historyczny przez cały czas przeplata się ze współczesną historią poszukiwań zabójcy Roberta Kenyona. Od jego śmierci minęło 11 lat, Kate wyszła drugi raz za mąż i razem z mężem Ethanem oraz przyjacielem Thomasem Malloy’em, byłym pracownikiem CIA jest bardzo blisko rozwiązania zagadki. Malloy, który pomimo odejścia z CIA podejmuje się czasem prac na zlecenie szuka amerykańskiego biznesmena, który zniknął po zdefraudowaniu majątku swoich kilku przedsiębiorstw. Jest wiele dowodów na to, że te dwie sprawy się łączą a wszystkie nici prowadzą do Hamburga, a następnie do Zurychu.
Autor wykonał świetną pracę, jeżeli chodzi o przedstawienie kultury Katarów i ich dziejów. Trzyma się faktów historycznych, a równocześnie nie nudzi, nie tworzy podręcznika akademickiego. Zresztą cała część międzywojenna jest nieźle skomponowana, pokazuje na przykładzie jednostek problemy i wybory jakie musiało podjąć całe społeczeństwo niemieckie po dojściu Hitlera do władzy. Natomiast część współczesna, to już trochę inna sprawa. Wiadomo powieść sensacyjna rządzi się swoimi prawami. Ale i tu są pewne granice. I wydaje mi się, że autor trochę przeszarżował – bohaterowie noszą ze sobą tony sprzętu i amunicji, które w żaden sposób nie utrudniają im ruchów, Malloy pomimo skończonych pięćdziesięciu lat nie ustępuje sprawnością fizyczną i wytrzymałością młodszej o 20 lat Kate, która pomimo wcześniejszych obrażeń i świeżo przestrzelonej nogi bez problemu wdrapuje się na piętrowy budynek… przykłady można mnożyć w nieskończoność.
I jeszcze jedno zastrzeżenie – obydwa wątki żyją swoim życiem i właściwie nie bardzo wiadomo co mają ze sobą wspólnego. Wyjaśnienie przychodzi w ostatnim rozdziale i jest, jak dla mnie, trochę kulawe. Wygląda jakby autor przypomniał sobie, że jakoś trzeba je ze sobą związać, żeby uzasadnić ich współistnienie w jednej powieści.
Pomimo tych zastrzeżeń książka mi się podobała, ma wartką akcję, obie części są spójne, nie ma zalewu technicznych szczegółów, historii jest tyle ile trzeba i to podanej w prostej, zrozumiałej formie. Idealna lektura na długie jesienne wieczory.
Ponieważ „Włócznia” stanowi sequel „Przeklętego zakonu” to pewnie i po tamtą książkę sięgnę, ale nie jest to postanowienie z kategorii: „Muszę to mieć natychmiast!”, ale raczej „Pewnie kupię kiedyś przy okazji…”.