Laurel Corona jest profesorem literatury angielskiej w San Diego City College. Specjalizuje się w analizowaniu roli kobiet w kulturze i historii. W wolnych chwilach gra w tenisa, żegluje, podróżuje, czyta i gotuje.
Do sięgnięcia po omawianą w dniu dzisiejszą powieść skłoniła mnie okładka, które rozkochała mnie w sobie od pierwszego wejrzenia. Co prawda nie padłam zbyt wielką miłością do Wenecji i stanowczo wolę państwa słowiańskie, jednak z całą wystrój graficzny powieści skłania potencjalnych czytelników ku temu, by czym prędzej zabrać się za czytanie tejże lektury. Uwielbiam pozycje literackie odziane w tego typu kolorystykę i obrazy, które nie należą do zbyt wymyślnych. To one mają nade mną pełną kontrolę i sprawiają, że nie spocznę dopóki nie osiągnę upragnionego celu. Tak samo było i w tym przypadku. Nie byłam w stanie prawidłowo funkcjonować do momentu, w którym nie okazało się, że stworzona przez angielską pisarkę historia dobiegła końca.
"Wenecja Vivaldiego" przedstawia swoim czytelnikom historię sióstr, które jako małe dziewczynki zostały porzucone na progu sierocińca Ospedale della Pieta. Właściciele tego miejsca zadbali również o to rozwijać w swoich wychowankach różnego rodzaju umiejętności, które pozwolą im w przyszłości godnie wywiązywać się z obowiązków względem poślubionych mężów i dzieci. Owa szkoła otwiera przed nimi wielkie możliwości, jednak osoby, którym nie uda się znaleźć męża, czeka życie zakonne. Do miejsca z taką tradycją trafiły właśnie Chiaretta i Maddalena - istoty, które w bardzo krótkim czasie okazały się być niezwykle utalentowane... Mijają miesiące i z niepozornych niegdyś dziewcząt zaczynają wyrastać niewiasty o wielkiej sile przekazywania emocji. Czy głównym bohaterkom uda się spełnić najskrytsze marzenia?
Laurel Corona stworzyła dzieło, które pozwala Molom Książkowym na pełne oddanie się lekturze już od pierwszych przeczytanych stron. Posiada w sobie swoistą magię i sprawia, że czas spędzony z bohaterami jej bohaterami wydaje się być wyjątkowy. Nie chodzi mi w tym momencie okres, w którym rozgrywa się akcja tej książki, chociaż i on ma swój udział w ostatecznym sukcesie lektury. Atmosferę "Wenecji Vivaldiego" jesteśmy w stanie wyczuć na kilometr i to dzięki niej mamy szanse na utożsamianie się z nowo poznanymi bohaterami, którzy w większym lub mniejszym stopniu przypadli nam do gustu. To właśnie dzięki nim całość utworu wydaje się być jeszcze bardziej wyjątkowa i niepowtarzalna. Każdemu z nich posiada niepowtarzalną charakter, który został przedstawiony odbiorcom w sposób niemalże idealny.
Lekturę z czystym sumieniem chciałabym polecić wszystkim miłośnikom nietuzinkowych historii, jak i również mniej wymagającym czytelnikom, dla których przygoda z tą książką rozpocznie nowy rozdział w życiu. Jestem niemalże pewna, że nie pożałujecie tego, iż poświęcicie choć odrobinę czasu na przeczytanie tej lektury. Uwieńczeniem całego dzieła jest język przy pomocy którego została napisana całość "Wenecji Wivaldiego". To właśnie on sprawił, że przygoda z lekturą tej powieści była jeszcze przyjemniejsza, niż wynikałoby to z pierwotnego założenia.
Nasza Księgarnia, wrzesień 2011
ISBN: 978-83-10-11973-5
Liczba stron: 432
Ocena: 8/10
Recenzja opublikowana została na:
[
http://recenzje-leny.blogspot.com/2011/10/laurel-corona-wenecja-vivaldiego.html#more]