Cała trylogia jest do przeczytania w zasadzie na raz. Nie ma co się rozdrabniać i czytać najpierw pierwszej części na spróbowanie a ewentualnie kolejnych później.
Trzeba też zaznaczyć, że to nie jest kopia Twin Peaks. Masa ludzi porównuje te dwie historie całkiem niesłusznie. Nie ma co się nimi sugerować. Są podobieństwa, owszem ale Wayward jest jednak zupełnie inną historią.
Wciąga niesamowicie od pierwszych stron a to dlatego, że Autor wpycha nas prosto w centrum akcji. Bez żadnych wspomnień, bez opisu życia 'przed'. Zaczynamy od razu od agenta specjalnego budzącego się w Wayward Pines.
Sam z początku nie wie co się dzieje, gdzie jest, co się stało.
Otóż miasteczko jest miejscem idealnym. A przynajmniej tak się wydaje.
Jak się okazuje, jest to czas na tysiące lat po naszym 2014 roku. Mieszkańcy są uwięzieni, nie mają pojęcia dlaczego i co się wydarzyło. Ethan, nasz główny bohater, stara się rozwikłać zagadkę tak długo dopóki nie zostaje wprowadzony w szczegóły przedsięwzięcia.
Okazuje się, że Wayward Pines jest ostatnim miasteczkiem na Ziemi a za murami grasują potwory, a raczej mutanty. Przetrwała garstka ludzi.
Jednak najgorsza okazuje się władza. Władza absolutna. Wszystko jest sprowadzone do zabawy w Boga. Sterowanie ludźmi, ich zwyczajami, oglądanie ich życia, które swoją drogą jest nagrywane co do sekundy.
Do tego dzieci, szkoleni na nowe pokolenie i łączeni w pary tak, jak sobie zażyczą dorośli.
Wszystko to jest wizją szalonego a może genialnego człowieka, który przewidział, że tak się skończy świat i zadbał o to, żeby jakaś część ludzkości przetrwała. Tylko czy słusznie dokonywał za nich wyboru?
Cała akcja jest przeprowadzona szybko, gwałtownie. Autor nie oszczędza czytelnika, nie ma chwili wytchnienia i to jest największa zaleta tych książek - nie są sztucznie przeciągane jakieś wątki.
Crouch zasysa człowieka w całości w czeluści swojej wyobraźni, opisuje słowami wszystko tak, że tylko chcemy więcej i więcej.
Mamy przed sobą wizję post-apokaliptyczną. Tylko tym razem bez zombie, za to ze stworzeniami tak podobnymi do ludzi, że ledwie zahacza o fantastykę.
Podsumowując, jest to jedna z moich ulubionych pozycji. Po niej miałam ogromnego kaca książkowego. Nie mogłam się zabrać za nic innego, chciałam więcej i więcej. Dzięki temu też wygrałam inną książkę w konkursie ale to już innym razem ;)
Moja ocena: 10/10!