Kiedy mówimy o gatunku horroru, przed oczami najczęściej pojawia się nam obraz wielkiego, często zmutowanego i brudnego od krwi zabójcy, który potrafi bez skrupułów zabić całą masę ludzi. Równie często myślimy w tym momencie o wszelakich krwiożerczych stworzeniach takich jak wampiry, wilkołaki czy zombie. Ok. Lecz co jeśli ktoś wspomni o horrorze natury religijnej? Większość odwraca się i nawet nie chce o tym słyszeć. I wiem, że o gustach się nie dyskutuje i ktoś naprawdę może nie przepadać za tym specyficznym gatunkiem literatury, jednak Ja zdecydowanie uważam, że odwracanie się od tego typu powieści to błąd. Najlepszym na to dowodem jest utwór „Władcy Ciemności” Franka E. Perretiego wydany oryginalnie w 1986 roku a w Polsce w 1992 roku przez Oficynę Wydawniczą Vocatio. Jest to jedna z pierwszych książek tego autora aczkolwiek ma on ich w swoim dorobku dużo. Około milion czytelników nie mogło się mylić kupując tą pozycję.
Akcja powieści odgrywa się w małym, niepozornym i miło wyglądającym miasteczku jakim jest Ashton. W tym właśnie małym miasteczku ma dojść do jednej z największych wojen pomiędzy siłami ciemności a siłami światłości, między dobrem a złem. Ściślej mówiąc mam na myśli anioły i demony, odwiecznych wrogów toczących bitwy od wielu lat. Gdy połączona duchowo z demonami, tajemnicza korporacja OMNI snuje plany na temat zawładnięcia lokalnym uniwersytetem i tym samym przejęcia kontroli nad całym miastem Ashton, grupa Świętych Bożych ściśle połączonych modlitwą z Aniołami próbuje te plany zniweczyć.
Powieść sama w sobie jest bardzo wciągająca, sprawia, że wręcz nie możemy się od niej oderwać. To co jest bardzo interesujące i o czym trzeba powiedzieć to fakt, że fabuła toczy się na dwóch świetnie ze sobą połączonych płaszczyznach. Wątki raczej duchowe, czyli te, w których przeczytamy o aniołach i demonach przeplatają się z wątkami, w których czytamy o ich wyznawcach, zarówno dobrych jak i złych. Ponadto Peretti zrobił to w taki sposób, że wydarzenia w jednej z płaszczyzn oddziaływają na te z płaszczyzny równoległej.
Kolejnym wartym zauważenia faktem jest szeroko zakrojona intryga, rzekłbym nawet spisek. Wyobraźmy sobie, że walczymy z jakąś wielką organizacją pragnącą zapanować nad miastem i jego mieszkańcami. Co robimy? Udajemy się do przedstawicieli władzy. Lecz co jeśli nie możemy tam pójść, gdyż wiemy, że władza jest jednym z elementów układanki dotyczącej całego spisku? Mniej więcej taką sytuację mamy w powieści, dzięki temu czyta się ją z jeszcze większym przejęciem.
Bardzo ciekawie przedstawione są sylwetki naszych nieziemskich bohaterów, zarówno aniołów jak i demonów. Okazuje się to świetnym rozwiązaniem gdyż możemy je sobie wyobrazić a lepiej jest czytać nam o czymś co możemy zobaczyć, chociażby w myślach..
To co może trochę zniechęcić, to nadmierna religijność głównych bohaterów. Podczas gdy w naszym kraju ludzie rzadko modlą się w samotności, o modlitwie w grupie nawet nie wspominając, tam, w mieście Ashton jest zupełnie na odwrót.
Jeśli wspomniałem już o religijności to muszę dodać, że powieść zmusza nas do refleksji, między innymi na tematy religijne, ale też życiowe. Pozwala zastanowić się nad tym, czy jest coś co kieruje nami przy podejmowaniu decyzji, czy istnieje jakaś zewnętrzna siła, lub coś jak anioł lub demony.
Powieść czytało się bardzo dobrze, wciągnęła mnie i okazała się bardzo interesująca.
Chciałbym polecić ją w szczególności młodzieży, która nie potrafi odnaleźć się w tym szalonym świecie XXI wieku. Być może ta książka okaże się swego rodzaju drogowskazem.
Gorąco polecam.