Bóg nie jest ukazany jako wszechmogąca istota znana z chrześcijańskiego punktu widzenia. Można czytać tę książkę z różnym podejściem, prawdopodobnie inaczej zareaguje na treści wpisane w nią człowiek wierzący w Boga, a możliwe że z inną mentalnością podjedzie do nich osoba wyznająca odrębną religię. Jakkolwiek podchodząc jednak do tematu i umiejscowienia akcji w przysłowiowym Niebie oraz części bohaterów jako postaci znanych w kulturze i religii takich jak Bóg, Jezus, bądź Maryja muszę zwrócić uwagę na nieścisłości, które zauważyłam czytając. Bo jak różnie możemy wyobrażać sobie postępowanie i decyzję Boga tak autor w jednym momencie książki pisze w słowach Stwórcy:
"Zrozumiałem jednak, że muszę przestać się wtrącać. Postanowiłem, że nigdy nie dam się wciągnąć w ziemskie gierki. Nie będę więcej zaburzał swoimi działaniami krążącej energii..."
Oraz kilkanaście stron dalej:
"Wiesz że nie zajmuje się spełnianiem rozkazów, odpowiadaniem na modlitwy..."
Jednakże później:
"Nie wszyscy muszą stać na czele rewolucji, żeby zmienić świat.Modlitwa i dzielenie się miłością również mają ogromną moc."
We fragmencie którego niestety nie mogę w chwili pisania recenzji znaleźć; jednak został w mojej pamięci; także była informacja o potrzebie modlitwy od ludzi do Boga i jej zbawczym działaniu.
Pomijam tutaj wszelakie aspekty wiary chcę zwrócić uwagę na brak logiki w tej sytuacji. Jakby autor sam nie do końca wiedział jak chce "Boga", którego opisuje określić.
Zaczęłam od moim zdaniem istotnej kwestii jednak o czym dokładniej pisze Dariusz Konon w swojej dosyć krótkiej powieść pt:."Energioobieg"?
Córka Boga, Bithel, widząc obecną sytuację w społeczeństwie postanawia wprowadzić kilka zmian, aby jak sama mówi naprawić świat. Plan trwa siedem tygodni i bardzo chciałabym nie zdradzać fabuły, jednak żeby być w zgodzie ze sobą i napisać szczerą recenzję będę musiała zdradzić kilka szczegółów planu Bithel, więc jeśli komuś zależy na uniknięciu wszelakich "spoilerów" ostrzegam, że od kolejnego akapitu się pojawią. Dla osób, które zaraz wyłącza tę recenzję chciałabym przeznaczyć jeszcze kilka słów. Po przeczytaniu całości, uważam że autor miał dobre intencję. Chciał dokonać "potężnego wstrząsu, który będzie impulsem do zamiany". Rozumiem jego intencję i je doceniam, jednakże w moim odczuciu autor chciał zbyt wiele tematów poruszyć jednocześnie przez co zrobił to niedokładnie i mnie osobiście z tego powodu książka wręcz irytowała w wielu mometach, i miałam chwile kiedy po prostu bliska byłam odłożenia nieskończonej powieści na półkę. Zgadzam się z potrzebą poruszenia tych tematów i wiem że dla niektórych ta książka będzie właśnie pierwszym motorem jakichkolwiek rewolucyjnych myśli i możliwym początkiem długich zmian w życiu, dlatego nie skreślam z listy do przeczytania tej pozycji. ALE sposób w jaki Pan Dariusz podchodzi do niektórych tematów jest moim zdaniem niewłaściwy. Może to wynikać właśnie z dużego uproszczenia swoich myśli - forma książki jest krótka o czym wcześniej wspomniałam, dokładnie ma ona 252 str. Wiem, nie jest to bardzo mało, ale patrząc na poważne tematy poruszane przez autora oraz ich różnorodność, myślę że jest to zbyt mało przestrzeni do wyjaśnienia swojego punktu widzenia, bądź obiektywnego przybliżenia tematu. Przez to mogły pojawić się nieścisłości i niedopowiedzenia. Jednak podsumowując moje za i przeciw, uważam że to ciekawa książka, ale więcej da Wam jako czytelnikom własne przemyślenie poruszonych w niej tematów i ich głębsza analiza, a nie tylko zapoznanie się z postawami reprezentowanymi przez bohaterów wykreowanych przez Dariusza Konina. Osobiście mam też kilka uwag odnoszących się do treści, będę się tutaj posługiwać przykładami z książki, aby jak najlepiej to wytłumaczyć//treść cytowana może być spoilerem dla niektórych, więc dziękuję za doczytanie do tego momentu :)
Poważnymi tematami poruszanymi przez autora jest np. jedzenia mięsa, depresja inne choroby ludzkości oraz sposoby ich leczenia, rasizm, niedocenienie siebie oraz dobroci dnia powszedniego i otaczającego człowieka świata.
