"Pas Deltory. Miasto szczurów" to trzecia część serii książek fantastycznych "Pas Deltory", napisanych przez australijską autorkę Emily Roddę (właściwie Jennifer Rowe). Pisarka pochodząca z Sydney urodziła się w 1948 roku i zadebiutowała seriami dla dorosłych oraz książkami młodzieżowymi, np. „Rowan of Rin” lub „Fairy realm”.
Po zdobyciu dwóch pierwszych klejnotów, Barda, Lief i Jasmine wyruszają do Miasta Szczurów, położonego nad Szeroką Rzeką, aby znaleźć opal - symbol nadziei, dający również możliwość widzenia przyszłości.
W drodze do tajemniczego miasta, bohaterowie spotykają sklep Toma, w którym kupują sekretne i mistyczne przedmioty, takie jak Pożeracze Wody, Ogniste Kulki czy Żyjącą Linę. Płacąc złotymi monetami kupują również mieszpląty - wierzchowce dużo bardziej wytrzymałe od koni.
Poruszając się szybciej niż dotychczas mają szansę dotrzeć do Szerokiej Rzeki w ciągu jednego dnia. Gdy docierają do rozwidlenia dróg skręcają tam, gdzie zakazał im skręcać Tom - wiedzą jednak, że innego wyjścia nie ma. Po chwili tracą kontrolę nad mieszplątami i spadając z nich tracą przytomność. Budzą się w wielkiej, mydlanej sali.
"Miasto szczurów" to kolejna część Pasa Deltory, po którą sięgnąłem. Patrząc na dwie poprzednie części, łatwo można stwierdzić, że każdy tom ma podobny schemat. Najpierw spokojna podróż, później tarapaty, z których wydostawanie się trwa przez większość książki oraz dotarcie do celu i pokonanie ostatniego zagrożenia - zazwyczaj łutem szczęścia lub magicznym przedmiotem. W poprzednich recenzjach pisałem, że jest to dość przerysowane, że z każdej sytuacji wychodzą magicznie cało. Trzecia część Pasa Deltory zmieniła jednak nieco moje zdanie, za sprawą ciekawego cytatu.
"Czy rzeczywiście wszystko było zrządzeniem losu? A może czymś więcej? Już kilka razy podczas tej wielkiej wyprawy czuł, jak ich krokami kieruje jakaś niewidzialna siła".
Po krótkim przemyśleniu zrozumiałem, że magiczne wychodzenie z opresji jest z góry zaplanowane przez pisarkę i będzie miało swoje wytłumaczenie w dalszych częściach. Bardzo mnie to zaintrygowało i niezwykle zachęciło do dalszego czytania serii. Ukryta tajemnica, której pozornie nikt nie zauważył - zdecydowanie atut powieści.
W pierwszej części Pasa Deltory, opisy ludzi i przedmiotów były bardzo skąpe i nie pozwalały na dokładne wyobrażenie sobie świata przedstawionego. W drugiej części było nieco lepiej. W trzeciej zaś na szczęście nie było gorzej ale również nie widzę poprawy. Opisy są,. aczkolwiek bardzo krótkie i pobieżne. Tak magiczny świat mógłby zostać przedstawiony tak barwnymi słowami... Niestety Emily Rodda woli zakreślić tylko ogólny zarys miejsca i nie wnika w szczegóły. Jest to plus dla kogoś, kogo interesuje sama akcja i opisy są dla niego zbędne, dla mnie jest to niewątpliwy minus.
Czytając lekturę sukcesywnie obserwowałem zachowania i zmieniające się charaktery głównych bohaterów. Jestem usatysfakcjonowany tym, że w "Mieście szczurów" przyjaciele działali sprawnie jak jedna maszyna. Nikt z trójki śmiałków nie wywyższał się ponad innych, nikt nie decydował za innego - jak miało to miejsce w części pierwszej. Mimo to, Lief i Jasmine szanowali Bardę, gdyż wiedzieli, że jest najstarszy, najbardziej doświadczony, aczkolwiek nie pozwalali mu rządzić sobą. Mimo respektu zdarzały się sprzeczki oraz zachowania, które świadczyły o odmienności każdego z nich.
Najbardziej pocieszną i odważną postacią Pasa Deltory jest moim zdaniem Jasmine. To ją polubiłem najbardziej. Bardzo zasmuciła mnie jej historia, mówiąca, iż jej rodzice zginęli z rąk Szarej Straży a ona została sama, zmuszona radzić sobie w lesie. Nie miała zbyt dużej wiedzy o świecie ludzi, znała się natomiast na naturze - potrafiła przecież z nią rozmawiać. Bardzo rozbawiło mnie jej pytanie, zadane Bardzie i Liefowi, które brzmiało dość niepozornie: "Czym jest sklep?". Tak oczywista dla nas sprawa, dla niej była prawdziwą tajemnicą, której nie poznała nawet po długich tłumaczeniach Liefa.
Na koniec chciałbym dodać, że książka przepełniona jest ukrytymi przesłaniami i wartościami, które odkryje każdy, jeśli tylko zwróci na nie uwagę. Z tego, ale również z wielu innych powodów książkę polecam nie tylko dzieciom, ale również starszym - nawet ode mnie, gdyż na pewno przygody Bardy, Jasmine i Liefa staną się Wam bliskie, tak jak mi. Nie mogę się doczekać 4 części, gdyż ta naprawdę mi się podobała i oceniam ją na 4/5.