Ta fascynująca i trudno dostępna książka jest dokładną kroniką wydarzenia bez precedensu w historii realnego socjalizmu: oto komunistyczni władcy kraju udają się do strajkujących robotników zamiast do nich strzelać i prowadzą z nimi wielogodzinne rozmowy. Rzecz do pomyślenia i zrealizowania chyba tylko w Polsce, tym najweselszym baraku w obozie.
A wszystko to zdarzyło się w stoczni Warskiego w Szczecinie w styczniu 1971, tuż po wypadkach grudniowych. Wtedy to kłamliwy artykuł w lokalnej gazecie o zobowiązaniach produkcyjnych tak rozwścieczył stoczniowców, że zastrajkowali i zażądali przybycia do stoczni nowych władz partii i państwa: Gierka i Jaroszewicza. I nasi władcy przyjechali do robotników!
Jak pisze autor: „Doprawdy nie sposób było sobie wyobrazić, aby na terenie strajkującego zakładu zjawili się W.Gomułka i J.Cyrankiewicz, do tego ministrowie tzw. resortów siłowych, a następnie podjęli wielogodzinne rozmowy z najbardziej „rozrabiackim elementem”, jak nieco wcześniej publicznie nazywano przywódców protestu. Na forum tym po raz pierwszy i jedyny w dziejach „obozu socjalistycznego” czołowi komunistyczni dostojnicy zostali zmuszeni do przeprowadzenia blisko dziewięciogodzinnej (wliczając krótkie przerwy) dyskusji z przedstawicielami strajkujących robotników według ich scenariusza i na ich terenie.” (s.64)
Większą część książki zajmuje protokół ze spotkania Gierka ze stoczniowcami. Bardzo ciekawie opisuje autor historię powstania tego protokołu. Władze komunistyczne utajniły przebieg spotkania i ścigały wszystkich którzy posiadali jego zapis. Na szczęście zapobiegliwi i nieufni stoczniowcy w tajemnicy nagrali cały przebieg spotkania na taśmach magnetofonowych i przechowali w bezpiecznym miejscu.
Trzeba tu podkreślić odwagę Gierka, i jego zręczność polityczną, zgasił strajk nie obiecując stoczniowcom niczego istotnego. Samo jego przemówienie jest ciekawym i w miarę szczerym świadectwem sposobu myślenia aparatczyka partyjnego, ale umiał też podejść stoczniowców. Mówił na przykład: „Ja jestem tak samo jak wy robotnikiem. Ja osiemnaście lat pracowałem na kopalni, na dole, i – wiecie – mnie nie trzeba uczyć rozumienia problemów klasy robotniczej”. Zaś sam protokół spotkania nie jest zbyt ciekawy, pełen stoczniowych szczegółów ekonomicznych i technicznych.
We wprowadzeniu do książki znajdujemy też bardzo dobry opis strajku w stoczni w styczniu 1971r.; był to świetnie zorganizowany strajk okupacyjny, robotnicy odrobili lekcję z grudnia 1970 i nie wyszli na ulice, w tym sensie było to preludium do strajków z sierpnia 1980.
Polecam wszystkim interesującym się historią PRLu.