„Warszawa (…) stała się miastem nadziei, marzeń i wiary w lepsze jutro, które konsekwentnie – chociaż z przerwami i trudnościami – budowano. Została też stolicą, nie jakiejś tam prowincjonalnej guberni, ale nowoczesnego, dużego państwa.”
W czasach liceum narodziła się moja miłość do stolicy Polski. Chciałam szczegółowo poznać historię Warszawy, zwiedzić każdy jej zakamarek oraz, co było moim największym marzeniem, zostać varsavianistka. Lecz jak powszechnie wiadomo bez pracy nie ma kołaczy, dlatego staram się przy każdej możliwej sposobności dowiedzieć się czegoś nowego na temat ukochanego przeze mnie miasta, wyruszać na długie spacery jej ulicami, a także jak najczęściej sięgać po literaturę poruszającą temat jej dziejów.
Ostatnio w moich spragnionych dłoniach znalazła się pozycja autorstwa Lecha Królikowskiego i Krzysztofa Oktabińskiego pod tytułem „Warszawa 1914-1920”. Okres Pierwszej Wojny Światowej od dawna mnie fascynował, więc z ogromnym zainteresowaniem rozpoczęłam zagłębianie się w historię stolicy i jej okolic w tamtych ciężkich, a jednocześnie wspaniałych dla Polaków latach. Wspaniałych, bowiem 11 listopada 1918, po 123 latach zaborów, odzyskaliśmy wytęsknioną niepodległość. Jednak ile przy tym doznaliśmy cierpienia... Aż trudno sobie wyobrazić ogrom nędzy i rozpaczy naszych przodków.
„Ważnym, chociaż tylko symbolicznym wydarzeniem tamtych czasów była inicjatywa Komitetu Obywatelskiego, na mocy której Zarząd Miasta przywrócił (21 września) w oficjalnej tytulaturze stołeczność Warszawy.”
Wszyscy zajmują się II wojną światową, z ciekawością czytają kolejne prace na jej temat, zapominając przy tym o jakże ważnych wydarzeniach z początku XX wieku. Począwszy od zaznania wolności do odbudowy własnego suwerennego kraju, a także powiększenia granic Warszawy. Dla mnie były to niesamowite czasy, pełne szczęścia, że wreszcie odzyskaliśmy to co nasze, a jednocześnie goryczy, że przez ludzką nienawiść dokonało się tyle zniszczeń, a śmierć była na porządku dziennym... Same zdjęcia cmentarzy wojennych przedstawione przez autorów ściskają za serce i wyciskają łzy. Moją szczególną uwagę zwróciła tzw. „Różanka” w Jasówce koło Piaseczna. W najbliższym czasie się pragnę właśnie tam się wybrać. Jakaś niewidzialna siła nieustannie mnie ciągnie do tego miejsca pochówku żołnierzy.
Bezsprzecznym plusem dla mnie jest mnóstwo ciekawostek jakich się dowiedziałam z dzieła pana Królikowskiego i pana Oktabińskiego. Najbardziej cmnie informacje o Dworcu Gdańskim, który niegdyś nosił nazwę Dworca Kowelskiego oraz warszawskich mostów, których jestem wielką miłośniczką. Niezwykle zaabsorbowała mnie także informacja o trafieniu przez piorun magazynu amunicji na Cytadeli 26 lipca 1914 roku i przypisaniu temu wydarzeniu znaczenia symbolicznego. Jakby tego mało było, jakiś czas temu zwróciłam uwagę na budynek znajdujący się na ulicy Inżynierskiej, niedaleko biblioteki do które często zaglądam. Z dzieła „Warszawa 1914-1920” dowiedziałam się, że pochodzi on jeszcze z okresu I wojny Światowej i mieścił się w nim wielki magazyn firmy Wróblewski i S-ka. Również uśmiech na mojej twarzy wywoływały wspomnienia o moim rodzinnym mieście, tj. Przasnyszu. Czuję niezmierną dumę z powodu przasnyszanin biorących udział w walce o niepodległość kraju, ale równocześnie ogarnia mnie zgryzota na myśl jak wówczas musiało wyglądać miejsce, w którym się urodziłam.
Jestem wdzięczna autorom książki „Warszawa 1914-1920” za zebranie w jednym miejscu tyle wspaniałych i niezmiernie ciekawych ilustracji z tamtego okresu. Nawet nie pomyślałbym, że jest ich tak dużo! Zdjęcia mostu Kierbedzia, teraz Śląsko-Dąbrowskiego, Pałac Saski, plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście, Plac Zbawiciela, ulica Miodowa... Aż oczy się cieszą na ten widok. A z drugiej strony smutek kiedy widzi się obraz zniszczonego mostu, zbombardowanej Warszawy, rannych żołnierzy...
Ku czci i szacunku dla przodków i dla całej historii naszego kraju, każdy Polak powinien sięgać po takie pozycje. Powinien choć w najmniejszym stopniu znać dzieje naszej Ojczyzny. I niekoniecznie w tym celu trzeba sięgać po podręczniki szkolne, lecz po różne pamiętniki, dzienniki, czy pozycje takie jak „Warszawa 1914-1920” autorstwa Lecha Królikowskiego oraz Krzysztofa Oktabińskiego, którzy w sposób interesujący opisali wydarzenia tamtych lat oraz życie codzienne mieszkańców stolicy i okolic. Gorąco polecam!