Książka Jaroszyńskiego należy do 3-tomowej PWN-owskiej serii pt. "Astrofizyka". Uzupełniają ją: "Astrofizyka układów planetarnych" Artymowicza oraz "Gwiazdy i materia międzygwiazdowa" Kubiaka. Wszystkie trzy tworzą całkiem przyjemne i całkiem szczegółowe wprowadzenie we współczesną astrofizykę i jako seria stanowią chyba najlepsze polskie wprowadzenie w temat. Jaroszyński wziął na siebie astronomię (poza)galaktyczną i kosmologię.
Spis treści:
1. Galaktyki: 15-75
2. Aktywne jądra galaktyk: 76-141
3. Układy galaktyk: 142-166
4. Statystyczny opis grupowania się galaktyk: 167-177
5. Teoretyczne podstawy kosmologii: 178-239
6. Wyznaczanie parametrów i testy modeli kosmologicznych: 240-268
7. Teorie powstawanie struktury we Wszechświecie: 269-297
Jak widać, jest wszystkiego po trochu, ale w ilości dosyć jednak skromnej. Warto przy tym zauważyć, że tekst jest pisany głównie po to, żeby dać czytelnikowi proste wprowadzenie w niezbędne podstawy współczesnej astrofizyki, więc jest nakierowany raczej na podstawowe modele matematyczne niż na opis morfologiczno-"zrozumieniowy".
Przykładowo, 20-stronicowy podrozdział na temat galaktyk spiralnych owszem zawiera podstawy modeli dynamicznych i kinematycznych dysków, podstawowe kryteria stabilności, podstawy teorii rezonansów Lindblada oraz teorię Lin-Shu struktury spiralnej, ale nie ma w zasadzie nic na temat obłoków międzygwiazdowych i chmur molekularnych, halo i części sferoidalnej, poprzeczek, pierścieni, łuków, "wygięć" (warps) dysku itp. elementów budowy. Nie ma też nic na temat typowych rozmiarów galaktyk spiralnych, ich mas, udziału w masie gazu, gwiazd, ciemnej materii i supermasywnych czarnych dziur itp. elementów, które pozwalają taką galaktykę sobie UNAOCZNIĆ, w przeciwieństwie do czytania o uproszczonych zmatematyzowanych modelach jego budowy. A szkoda, bo książek tego typu dramatycznie brakuje.
Ogólnie, ilość poruszonych tematów jest znaczna i widać, że Autor zaplanował tekst jako wprowadzenie w bogate spektrum zainteresowań współczesnych kosmologów; jest tu mowa o spektroskopii i "lesie" Lyman-alpha, o supermasywnych czarnych dziurach i soczewkach grawitacyjnych, o inflacji i bariogenezie, o ekspansji Hubble'a i ruchach własnych galaktyk... Przy tak zwięzłym i precyzyjnych tekście udało się upchnąć zaskakująco sporo informacji, jednak czasami bardzo brakuje osobistego komentarza "zaciekawiającego". Nie zawsze da się wyczytać z tekstu, dlaczego dana sprawa miałaby nas właściwie interesować.
Rozdział 2 jest bardziej szczegółowy od pozostałych. Przedstawiona jest już "nowoczesna" synteza, w której galaktyki Seyferta, kwazary, aktywne jądra galaktyk i supermasywne czarne dziury występują jako elementy jednej historii.
Z "anachronizmów" (książka z 1993 roku!) warto zauważyć, że przy omawianiu modeli kosmologicznych nie ma mowy o współczesnym "modelu preferowanym", tj. lambda-CDM. Na akcelerację ekspansji Jaroszyński nie miał prawa się załapać (książka była pisana 4 lata za wcześnie), ale udział ciemnej materii w modelach kosmologicznych zdecydowanie powinien się był znaleźć w rozdziale 5, tymczasem temat jest poruszony "boczkiem" przy okazji omawiania niestabilności grawitacyjnej w rozdziale 7. No i siłą rzeczy ilość informacji na temat struktur wielkoskalowych jest niewielka - na miarę roku 1993. O ile nie można się spodziewać po Autorze, że uzyska drogą prekognicji wyniki badań nieba SDSS albo 2dF, to jednak nie musiał przecież wykorzystywać ilustracji pochodzących z lat 70-tych...
Ogólnie, odnoszę wrażenie, jakby Autor, odwaliwszy kawał naprawdę porządnej roboty z układaniem planu i rzetelnym streszczaniem podstawowych teorii, trochę za mało czasu poświęcił na zrobienie z "Galaktyk" tekstu żywego, barwnego i wciągającego. Umieszczane ilustracje pokazują raczej wzory w działaniu i kluczowe "nagie" wyniki obserwacyjne niż spektakularne zdjęcia i przystępne diagramy. Nie ma co liczyć na to, że po lekturze tekstu uzyska się "czucie" astronomii galaktycznej albo będzie w stanie rozpoznawać typy galaktyk. W pewnym sensie książka Jaroszyńskiego spełnia bardzo niewdzięczną rolę na rynku: jest zbyt oględna na "reference work" i zbyt konkretnie matematyczna na "inspirator". Myślę, że czytelnikiem docelowym jest albo student zdający kurs z astrofizyki/kosmologii, albo ktoś, kto widział już wszystkie kolorowe zdjęcia i słyszał o wszystkich szalonych teoriach, i zapragnie się dowiedzieć, czym jest astrofizyka i kosmologia tak naprawdę... i najprawdopodobniej obydwaj niezasłużenie się zniechęcą.