Kiedy sięgałam po Trybuna Rzymu, nie spodziewałam się, że powieść historyczna i poruszająca temat starożytności aż tak mnie wciągnie. Skończyłam drugi tom, który był jeszcze lepszy, niż poprzedni. Choć dość długo nie mogłam się do niego dobrać, to nie odebrało mi to przyjemności z poznawania kontynuacji historii Wespazjana. No a teraz co nieco Wam o tej pozycji opowiem.
Wespazjan nie jest w stanie ukryć się przez burzliwą polityką cesarstwa nawet na drugim końcu kraju. Przed nim staje trudne zadanie: będzie musiał niezauważony uwolnić starego wroga z fortecy, w której roi się od rzymskich legionistów. Ponadto nad całym Imperium wisi widmo wojny domowej, a zeznania człowieka, którego kazano mu pojmać, mogłyby spokojnie doprowadzić go do Sejana. Misja jest naprawdę niebezpieczna – Wespazjan będzie musiał zmierzyć się z zasadzkami, piratami oraz ludźmi, którzy będą chronić znienawidzonego Sejana za wszelką cenę.
Zacznę od wszystkich plusów, jakie udało mi się wychwycić podczas lektury tej pozycji. Musicie wiedzieć, że jest ich naprawdę sporo, a minusów... nie ma. Tak po prostu, nie potrafiłam znaleźć choćby jednej rzeczy, która by mnie w jakiś sposób zraziła czy zniechęciła do dalszego czytania.
Z racji tego, że akcja dzieje się tutaj pięć lat później, Wespazjan całkowicie się zmienił. Stał się dojrzałym, odważnym mężczyzną oraz dość bezwzględnym trybunem. Choć oczywiście, zdarzały mu się momenty, kiedy gdzieś ta jego młoda dusza wychodziła na wierzch, to i tak nie da się zaprzeczyć temu, że Wespazjan po prostu zmienił się nie do poznania.
Kolejnym plusem tej powieści jest dynamiczna akcja, która mnie szczerze mówiąc zaskoczyła. W pierwszym tomie również sporo się działo, ale nie przypominam sobie, by było tam aż tyle akcji. Kat Rzymu zaskoczył mnie tym, że tutaj ciągle coś było, bohaterowie ciągle musieli zmieniać miejsce pobytu, po drodze mieli sporo przygód, a to wszystko skutkowało tym, że nie można było się oderwać od tej książki. Nawet ja, która nie za dużo czytała w życiu takiej literatury, poczułam się mile zaskoczona i nie potrafiłam odłożyć tej pozycji na półkę.
O tym, że autor ma bardzo przyjemny i całkiem lekki styl pisania muszę także wspomnieć, ponieważ jest to dla mnie nadal coś zaskakującego. Dzięki temu mogę śmiało napisać, że przez Kata Rzymu dosłownie płynęłam, z czego absolutnie się cieszę, bo sprawiło mi to ogromną przyjemność z poznawania dalszej historii głównego bohatera.
Nie można zapomnieć o brutalności, czyli nieodłącznym elemencie chyba całej serii. Idealnie odwzorowuje ona tamte czasy, które pełne były krwi, walk i innych okrucieństw. Autor przedstawia to w sposób obrazowy, co jednym się może spodobać, a drugim już nie do końca. W końcu wiecie, krew, dokładne opisywanie tortur (z najmniejszymi szczegółami) mogą niektórych wręcz obrzydzić.
Kat Rzymu, czyli drugi tom serii o Wespazjanie to świetna książka, która zaskakuje co stronę kolejnymi zwrotami akcji, dynamizmem (o czym piszę już kolejny raz) oraz wieloma innymi zaletami, które każdy czytelnik znajduje we własnym zakresie. Jeżeli niestraszne Wam krwiste opisy i umiejscowienie akcji w starożytności, to musicie sięgnąć po te pozycje.