Piękna Mary Bergen ma niezwykły dar - zdolność jasnowidzenia. Ale oto dar ten niespodziewanie staje sie przekleństwem...
Gdy Kalifornię paraliżuje seria brutalnych morderstw, a policja staje się bezsilna wobec grasującego psychopaty do akcji wkracza Mary Bergen - jasnowidz współpracujący od lat z policją na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Pomoc Mary okazuje się nie oceniona, jednak nikt nie spodziewał się, że tym razem jej dar okaże się zagrożeniem dla niej samej. Wizje z udziałem mordercy doprowadzają do wywołania wspomnień z przeszłości, wspomnień o których Mary chciałaby zapomnieć raz na zawsze. Intryga rozwija się w niepokojący sposób, odkrywając coraz to nowe przerażające fakty. Bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko z mordercą, ale również z własną przeszłością i tajemnicami skrywanymi w zakamarkach podświadomości.
Jak widać fabuła zapowiada się interesująco, wróżąc nam wiele niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. Niestety nie zawsze ciekawa fabuła idzie w parze z dobrym jej zaprezentowaniem. „Wizja” jest książką, w której od samego początku coś się dzieje, nie ma nużących wstępów i powolnego rozwijania akcji, ale czy świadczy to na jej korzyść? Mimo szacunku jakim darzę twórczość Koonza, przyznać muszę, że czytając ponownie tę książkę odnosi się wrażenie jakby była ona napisana na kolanie. Banalne dialogi, nijak naszkicowani bohaterowie, a także błędy logiczne sprawiają, że w połowie odechciewa się dalszej lektury. Teoretycznie można tłumaczyć to tym, iż „Wizja” powstała w okresie poprzedzającym boom na twórczość Koonza, czyli na jakieś trzy lata przed wydaniem głośnych „Szeptów”. Niestety nawet biorąc pod uwagę fakt, że omawiana książka liczy sobie trzydzieści lat, ciężko znosi się jej lekturę, zwłaszcza mając porównanie z jego późniejszymi powieściami.
Jednak każdy medal ma dwie strony. Pomijając więc dość słaby styl i prostotę języka, jakim napisana jest książka, zostaje nam jeszcze wcale niezła fabuła. Trzymająca w napięciu, zapewniająca nam stałą rozrywkę i ważne dla gatunku szokujące niespodzianki. Czasami nadmierne zagmatwanie fabuły może nużyć, jednak przymykając oko na te niedociągnięcia, można przebrnąć przez „Wizję” i żyć dalej ;-)
Oczywiście jeżeli spodziewamy się, że książka ta rzuci nas na kolana gorzko się rozczarujemy. Zwłaszcza jeżeli wcześniej mieliśmy do czynienia z „ambitniejszymi” dziełami literackimi z gatunku grozy. Osobiście uważam, że „Wizja” w sam raz nadaje się dla kogoś kto chce przeczytać coś lekkiego, lub kto nie miał styczności z tymi „lepszymi” pozycjami z dorobku Koontz'a. Od siebie dodać mogę, że do niektórych książek lepiej nie wracać po latach, bo można przeżyć zawód.