Eliade miał charakterystyczny styl pisania - z jednej strony fenomenalnie osadzony w literaturze (znajdziemy więc w "Szamanizmie" ok. 50-stronicową bibliografię) - a z drugiej podlany znaczną dawką łagodnej spekulacji w rejonach, których za bardzo nie da się opakować papierem. Efekt jest piorunujący, ponieważ tekst w zasadzie naukowy prowadzi nas znacznie dalej niż zwykle robią to teksty naukowe.
"Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy" to bardzo wyczerpująca i szczegółowa praca etnograficzna na tytułowy temat. Czytelnik jest przeprowadzany w najdrobniejszych detalach przez rytuały inicjacyjne, mistyczne, lecznicze i wróżebne; przez strój, ekwipunek, teksty pieśni i zaklęć; a także - w mniejszym stopniu - przez kontekst kulturowy, topograficzny i kosmologiczny. Lwią część pracy zajmuje "rdzenny" szamanizm północnoazjatycki, gdzie na bazie potężnej ilości etnologicznych detali Eliade proponuje spójną wizję szamanizmu wyłożoną w porządku systematycznym. Trochę słabiej wypadają przy tym późniejsze rozdziały na temat szamanizmu Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii, także Ameryk oraz Tybetu i Dalekiego Wschodu, które w znacznie większym stopniu opierają się na geograficznie uszeregowanych "wyliczankach", którym brak głębi pierwszej części. Nie można jednak zapomnieć, że w wykonaniu Elidaego nawet głupia "wyliczanka" przemienia się w wysokiej jakości humanistykę.
Ot, pierwszy z brzegu fragment z rozdziału na temat tradycji dalekowschodnich. Fragmentowi na temat demonstrowanych przez Buddę "cudownych mocy" towarzyszy dorzucona mimochodem mitologiczna historia indyjskiej "rope-trick", która zostaje naniesiona na tradycję szamańskiego pokawałkowania i wniebowstąpienia, odniesiona do analogów jawajskich, meksykańskich i europejskich, wsparta historiami ze średniowiecznej literatury europejskiej, a na koniec zinterpretowana ponownie w kontekście kosmologii hinduistycznej, skąd Eliade płynnie przechodzi ku rytualnej i mitologicznej funkcji sznura... to nie jest zwykła humanistyka, to po prostu wariactwo. Kiedy już przejdzie się przez cały ten rokokowy encyklopedyzm, pozostaje w pamięci nieuchwytna świadomość otwierającej się pod nami przegłębokiej otchłani ludzkiej tradycji i rozległej przestrzeni znaczeń doczepionej do nawet najbardziej trywialnego przedmiotu.
Nie jest sposób wchłonąć wszystkiego, co wyprodukował Eliade, ale jednym ze sposobów na uzyskanie "wartości dodanej" jest potraktowanie tego tekstu jako zbioru esejów. Bądźmy szczerzy - mało kto będzie tak naprawdę zainteresowany syberyjskim szamanizmem dla niego samego - ale samo obcowanie z tekstem daje w tym wypadku więcej niż konkretną wiedzę na konkretny temat. Tekst wysoko polecany jako przykład absolutnie najdoskonalszej humanistyki.