Czytałem książkę Sadury i Sierakowskiego długo, prawie miesiąc, bo to dziełko gęste w treść i zmuszające do uważnej lektury. Sporo w nim interesujących wątków, nie sposób omówić wszystkich, napiszę tylko o dla mnie najważniejszych.
Zaczynają autorzy od konstatacji, że PiS jest szalenie ciekawą partią do badania: mimo masy afer i niepopularnych liderów wciąż utrzymuje wysokie notowania, poza tym duża to sztuka: „Przejąć dwie z czterech ogólnopolskich stacji telewizyjnych i jedną z dwóch informacyjnych, 15-miliardową subwencję i abonament, ale stale głosić, że jest dyskryminowane w mediach.” Takich paradoksów jest więcej. Autorzy zatem stosując: „niemal wszystkie znane w socjologii metodologie badawcze” postarali zbadać się ten fenomen.
A potem mamy sporo o populizmie, ciekawe są rozważania o przyczyny jego popularności w Europie Wschodniej, wg autorów są one trzy: rosnąca popularność fake newsów polaryzujących społeczeństwo, słaba tradycja liberalizmu politycznego oraz niski poziom zaufania społecznego. Chociaż problem ekspansji nowych mediów opisany jest w książce świetnie, ważniejsza jest chyba kwestia poziomu zaufania. Od lat jest on niski w naszym regionie. Daje to wolne pole różnym łobuzom, którzy bezkarnie niszczą państwo prawa, są pewni, że społeczeństwo nie zaprotestuje, a jeśli pojawiają się protesty, to są przeczekane. Niski poziom zaufania jest też przyczyną tego, że „gdy jakaś partia obiecuje gotówkę, a inna reformy, Polacy z tych właśnie powodów będą bardziej skłonni brać, co dają, i nie kwitować, niż czekać na abstrakcyjnie brzmiące projekty reform.” W wyjaśnianiu niskiego poziomu zaufania autorzy posuwają się wręcz do pańszczyzny i będącej jej pokłosiem relacji folwarcznych, co uważam za tezę cokolwiek ryzykowną.
Frapująca jest analiza struktury elektoratu PiS, w wyborach parlamentarnych w 2019 r. Otóż według autorów podzielił się on na dwie części. Pierwsza to żelazny elektorat, ci ludzie zawsze na PiS zagłosują, niezależnie od afer i popełnionych podłości (znam takich ludzi). Druga część jest: „de facto byłym elektoratem opozycji – podziela jej poglądy i jest jej kulturowo bliższy, ale głosuje na PiS, ponieważ nie ufa nikomu (również opozycji), wybiera więc tego, kto aktualnie daje więcej.” Autorzy nazywają tę drugą grupę 'elektoratem cynicznym'. Ciekawe jak ci ludzie zagłosowali w ostatnich wyborach sprzed tygodnia.
Bardzo jest też interesujący podział Polaków na pięć plemion w zależności od stosunku do rozbudowy państwa opiekuńczego i podniesienia podatków. Najbardziej liczni są NEVERLANDOWIE (40%), którzy chcą więcej opiekuńczości państwa, ale nie akceptują wyższych podatków. Zaś najmniejsi są SKANDYNAWOWIE (7%) którzy: „Popierają interwencję państwa i jednocześnie są otwarci na podniesienie podatków.” Interesujące...
Ciekawy jest rozdział poświęcony opisowi państwa PiS, jest to państwo przede wszystkim nieefektywne, słabe i fatalnie poinformowane. Charakterystyczna jest tu kompletna bierność instytucji państwa w procesie pomocy uchodźcom ukraińskim na początku inwazji rosyjskiej. Jak wyjaśnia jeden z ekspertów: „Rządzący zdają sobie z tego sprawę, że mamy bardzo niesprawne państwo, że to wszystko jest spięte na karton i sznurek. Rozsądniej jest nie wchodzić w sferę, w której państwo sobie na pewno nie poradzi, tylko może przeszkadzać.” Nic dodać, nic ująć...
Jaka więc jest rada na populizm? Autorzy radzą samoorganizować się, budować lokalne instytucje, budować sieć społecznego zaufania, bo: „Współpraca i zaufanie są nieporównanie tańszym paliwem niż opłacana lojalność, na której bazują populiści.”
Jak już wspomniałem, przytoczyłem tylko ułamek spostrzeżeń i idei z tej fascynującej książki. To bardzo inspirująca lektura, jedna z najlepszych książek o współczesnej Polsce, jaką przeczytałem.