Negroland dla Margo Jefferson jest niewielkim skrawkiem Murzyńskiej Ameryki, którego mieszkańców cechowała zamożność i spora doza uprzywilejowania. To właśnie w jednej z takich rodzin przyszła na świat autorka. Obserwujemy ją w różnych okresach życia: od rezolutnej i szczęśliwej - bo nieświadomej społecznej sytuacji dziewczynki w kolorowych sukienkach, przez pełen rozterek i wewnętrznego buntu okres dojrzewania po pełną akceptacji i spokoju dojrzałość.
Jeśli spojrzymy na tę książkę pod kątem autobiografii, okaże się ona historią o dziewczynie z Środkowego Zachodu oraz o cieniach i blaskach jej życia w połowie ubiegłego stulecia. Margo Jefferson przyszła na świat w 1947 w Chicago. Jej ojciec był szanowanym pediatrą - wieloletnim ordynatorem oddziału; matka zaś pracowała w opiece socjalnej, pełniąc przy tym także rolę pełnoetatowej pani domu, żony, matki i realizującej się towarzysko działaczki społecznej. Podobnego życia oczekiwała również od swoich córek, które musiały od najmłodszych lat być kulturalne, wyważone i stonowane. Nie było tu miejsca na wulgarność, krzykliwy strój czy nadmierne zwracanie uwagi na swoją osobę. Margo otwarcie pisze o boju o godność, o nietolerancji nie tylko białych wobec czarnych, ale też niechęci w samej murzyńskiej społeczności. Bardzo łatwo można było popaść w niełaskę nieopatrznym słowem czy gestem i przez to zostać społecznie odtrąconym, wykluczonym. Pojawi się tutaj mnóstwo wspomnień - przede wszystkich związanych z jej rodziną i najbliższym otoczeniem, a także relacji ze szkolnych ław i klubu Jack & Jill skupiającego murzyńską młodzież. Chociaż autorka już na wstępie zaznacza, że nie zamierza wchodzić w nazbyt prywatne rejony swego życia, uważam że ostatecznie z tego postanowienia się nie wywiązuje, otwierając przed czytelnikiem swoja duszę i dzieląc się wszelkimi niepokojami i najskrytszymi myślami. W takim charakterze "Negroland" staje się próbą rozprawienia się z własnym pochodzeniem.
W szerszym kontekście "Negroland" jest pewnego rodzaju studium rasizmu przeprowadzonym na społeczeństwie amerykańskim XX wieku, stworzonym przez wywodzącą się z wyższej klasy średniej ciemnoskórą pisarkę o wyjątkowej wrażliwości i ambicjach. Na kartach Negrolandu zobaczymy, jak rasa przekształca się stopniowo w kategorię społeczną. Margo rozpoczyna swój wywód od wspomnienia ludzi, którzy jeszcze przed wojną secesyjną byli pierwszymi przedstawicielami Negrolandu - jak James Forten z Filadelfii, czy walcząca o prawo do nauki dla dziewcząt Frances Jackson Coppin. Obydwoje walczyli o polepszenie warunków Afroamerykanów - sprzeciwiali się niewolnictwu, ciężką pracą, nauką i uporem torowali sobie i innym drogę do lepszej przyszłości. Byli jednak i tacy, którzy bez skrupułów wykorzystywali swoich pobratymców - jak na przykład Anthony Johnson - jeden z pierwszych czarnoskórych na mocy prawa właścicieli niewolników. Kiedy wojna dobiegła końca nadszedł czas rekonstrukcji - uchwalania nowych praw i ulepszania starych. Wtedy to poprawka do konstytucji zniosła niewolnictwo i czarnoskórzy mieszkańcy Ameryki zyskali nowe możliwości. Wkroczenie na nową ścieżkę nie było jednak takie łatwe - wielu chciało, aby Murzyni wrócili na plantacje w ramach systemu pracy zwanego połownictwem. Robiono wszystko, aby ograniczyć lub w zupełności uniemożliwić polityczną emancypację czarnych mężczyzn i kobiet, zahamować wzrost płac i przeciwdziałać równouprawnieniu w zakresie zatrudnienia.
Niechęć, wrogość i brak akceptacji jeszcze na długo przejawiały się w amerykańskim społeczeństwie. Jeśli uznamy, że zachowania białych obywateli kierowane były rasizmem i nietolerancją, tym trudniej zrozumieć wrogość czarnoskórych wobec swoich. Okazuje się bowiem, że w gronie Afroamerykanów można było być "zbyt białym" lub "za mało czarnym". Margo Jefferson opisuje towarzyszącą często wielu ludziom niepewność - "czy jest się wystarczająco murzyńskim"? Chłodziło to znacznie relacje z innymi i rodziło konflikty.
Ta kronika Negrolandu - historia spisywana z perspektywy obserwatorki uczestniczącej daje nam wgląd w zamknięty świat czarnych elit lat 50., 60. i 70 ubiegłego stulecia. Pozorny chaos i nieuporządkowanie, mieszanie osobistych wspomnień i wplatanie ich w historie całej społeczności pozwala nam na moment zdystansować się od spraw zbyt palących. W "Negrolandzie" jesteśmy naocznymi świadkami przemian politycznych i społecznych, a informacje czerpiemy z pierwszej ręki. I właśnie dlatego jest to pozycja tak wyjątkowa.