Na co więc ja tak narzekam?
Nie podobała mi się generalizacja, którą autor wiele razy pokazał.
Np. pisząc o "męskich wibracjach, zorientowanych na rywalizację, ekspansję, stawiające na siłę fizyczną i umysł" do kobiecych wibracji których jego zdaniem brakuje w świecie przez dominację męskich dopisał "intuicję, empatię, współczucie oraz miłosierdzie". Dla mnie to właśnie mocna generalizacja, ponieważ ludzie są różni i emocje nie zależą od płci. Możliwe że zbyt dosłownie odebrałam słowa autora, ale nie dopisał on nic więcej, więc szczerze nie wiem jak to odbierać.
Wątek jedzenia mięsa także myślę że nie został dostatecznie dobrze poprowadzony, gdyż w pewnym momencie książki jedzenie mięsa zostało przedstawione jako zły nawyk porównane do picia alkoholu i palenia papierosów. Rozumiem potrzebę nagłaśniania okrutności wobec zwierząt jeśli chodzi o masową produkcję mięsa oraz sama wspieram wegetariański styl życia i powody do prowadzenia bezmięsnej diety, ale to wybór każdego człowieka. Zestawienie jedzenia na równi z okropnymi w konsekwencji dla zdrowia nawykami, szczególnie palenia papierosów nie jest etyczne, ludzie prędzej potraktują to jako atak niż propozycje nowego, zdrowego trybu życia zgodnego z naturą i dobrym traktowaniem zwierząt. W bardzo dziwny i ciężki dla mnie sposób potraktowano w książce depresję. Poruszono to w dyskusji na temat normalności- depresja i problemy ze wstaniem z łóżka, wegetacja zamiast życia, to poważne problemy, które dotykają ludzi i myślę że powinno się je traktować z delikatnością i zrozumieniem. Tutaj wzburzona córka Boga mówi o tym jako o nienormalnym. W dalszej części książki depresja jest potraktowana na równi z pogonią za rzeczami materialnymi, rasizmem, homofobią, wojnami, zabijaniem zwierząt na masową skalę, brakiem miłości do samego siebie oraz do innych jako szaleństwo, które dotyczy obecnego społeczeństwa. W bardzo mocny, zero-jedynkowy sposób są potraktowane koncerny farmaceutyczne oraz kosmetyczne. Byłam bardzo zirytowana podczas czytania natykając się na opisy przedstawiające wszystko co te koncerny wytwarzają w złym świetle. Znów nie uważam że jest to w całości dobre, potrzebne i działa na korzyść, jednakże generalne przedstawienie jako zło całości ich działania jest krzywdzące. Autor przedstawia właściwie głównie złe punkty medycyny i farmacji, przykładając uwagę do nadużywania leków przez ludzi oraz nadwrażliwości na punkcie zdrowia. Po raz kolejny rozumiem co autor mógł chcieć tym osiągnąć, ale powiedzenie z ust "Bożej córki" że "nie rozumiem zdrowych ludzi, którzy chodzą do lekarzy" to tak jakby wszystkie badania profilaktyczne, rozwój medycyny w kierunku zapobiegania chorobom zamiast ich zbyt późnego leczenia były czymś złym.
Czy jeśli tak bardzo "narzekam" na treść i działanie autora odradzam tę książkę osobom które się nad jej przeczytaniem zastanawiają?
Nie, na szczęście forma jest krótka, więc oprócz dużej ilości waszego wkładu, nie grozi wam zmarnowanie czasu czytając tę powieść. Ja jestem zadowolona, że dane mi było ją przeczytać, bo mogłam się dzięki temu wypowiedzieć na kilka ważnych tematów i zostałam poniekąd zmuszona do pomyślenia nad nimi. Cieszę się że są one poruszane w literaturze. Moja wypowiedź już ma naprawdę dużą ilość znaków, więc dodam tylko na obronę Pana Dariusza informacje, że książka zawiera też w sobie wiele mądrych słów i sentencji, które warto przeczytać. Oprócz momentów, do których chciałam wrócić przy recenzji zaznaczyłam w niej także imponującą ilość cytatów. Myślę że chociażby dla nich sięgnęłabym po tę powieść. Na plus też zasługuje wydanie z ciekawymi ilustracjami między rozdziałami! Polecam tę pozycję, jednak przestrzegam przed możliwym zirytowaniem się w trakcie czytania!!!
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.