Jolanta Kosowska całe życie związana była z Wrocławiem, ale obecnie od paru lat mieszka i pracuje w Dreźnie. Z zawodu jest lekarką sumiennie wykonującą swoje obowiązki. W wolnych chwilach natomiast kocha podróżować i pisać książki. Na swoim koncie ma już debiutanckie dzieło ,,Niepamięć’’, zaś aktualnie nakładem wydawnictwa Novae Res ukazała się najnowsza proza autorki o niezwykle wymownym tytule ,,Deja vu’’.
Rafał, główny bohater po paru latach emigracji wraca do Polski. Teraz próbuje zacząć wszystko od nowa. Podejmuje pracę na uczelni, jako nauczyciel etyki zawodowej i wynajmuje jedno piętro w stylowym, wolno-stojącym domu, w którym kiedyś mieszkał ze swoją uroczą dziewczyną nieżyjący półkrwi Włoch-Marco Marconi Brzeziński. Początkowo nic nie zwiastuje żadnych problemów, lecz z czasem mężczyzna odkrywa, że dawni mieszkańcy tej posiadłości wydają mu się dziwnie znajomi. Przypomina sobie wydarzenia, w których nigdy wcześniej nie uczestniczył oraz tęskni za dziewczyną, o której istnieniu do niedawna nie miał pojęcia. Z dnia na dzień żyje jakby równolegle swoim i ich życiem dryfując na granicy jawy i snu. Co to wszystko oznacza? Czy ma to jakiś związek z treścią listu od zmarłego Marco do swojej ukochanej?
,,Nie wierz temu, co widzisz i słyszysz i słyszysz.(…) Ważne jest tylko to, co masz w środku, co czujesz. To, co obiecałem, spełni się. Nigdy cię nie zawiodę. Kocham cię na teraz i na zawsze’’.
Czy zdrowy na umyśle nauczyciel oszalał? A może znalazł się pod wpływem działania słynnej weneckiej legendy o rodzie Marconich? Już wkrótce przeszłość zacznie mieszać się z teraźniejszością, zaś wyobraźnia z prawdą. Jak to wszytko dalej się potoczy?
Tyle różnych myśli krąży mi po głowie, że nie wiem, od czego mam zacząć. Tak mocno zaangażowałam się w perypetie głównych bohaterów ,,Deja vu’’, że teraz czuje smutek i pustkę. Ja chce ponownie wrócić do tajemniczej, magicznej Wenecji, która oczarowała mnie swoją niezwykle klimatyczną atmosferą, paletą barw, aromatycznym zapachem i cudowną melodią dnia codziennego. Zapragnęłam zostać tutaj na zawsze, żeby móc nieustannie delektować się energią tego miejsca. Niestety siłą rzeczy musiałam wrócić do szarej, nudnej rzeczywistości, ale mimo to w mojej pamięci na długo pozostanie historia Marco i Ani. Ich dramatyczny los obezwładnił moje serce i dusze. Zrozumiałam, że ,,Nigdy nie należy wierzyć w to, co się widzi i słyszy, tylko w to, co się czuje. To, co czujemy jest prawdą’’. Czasem miłość może być silniejsza niż śmierć. Nie kończy się z chwilą, kiedy jedna z kochających się osób umiera. Jolanta Kosowska w niezwykły, subtelny i porywający sposób pokazała ponadczasowe uczucie łączące dwojga zakochanych ludzi, gdzie nawet koniec ziemskiego bytu nie stanowi żadnej bariery na drodze do ich wzajemnego szczęścia. Jestem pod wrażeniem. Po prostu zabrakło mi słów, aby wyrazić to, co chce przekazać.
Może niektórym czytelnikom fabuła tej książki wyda się nieco chaotyczna, lecz to tylko gra pozorów. Jestem pewna, że niemal od razu wdrożycie się w tę historię chłonąć zachłannie każde jej słowo. Autorka bardzo umiejętnie pomieszała bieżące wydarzenia z licznymi retrospekcjami tworząc z tego niepowtarzalny czar i klimat. Lekka, swobodna narracja prowadzona jest z kilku perspektyw, co doskonale pozwala zrozumieć wszelkie uczucia poszczególnych bohaterów. Plastyczne, sugestywne opisy danych postaci, miejsc i wydarzeń sprawiają, że widzimy wszystko, jak ,,na dłoni’’. Akcja toczy się naturalnym, harmonijnym rytmem, w której czuć zagadkową nutkę mistycyzmu. Może to niedorzeczne, ale czuje rozpacz, gdy pomyślę, jak wiele osób przejdzie obojętnie obok tej pozycji nie znając jej wyjątkowej treści.
Z czystym sumieniem polecam przeczytać ,,Deja vu’’. Rzadko można spotkać tak nietuzinkowe historie o odwiecznej miłości. Tutaj dobra ziemskie nie są ważne, gdyż nadrzędną wartością jest zrozumienie umysłowo-duchowej struktury świata. Ta książka jest niczym wielobarwna tęcza, z której wydobywa się cała paleta ludzkich uczuć i emocji. Serdecznie polecam.