Nabici w Facebooka recenzja

Media społecznościowe, które miały się stać naszą internetową utopią, tak naprawdę odniosły zupełnie odwrotny skutek. Patrząc z biegiem lat na coraz to nowsze technologie i o wiele lepsze rozwinięcie funkcjonalności wszelakich stron, portali, z każdym rokiem jest nie oszukując się, coraz gorzej. Będąc anonimowym, gdzie tożsamość w wielu miejscach nie jest do niczego potrzebna, staliśmy się sami ofiarami własnego losu. Brak odwagi poniektórych odbiorców skutkuje atakiem na zwykłego użytkownika, który chce po prostu funkcjonować w stworzonym wirtualnym świecie.

W książce Rogera McNamee mamy krótką, ale bardzo bogatą w informację i szczegółową podróż przez życie autora, jak i historię ukazującą biznes, który zapoczątkował i jest ściśle związany z nowymi technologiami. Poznajemy całą gamę osobowości, które przyczyniły się do powstania tytułowego Facebooka.
Lektura "Nabici w Facebooka" wyczerpująco wyjaśnia nam, jak powstałe technologie mogą zagrażać całemu społeczeństwu.
Przechodzimy przez całą historię od powstania internetu i stron, które miały swój początek i wkład w istnienie jakie stworzyli ludzie.
Pomysłodawcą książki, pokazuje również swoje spostrzeżenia ze świata jakie stworzył Mark Zuckerberg.
Przyznam szczerze, że w niektórych fragmentach byłam po prostu zła, że chcąc zaistnieć w danej społeczności tak naprawdę jesteśmy po cichu obdzierani z każdej udostępnianej przez nas informacji.

Książka ma nas uświadomić i przekazać dodatkowe informacje, zapewne o części z nich już wiemy, ale pokazać to dogłębniej. Demokracja wylewa się z książki na każdym kroku i jak powtarza autor wielokrotnie "Społeczeństwo to ludzie, a nie technologia."

Szczerze powiedziawszy jest to trudna lektura i wymaga od nas sporo czasu na zakodowanie każdej informacji, z jaką wyszedł do nas autor. Jest to naprawdę bardzo szczegółowa książka, bogata w wiele informacji. Jest przewodnikiem po Dolinie Krzemowej z głównym bohaterem jakim jest 'Facebook'. Dlatego należy uważać i pamiętać co udostępniamy, bo raz dodane, krąży później w wirtualnym świecie.