Idąc ulicą każdego pogodnego dnia, ani razu nie przejdzie nam przez myśl, że nieznajomy którego właśnie minęliśmy może być gwałcicielem lub mordercą, o którym nikt nie ma pojęcia, lub, że w domu, obok którego przeszliśmy obojętnie ktoś przetrzymuje i krzywdzi człowieka. O takich rzeczach się nie myśli. No, chyba, że jest się świeżo po lekturze „Wieży Sokoła”, zapierającego dech w piersiach thrillera Katarzyny Rogińskiej, autorki licznych opowiadań oraz powieści „Jeśli czegoś pragnę”, wydanego pod koniec maja 2011 r. przez Wydawnictwo Oficynka.
Piękna i młoda Dymitra od zawsze miała wszystko na wyciągnięcie ręki. Nigdy nie musiała kalać się pracą fizyczną. Dopiero gdy po dyskusjach z przyjaciółmi anarchistami zaczęła olewać egzaminy, ojciec wysłał ją do pracy w pensjonacie w Santorini. Ciężka praca zdecydowanie nie jest dla wszystkich, a tym bardziej dla dziewcząt takich jak Dymitra, więc gdy nadarza się okazja by nie tylko wyrwać się z pensjonatu, ale także zwiedzić inny kraj i zakochać się w przystojnym polskim lekarzu imieniem Edward, młoda Greczynka od razu się zgadza. Wyrusza więc do Polski, by pomóc utrzymywać porządek w domu zamieszkiwanym przez Edwarda, jego matkę oraz ubezwłasnowolnioną, ciężko chorą żonę. Niestety, dziewczyna nie przeczuwając niczego złego, nikomu nie podaje adresu ani nazwiska ludzi, u których będzie mieszkać a jedyny kontakt z rodziną to cotygodniowe połączenie telefoniczne. Jednak po jakimś czasie telefony ustają, a ślad po Dymitrze ginie…
Autorka zgrabnie podzieliła książkę na trzy ściśle ze sobą powiązane części nazwane kolejno: Dymitra, Potwór oraz Kociara, które opowiadają historię odpowiedniego, tytułowego bohatera. Pierwsza i druga część wywołują swego rodzaju paradoks. Często z powodu ukazanego okrucieństwa, brutalności i wulgarności czytelnik ma ochotę odrzucić na chwilę książkę, jednak nie może tego zrobić i ulegając ciekawości brnie dalej w lekturę, by dowiedzieć się co stało się dalej. Tak, „Wieża Sokoła” zdecydowanie wciąga, a człowiek czytając ją, nie może uwierzyć, że takie rzeczy mogą dziać się naprawdę .
Trzecia część natomiast może stanowić nie małe zaskoczenie. Oto nagle więziona Dymitra odchodzi na drugi plan, a na scenę wychodzi starsza kobieta, mająca obsesję na punkcie kotów, i z tymi stworzeniami rozmawiająca. Szczerze mówiąc, przez jakiś czas nie miałem pojęcia co ma owa Kociara wspólnego z tragedią opisaną na poprzednich stronach powieści. Na szczęście z biegiem czasu pojawia się coraz więcej faktów łączących obie historie i od przygód oraz dochodzeń Kociary nie można się oderwać.
Kolejnym małym paradoksem są bohaterowie. Wszyscy są bardzo dobrze wykreowani, nie wydają się sztuczni a doświadczenie autorki, która ukończyła psychologię na Uniwersytecie Gdańskim jest tutaj bardzo dobrze widoczne, zarówno jeśli chodzi o umysł ofiary, jak i chorego oprawcy, z pozoru wyglądającego na porządnego człowieka. Problemem jednak okazuje się to, że żadnego z bohaterów nie da się tak naprawdę polubić. Edward oraz jego matka, jako czarne charaktery, odpadają na pierwszy ogień. Dymitry, rozpieszczonej nastolatki działającej pod wpływem emocji bez zważania na konsekwencje, nawet pomimo tragedii nie da się polubić. Dopiero zagadkowa Kociara okazuje się kimś w miarę przyjemnym, jednak momentami odtrąca czytelnika.
„Wieża Sokoła” na pewno nie jest lekturą dla każdego, jeśli jesteś wrażliwym człowiekiem, nie sięgaj po nią. Jeśli jednak nie lękasz się mrożącej krew w żyłach przygody, to trzeba powiedzieć, że zdecydowanie warto sięgnąć po tą powieść, dowiedzieć się co ma wspólnego Kociara z tragedią młodej Greczynki i odkryć tajemnice kryjące się w zakamarkach wielkiego domu.