Blair i Phix nie powiedzieli jeszcze ostatniego zdania. Ich historia nie została jeszcze rozwiązana, tylko do czego doprowadzi? Ona uciekła od męża, przejęła po ojcu biznes i stała się królową koki. On zaś został zdradzony, zaszantażowany i jest zdeterminowany, by odzyskać to, co jego. Przyszedł czas na kolejną dawkę wielkich emocji, strzelanin i czarnych układów. Kto wyjdzie na tym obronną ręką? Czy ta wybuchowa dwójka może stworzyć coś na kształt związku i być prawdziwym małżeństwem?
I tak nadszedł kolejny tom tej historii. I chyba na początku się wyżalę, a później postaram się na merytoryczną recenzję. Ogólnie przykro mi to mówić, ale nie rozumiem takiego rozbicia tomów. Każda z części ma po ok. 260 stron, to można było to rozbić na dwa tomy, takie po 400-500 i byłoby o wiele lepiej, tak jak na przykład Sponsora. Jeszcze jakby to miała być trylogia, to jakoś bym to przetrawiła, ale nie gdy to nie jest jeszcze koniec. Nie dość, że nie są długie to jednak oczekiwanie na kolejne część do najkrótszych nie należy. A teraz co do samej książki, jakie mam przemyślenia. Nie chce pisać o tej książce mając niesmak z powodu tego podziału tomów, ale to jest naprawdę trudne.
Otóż mamy tutaj dalsze zawiłe relacje pomiędzy Blair i Phix. Każde z nich ma swoje własne problemy i muszą rozkecać biznesy, a jednak cały czas cos ich do siebie ciągnie. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak to się zakończy, bo co chwila intencje bohaterów się zmieniają.
Bardzo miłym zaskoczeniem była mnie dla zmiana w zachowaniu Phixa. Z osoby, o której praktycznie nic nie wiemy, nagle pokazuje swoje uczucia, pragnie zmian i otwiera się na swoje emocje, to było miłym zaskoczeniem. Za to Blair staje się bardziej samodzielna i twarda. Wie, ż ten świat rządzi sie innymi prawami i musi pokazać swoją siłę, by nie zostać zniszczona. Liam od samego początku był dla mnie osobą, której nie ufałam i w sumie miałam swoje powody, ale to też dość tajemnicza osoba w tej historii.
Ogólnie co do fabuły to czuję niedosyt, ponieważ tutaj aż tak wielu akcji nie ma, bardziej skupiamy się na emocjach bohaterów i to raczej nie posuwa się do przodu, a wręcz, powiedziałabym że cofa. Nie wiem jak dokładnie ubrać w słowa, to co mi chodzi po głowie. Wydaje mi się, że wydarzenie, na którym opiera się cała trzecia część można było dać w poprzednim tomie i to pociągnąć, a nie tworzyć oddzielny tom. Jasne, cieszę się, że poznajemy bardziej Phixa i dowiadujemy się, że nie jest bez uczuć i też ma jakieś uczucia, ale to było też trochę naciągane. Tak naprawdę moment, który stał się paliwem do fabuły, można było wyjaśnić na jednej stronie, gdyby Phix zgodziłby się na rozmowę i może pragnąłby zemsty, ale to wszystko, a nie przez 200 stron czytamy o ich zmiennych nastrojach, tajemnych spotkaniach i kłótniach, które kończą się seksem. Zwłaszcza drażni dodatkowo to, że to się jeszcze nie rozwiązało i około roku będzie trzeba czekać na dokończenie tego.
Niestety, nie chce dalej wylewać żali nad tym tytułem. Nie będę zaprzeczać, bo dobrze mi się to czytało, styl był lekki i pomimo głupich decyzji bohaterów płynęłam przez kolejne strony. Emocje były, mogliśmy poznać bardziej niektórych bohaterów i byłam zaangażowana w fabułę. No ale nie mogę przeboleć tego, że najpierw bohaterowie chcą wobec siebie szczerości i mówienia sobie o wszystkim, a potem nie dadzą drugiej stronie wyjaśnić i sami to interpretują na swój sposób, a także te rozbicia tomów, tego niestety nie mogę wybaczyć. Nawet nie potrafię określić czy polecać Wam to, czy raczej odradzać. Ja bym chyba się na Waszym miejscu wstrzymała z lekturą, aż wyjdą wszystkie tomy, bo trochę na nie musimy czekać, niestety.