Więzy krwi recenzja

Wrażenie po przeczytaniu pierwszych kilkudziesięciu stron? Nieodkładalna. Po zakończeniu lektury? Nie bez wad, ale wyróżniająca się in plus w ogromie publikacji, które krzyczą z księgarskich półek wyrazistymi okładkami i rekomendacjami (nie zawsze mam wrażenie szczerymi) uznanych pisarzy. Ach ta solidarność ludzi po piórze.

"Więzy krwi" J.T. Ellison zachwyca oryginalnym pomysłem na fabułę, która jest odzwierciedleniem znanego powiedzenia Alfreda Hitchcocka, że akcja powinna zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Kiedy kilka tygodni przed olimpiadą młodziutka Mindy Wright, utalentowana narciarka przed którą przyszłość rysuje się w jasnych barwach, na zawodach ma wypadek nikt nie przypuszcza, że paskudne złamanie to tylko początek całej serii katastrof, które spadają na na barki nastolatki. W trakcie badań lekarze odkrywają, że dziewczyna choruje na rzadką odmianę białaczki. Zaczyna się dramatyczna walka o jej życie.
Gdy okazuje się, że jedyną szansą jest przeszczep komórek macierzystych na jaw wychodzi tajemnica skrywana przed Mindy latami: nie jest ona biologiczną córką swoich rodziców. Priorytetem jest odnalezienie jej krewnych. Jednak jej pochodzenie jest skrywaną od lat tajemnicą. Prawdę zna tylko jej matka, która sekret ten skrywała przed wszystkim. Zbudowała rodzinne szczęście na kłamstwach i półprawdach. Teraz wszystkie wychodzą na wierzch. A w tle jest brutalne morderstwo sprzed lat, walka z chorobą psychiczną i molestowanie seksualne.

"Więzy krwi" to mocna książka, która nie dość, że świetnie napisana porusza też aktualne problemy, które dotykają coraz większej rzeczy ludzi jak zaburzenia psychiczne z depresją na czele.
I choć w pewnym momencie akcja staje się przewidywalna, to trzeba przyznać iż do końca trzyma czytelnika w napięciu. A finał porusza i skłania do refleksji.
Z czystym sumieniem zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję. Wielbiciele mocnych wrażeń na pewno będą pod zachwyceni. Z przyjemnością sięgnę po inne książki tej autorki.