"Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i cialu, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw władcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich"
List do Efezjan 6,12
Książka którą mam zamiar zrecenzować jest nietypowym horrorem. Trafiłem na nią już dość dawno całkiem przypadkowo, z miejsca jednak wzbudziła moje zainteresowanie - nieczęsto bowiem można spotkać horror napisany przez twórcę, który jednoznacznie identyfikuje się z nurtem chrześcijańskim i w tym nurcie wydawał swoje dotychczasowe powieści. Wydawało mi się, że chrześcijaństwo nie przepada za horrorem - pełnym okrucieństwa gatunkiem sztuki - a tu proszę... Niespodzianka :-) Ale po kolei.
Małe miasteczko uniwersyteckie Ashton staje się areną największej wojny w historii świata. Dwie armie gromadzą się w okolicy, aby stoczyć bój jakiego jeszcze dotąd nie było - po dwóch stronach staną naprzeciwko siebie najznakomitsi wojownicy wszechczasów. W Ashton nikt nie podejrzewa nawet, jaki ogrom grozy gromadzi się nad miastem, życie płynie w miarę zwyczajnie, choć od czasu do czasu przerywane jest dziwnymi zjawiskami. Tylko grupa ludzi złączona ze sobą w wierze, modląca sie w świątyni zdaje sobie sprawę z grożącego miastu i ludzkości niebezpieczeństwa. Szybko jednak okazuje się, że modlący się nie są jednością. Szatan działa. Kto wygra ostateczną konfrontację?
Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach i jest niesamowicie ze sobą powiązana i spleciona. Autor ukazuje nam wydarzenia, które maja miejsce w świecie realnym i wiąże je ściśle ze światem duchowym, w którym anioły opiekujące się miasteczkiem i grupą świętych walczą nieustannie z siłami ciemności - demonami. Ten z pozoru sztuczny pomysł konstrukcyjny w przypadku powieści Perettiego sprawdza się świetnie i już po kilku stronach zapominamy o tym, że mamy do czynienia z dwoma światami. Wszystko co ma miejsce w świecie rzeczywistym - na przykład modlitwa ma swoje skutki w świecie duchów - to dzięki jej sile Zastępy Tala - kapitana anielskiego mogą skutecznie stawić czoła demonom, których pokarm stanowią intrygi i przestępstwa popełniane na Ziemi przez tych, którzy służą mrocznej stronie. Mamy więc jakby dwie powieści w jednej wciąż przeplatające się ze sobą. W świecie ludzi ktoś popełnia morderstwo, w świecie duchów demon o imieniu Legion opanowuje osobę uznawaną za medium.
Niezwykła plastyczne opisy, wartka akcja powieści i niesamowicie duchowy klimat sprawiają, że "Władców ciemności" czyta się naprawdę przyjemnie - wracałem do tej książki kilka razy i zawsze dziwię się jak szybko płynie czas przy jej lekturze... Jeśli uznać tę powieść za horror - a jest nim z pewnością to należałoby zaklasyfikować go do horrorów łagodnych wręcz delikatnych. Nie uświadczysz w nim wulgaryzmów, dzikiego seksu jak u Mastertona - ta książka poza tym, że jest horrorem jest również lekturą chrześcijańską. Aby jednak uprzedzić wszelkiej maści antyklerykałów, należy zaznaczyć, że religijność przedstawiona e tej pozycji nie ma zbyt wiele wspólnego z tradycyjną polską duchowością katolicką. W tej powieści wiara jest namacalna, a walka duchowa polega na wypruwaniu mieczem bebechów co ohydniejszym przeciwnikom. Aniołowie nie mają skrupułów, kiedy stają oko w oko ze zbuntowanymi. W świecie ludzi duchowość nie polega również na odbębnieniu niedzielnej mszy i wysłaniu dziecka na religię, ale jest sposobem na życie. Sposobem, do którego każdy ma przecież prawo.
Literacki styl powieści przypomina mi trochę powieści Koontza - z zagmatwaną nieprzewidywalną akcją i plastycznością opisów. Z pewnością mogę śmiało polecić tę książkę wszystkim, którzy nie boją się konfrontacji z własną duchowością i dla których ta książka może być inspiracją do rozmyślań o tym co wieczne i ostateczne. Szczerze polecam - nie tylko wierzącym.