Witamy w Czterech Ścieżkach. Nikt by tu nie został, gdyby miał wybór.*
Niektóre rodziny nie są idealne i mają wiele do ukrycia. Żądają jednak bezwzględnego posłuszeństwa i wykonywania tego, czego od nas oczekują bez zadawania pytań i wiary w słuszności ich postępowania. Nie liczy się, co ty myślisz i czujesz tylko dobro czegoś większego i ważniejszego. Tylko czy ich postępowanie jest właściwe?
Violet musi sobie poradzić ze śmiercią swojej siostry, jej mama uważa, że powrót w rodzinne strony będzie dobrym rozwiązaniem. Nastolatka dość szybko przekonuje się, że Cztery Ścieżki różnią się od wszystkich innych miasteczek i zasady w nim panujące dalekie są od tych zwyczajnych. Jakby tego było mało, okazuje się, że jest częścią tego wszystkiego, bo jej rodzina należy do Rodzin Założycieli. Nie cieszy to zbytnio dziewczyny i czuje żal do mamy, że wylądowali w tym miejscu i teraz musi brać udział w tym, co się dzieje, a chodzi tutaj o losy wielu niewinnych, na których czyha Szarość.
Więźniowie Szarości to książka, która wpadła mi w oczy na bookstagramach i od początku mnie zaciekawiła. Dlatego też po chwili namysłu zapisałam się na Book Tour z tym tytułem. Czy było warto?
Christine Lynn Herman wrzuca czytelnika jakby w sam środek wydarzeń i początkowo trudno jest się odnaleźć w tym wszystkim, to też sprawia, że czytanie początkowych rozdziałów było dość toporne. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że pomimo tego fabuła od początku intryguje i pomimo nużącego wstępu chciało się brnąć dalej i wsiąknąć w ten specyficzny klimat z dreszczykiem strachu i nutką tajemnicy. I im dalej w las, tym ciekawiej się robiło, autorka umiejętnie buduje napięcie, dba o opisy oraz przekaz emocji. Powoli odkrywa kolejne elementy układanki i pozwala ogarnąć czytelnikowi ten cały chaos i poznać tajemnice, ale i tak to zaledwie ułamek tego, co jeszcze pozostało niewyjaśnione. W moim odczuciu porównanie powieści do Stranger Things w jakimś stopniu ma rację bytu, jednak serial wzbudza we mnie więcej niepokoju. Więźniowie Szarości mają lepsze i gorsze momenty, ale sporo się tutaj dzieje i bieg wydarzeń może zaskoczyć.
Bohaterowie. Jest ich tutaj sporo, ale widać, że autorka poświęciła im sporo czasu, bo nie ma w całej książce podobnego do siebie charakteru, każdy jest inny i co najlepsze, nie da się ich rozgryźć. Może się wydawać, że kogoś się rozgryzło, a za chwilę ta osoba zaskakiwała swoim zachowaniem czy czymś, co ukrywała. Wszyscy mają sporo za uszami i nie ma tutaj idealnej osoby, jednak nikt nie zdobył mojego serca jakoś mocniej. Różnorodne postacie, ważne dla całości historii, każdy miał tutaj swój moment.
Więźniowie Szarości czytało mi się dobrze, ale bywały momenty, gdy bieg wydarzeń zwalniał, a napięcie opadało. Podobała mi się jednak fabuła i sam pomysł na nią, Christine Lynn Herman potrafi zaintrygować swoją historią, zachwyca stworzeniem Szarości, tym jak powstała, jaką funkcje pełni i co daje konkretnym osobom. Nie brak tu emocji oraz zwrotów akcji, sporów rodzinnych, utraconych przyjaźni oraz zaufania i nowych sojuszy.
Polecam, szczególnie komuś, kto lubi klimaty jak z serialu Stranger Things lub powieści fantasy. Więźniowie Szarości to powieść skierowana do młodzieży, ale nawet nieco starsi i ci dużo starsi nie będą nią rozczarowani.