Ach joj - jęknęła moja dusza, kiedy zaczęłam czytać ponoć jedną z najlepszych książek autora. Jęknęła mniej więcej w momencie, kiedy już za mną była spora część książki (jakaś 1/5). Czytałam do tego momentu zastanawiając się czy odłożyć na kiedy indziej... Bo to jednak nie jest to... Doczytałam jednak do końca. Ale mam zbyt dużo zastrzeżeń, żeby polecać ją komukolwiek lub - co gorsza - przeczytać ponownie...
Co w tej książce było "nie tak"? Tematyka - oklepana, kontrowersyjna, na ustach wszystkich... Przestępstwa w kościele zawsze były "czytliwym" tematem... A ja nie lubię takowych. Kiedy zaczęłam pisać opinię, musiałam sięgnąć do źródeł, żeby sprawdzić który z autorów był pierwszy z tematem... Dan Brown czy Juan Gomez Jurado. Niestety - na każdej stronie widziałam inspirację kodem Leonarda (który uważałam - i nadal uważam - za genialny).
Choć Jurado skupia się na instytucjach kościelnych, Brown inspirował się bardziej architekturą, symboliką - i to było wg mnie największym atutem Kodu. Atutu Szpiega Boga... nie dostrzegam.
Niewątpliwie historia ciekawa, intryga - wyśmienita, akcja - prawidłowa... Niestety tajemnice Watykanu, wyskakujące ostatnio zewsząd (łącznie z lodówką), są już tematem samograjem. Samograjem, który trochę za długo gra...
Gdyby ta powieść powstała ostatnio... dałabym nie więcej niż 2 gwiazdki - ponieważ jednak powstała ponad 10 lat temu (a wówczas nie było aż takiego nawału książek o tematyce sensacyjnej z wstydliwymi tajemnicami Kościoła w tle) daję gwiazdek 5. czemu:
- Bo temat jest dobry (tylko przejedzony już)
- akcja i pióro - wyśmienite
ale...
- Dan Brown był "pionierem" w wyciąganiu tajemnic, a Jurado dopiero kolejny...
I jeszcze jedno - Legenda o Złodzieju z Sevilli autorstwa Jurado była absolutnie wyśmienita. Po jej lekturze wszystkie książki autora wylądowały na półce do przeczytania. Po lekturze "szpiega boga."... jednak zostaną poddane weryfikacji.
I spostrzeżenie spoza tematu. Okrutny jest ten świat czytelniczy, skoro za najlepszą powieść autora "legendy o złodzieju" - książki której sam Ken Follet by się nie powstydził... - uznaje się dość słabego (w porównaniu do Złodzieja) Szpiega Boga, którego jedynym, i to jeszcze wątpliwym, atutem jest kontrowersyjność i modny temat...