Co przychodzi Wam na myśl, gdy pomyślicie socjopatka? Jest to pojęcie dość często używane w kontekście osób okrutnych, czerpiących satysfakcje z cierpienia innych. Nie potrafią okazywać współczucia. Są jak wyprane z emocji roboty. Krzywda ludzka jest dla nich siłą napędową. Im więcej bólu zadadzą, tym lepiej, ale co jeżeli w socjopatii istnieją wyjątki? Z pewnością jest nią doktor Gretchen White, która na pierwszy rzut oka nie wygląda na socjopatkę. Tylko czy istnieje jakiś kanon prezencji socjopatów?
Gretchen będąca z zawodu psychologiem, kryminologiem i konsultantem bostońskiej policji, trafia na nowe miejsce zbrodni. Niestety denatka to w sumie jedyna koleżanka Gretchen. Zamordowana prawniczka była obrońcą trzynastoletniej Violi Kent. Dziewczynka została oskarżona o makabryczne morderstwo swojej matki. Dlaczego koleżanka Gretchen wzięła tę sprawę i czemu na chwilę przed śmiercią zostawiła na poczcie głosowej Gretchen tajemniczą wiadomość? Doktor White wie, że nie może przejść obojętnie obok tej sprawy. Viola to zło w ludzkiej skórze. Nękała swoją rodzinę od dnia swoich narodzin. Tylko jaki dodatkowy udział był w tym koleżanki Gretchen? Kobieta musi poskładać wszystkie elementy układanki w logiczną całość i dowiedzieć się, czy jej przyjaciółka została zamordowana, czy popełniła samobójstwo. Doktor White zawiera szyki razem z charyzmatyczną panią detektyw Maccroni i wspólnie starają się dowiedzieć, co wydarzyło się tamtej nocy w domu Kentów i dlaczego Viola zadała tyle ciosów matce. Jedno jest pewne, sprawa nie będzie tak prosta, jak mogło się wydawać.
Gretchen to niezwykle ciekawa i nietuzinkowa postać. Fakt, że jest socjopatką, sprawia, że jej postać jest jeszcze barwniejsza. Doskonale rozumie zło, fascynuje ją, ale potrafi trzymać na wodzy swoje mordercze zapędy. Autorka wykreowała ją jako silną i pewną siebie kobietę, znającą swoją wartość. Przez jej nietuzinkowe podejście do życia, książka nabrała zupełnie innego wymiaru. Cała historia przedstawiona jest z perspektywy kilku bohaterów, co było bardzo dobrym posunięciem, bo z szerszej perspektywy możemy spojrzeć na wydarzenia, które doprowadziły do śmierci Pani Kent. Pomagają w tym również liczne retrospekcje będące kluczem całej historii.
Podejrzana może nie jest dynamicznym thrillerem, w którym makabryczny morderca szleje po ulicach Bostonu i sieje spustoszenie. Akcja nie pędzi tutaj łeb na szyję, sporo jest dialogów, rozmów o wydarzeniach z przeszłości, gdybania, ale to sprawia, że ta powieść ma w sobie to coś. Mimo że nie było tutaj czegoś mega zaskakującego, nie było niebezpiecznego dreszczyku emocji, było mi trudno odłożyć książkę na bok. Z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony, aby dowiedzieć się, jak potoczy się finał, który ostatecznie mnie zaskoczył, bo takie obrotu spraw, się nie spodziewałam. Miałam swoje teorie, ale chyba nie zabrnęłam, aż tak daleko.
Powieść Brianny to książka, której szukałam od bardzo dawna. Dużo zdziałała tutaj Gretchen, która swoją innością, brakiem empatii, sprawiła, że ta powieść nabrała innego wydźwięku. Niby kolejny thriller, a jednak tak różny od innych. Fakt, że Gretchen nie potrafiła opłakiwać przyjaciółki, nie czuła żalu, był dla mnie zaskakująco interesujący. Autorka ma bardzo lekki styl, co dodatkowo zadziałało na korzyść tej powieści. Strony same się przerzucają, aż zdajemy sobie sprawę, że dotarliśmy do końca historii i czujemy lekkie ukucie żalu, że nas czas z doktor White dobiegł końca.
Podsumowując, Podejrzana za sprawą socjopatycznej dr White to jedna z ciekawszych i nieco odmiennych książek, jakie do tej pory czytałam. Główna bohaterka z zafascynowaniem okrucieństwem i pozbawiona empatii to fantastyczne połączenie. Jeżeli szukacie nowego oblicza socjopatki, gorąco polecam Wam powieść od Brianny Labuskes, a ja niecierpliwie czekam na kontynuacje losów dr White.