Parę lat temu wysłuchałam „Trzech panów na łódce, nie licząc psa”, bawiłam się doskonale, gdyż lubię angielski humor. Z ciekawością, ale też z niepokojem sięgnęłam po kontynuację przygód Panów. Od poprzedniej wyprawy minęły lata, dwóch Panów zmieniło stan cywilny i mają własne pociechy. Wymyślili wyprawę, w której małżonki nie będą mieć ochoty brać udział, czyli wyprawę rowerową po Niemczech. Rozpoczynają się przygotowania, szczególnie ważne jest przygotowanie rowerów. Oczywiście, jak to u Panów wszystko się komplikuje. Wymyślili wypróbowanie „Rozmówek angielski-niemieckich” w Londynie używając zwrotów angielskich z tych Rozmówek i efekty były zaskakujące. Wreszcie po przezwyciężeniu wszystkich trudności i ustaleniu trasy wyruszają na kontynent. Oczywiście nie przemierzają całych Niemczech na rowerach, ale przemieszczają się też koleją, zwiedzają miasta i robią wycieczki rowerowe. Celem ich jest wycieczka rowerowa po Schwarzwaldzie.
Trójka dżentelmenów, którzy jak widać, nigdy nie opuszczali swojego kraju, od pierwszych chwil trudno im się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Panowie jak zwykle nie potrafią się porozumieć i często popadają w kłopoty, jak choćby trudności z posługiwaniem się mapą w górach. Na to nakładają się problemy z porozumieniem się i różnice kulturowe, które też prowadzą do zabawnych nieporozumień i konfrontacji. Trzeba jednak przyznać, że są znakomitymi obserwatorami i ukazują społeczeństwo niemiecki w krzywym zwierciadle brytyjskiego humoru. Porównują Niemców z Anglikami i z Francuzami. Zauważają zamiłowanie Niemców do porządku, dyscypliny i posłuszeństwu władzy. Dzięki temu o wiele lepszy jest ich system edukacyjny, szczególnie w zakresie nauki języków obcych. Jednak też widzą inne zamiłowania do biesiad i piwa. Dostrzegają różnice między kobietami w Brytanii i w Niemczech. Opisane jest to w formie humorystycznej gawędy, okraszonej opisami przygód i nieporozumień. Nie jest to na pewno przewodnik po Niemczech, ale bardzo dobrze oddaje ducha niemieckości.
Pomimo że od napisania powieści minęło już ponad sto lat, książka nadal bawi. Czytając ją, odkrywałam, jak zmienił się upodobania naszych zachodnich sąsiadów, a ile jeszcze pozostało ze stereotypów, które zauważyli bohaterowie tej książki. Ja lubię ten rodzaj humoru i kiedy bohaterowie potrafią śmiać się z siebie. Szkoda, że trzech dżentelmenów nie wybrało się też do innych krajów, gdyż z chęcią bym przeczytała takie relacje.